Wojna jest kosztowna. Poza mobilizacją sprzętową i osobową wymaga szeregu aktywności, które negatywnie odbijają się na pozostałych zakątkach gospodarki, niezwiązanych z działaniami zbrojnymi. Inwazja na Ukrainę uderzyła również w rosyjski sektor paliwowy – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.
Kreml, decydując się na operację wojskową na Ukrainie liczył, że jej zakończenie będzie szybkie i zdecydowane. Tak się nie stało. Wojna trwa już ponad 100 dni, a jej zakończenia, na polu militarnym, cały czas nie widać. Rosjanie na niektórych odcinkach frontu przesuwają się mozolnie do przodu, aby na innych oddawać pole Ukraińcom. Poza tym, że Rosja została zmuszona do utajnionej mobilizacji zarówno rezerwistów, jak i przemysłu zbrojeniowego, swój niebagatelny udział w wojnie ma przemysł energetyczny, szczególnie związany z sektorem paliwowym.
Tysiące czołgów, transporterów opancerzonych czy ciężarówek zaopatrzeniowych zużywają każdego dnia niebagatelne ilości paliwa, w zdecydowanej większości oleju napędowego. W normalnych warunkach produkt ten zostałby wyeksportowany na rynki zagraniczne. Teraz jednak, ze względu na potrzeby operacji wojskowej, trafia on do walczących oddziałów na Ukrainie. Zgodnie z oficjalnymi danymi ministerstwa energetyki Rosji produkcja oleju napędowego w rafineriach krajowych zaczęła rosnąć w grudniu, co wskazywać może na grudzień jako miesiąc podjęcia decyzji o inwazji na Ukrainę. Konsumpcja natomiast zaczęła przyśpieszać w lutym, czyli miesiącu rozpoczęcia agresji rosyjskiej.
Trudno oszacować konkretne wartości, które konsumuje rosyjska armia w czasie działań zbrojnych na Ukrainie. Z danych przedstawionych przez wywiady zachodnie wynika, że na samym ich początku Rosja zgromadziła minimum 150 tys. żołnierzy, ponad 1200 czołgów, 2 tys. wozów opancerzonych i transporterów piechoty. Liczbę pozostałych pojazdów, w tym ciężarówek i pojazdów specjalistycznych, można szacować na ponad 5 tys. Do tego co najmniej 150 samolotów i tyle samo śmigłowców. Teraz liczby te są większe, pomimo ponoszonych strat na frontach. Rosjanie rozkonserwują wozy opancerzone, artylerię i czołgi dotychczas składowane w magazynach głębokiej mobilizacji.
Według S&P Global Comodity Intel, operacja wojskowa może kosztować Rosję minimum sześć procent krajowej produkcji przysłowiowego „diesla”. Miesięczna produkcja oleju napędowego w Rosji jest zależna od sezonu przestojów remontowych rafinerii. Średnia w 2021 roku wahała się od 6,6-6,8 mln ton miesięcznie. W grudniu 2021 roku produkcja przekroczyła 7 mln ton osiągając 7,382 mln ton. Podobnie było w styczniu 2022 roku, kiedy rafinerie wyprodukowały 7,408 mln ton. Rosjanie tłumaczyli tak wysoką produkcję paliw uzupełnianiem magazynów paliwowych przed startem sezonu siewnego i okresu letnich wakacji, gdy konsumpcja zwykle jest najwyższa. W publikacjach z lutego nie pojawiały się szczegółowe dane dotyczące produkcji rafineryjnej w Rosji. Według Kommiersanta, konsumpcja oleju napędowego w Rosji zaczęła gwałtownie rosnąć właśnie na początku lutego. Wynikało to z konieczności przerzucenia nad granicę z Ukrainą dużej ilości sprzętu pancernego, który od wiosny zeszłego roku znajdował się w polowych składach uzbrojenia zlokalizowanych do 200 km od granicy z Ukrainą. Ta mobilizacja wymagała stworzenia odpowiedniej rezerwy paliwa na potrzeby przyszłych działań zbrojnych. Według rosyjskich danych, podstawowy czołg rosyjskiej armii – T-72B3, w pełni zatankowany, mieści w sobie ponad 1500 litrów oleju napędowego. Według analityka agencji AperioInteligence Georga Woloszina, armia rosyjska zużywa ponad 15 mln litrów dziennie, z czego około jedna czwarta przypada na paliwa typu Jet, stosowane w lotnictwie.
Tak duże zużycie oleju napędowego przez wojsko rosyjskie spowodował wzrost cen tego typu paliwa na petersburskiej giełdzie Spimex. W połowie maja tona oleju napędowego kosztowała 55 100 rubli (942 dolary za tonę) w porównaniu do 50 700 rubli (873 dolarów za tonę) w połowie marca. W tym samym czasie koszt benzyny spadł z poziomu 46 600 rubli za tonę (800 dolarów za tonę) w połowie marca do 38 800 rubli (668 dolarów za tonę) w połowie maja. Jest to spowodowane zmniejszeniem ruchu samochodowego w Rosji, w tym turystycznego.
Pomimo wzrostu aktywności rosyjskiego lotnictwa wojskowego mocno spadła konsumpcja paliwa lotniczego w Rosji. To jest efekt blokady rosyjskich linii lotniczych przez państwa Zachodu. Większość rosyjskiego lotnictwa pasażerskiego jest uziemiona ze względu na zamknięte niebo nad Europą czy Ameryką. Dodatkowo w najbliższych miesiącach pojawią się problemy z utrzymaniem sprawności floty rosyjskich przewoźników po tym, jak dwóch czołowych producentów samolotów – Boeing i Airbus – odmówiło serwisowania maszyn należących do rosyjskich awiakompanii. Według Międzynarodowej Agencji Energii, tylko w marcu konsumpcja paliwa lotniczego w Rosji spadła o 13 procent pomimo intensywnego wykorzystania rosyjskiego lotnictwa wojskowego nad Ukrainą.
Rosyjski przemysł rafineryjny obecnie jest skupiony na zapewnieniu paliwa na potrzeby machiny wojennej Kremla. Każdy dzień działań zbrojnych oznacza wymierne straty dla tej branży. Paliwa w Rosji na potrzeby armii są kupowane w ramach specjalnych przetargów, w których obowiązują inne ceny, aniżeli producenci mogliby otrzymać za swój towar za granicą. Tutaj jednak pojawia się inny problem. Po rosyjskiej inwazji szereg państw i firm energetycznych, a ostatnio również Unia Europejska jako całość, ogłosiły wprowadzenie embarga na surowce energetyczne z Rosji, w tym na gotowe produkty ropopochodne. To spowoduje, że rafinerie rosyjskie będą miały trudności ze znalezieniem chętnych na ich produkty. Wtedy tym bardziej chętnie sprzedadzą je armii rosyjskiej, która będzie potrzebować diesla tak długo, jak będzie trwała inwazja na Ukrainę.
Marszałkowski: Embargo na ropę rosyjską będzie niczym uderzenie jądrowe