Rosja mogłaby zarobić dodatkowe cztery miliardy euro rocznie, jeśli Europa uzna gaz za “zielone” paliwo. Rosatom dzięki nowym inwestycjom w atom może zyskać nawet 500 mld euro. Wygląda więc na to, że głównymi beneficjentami taksonomii w obecnym kształcie będą Francja i Niemcy. Nie skorzysta natomiast praktycznie nikt w znacznie uboższej Europie Środkowo-Wschodniej – mówi przewodnicząca Partii Zieloni Urszula Zielińska w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: W najbliższą środę Parlament Europejski będzie głosował nad przyjęciem tzw. taksonomii. Czy uważa Pani, że w obecnym kształcie ten dokument jest korzystny dla Polski?
Urszula Zielińska: Uważam, że nie tylko nie jest korzystny, ale wręcz szkodliwy dla Polski, całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej oraz Ukrainy.
Dlaczego?
W środę Parlament przegłosuje sprzeciw grupy europarlamentarzystów wobec nowego projektu taksonomii. Daje on możliwość nazwania “zielonymi” nowych instalacji gazowych i jądrowych w Unii Europejskiej, ale też tych już istniejących, które będą rozbudowywane. Gdyby była na to zgoda, oznaczałoby to miliardy nowych inwestycji w gaz i atom. Jest to szkodliwe, ponieważ gaz nie jest zielonym, ekologicznym paliwem, nie jest nim też uran. Oba są paliwami kopalnymi, importowanymi m.in. z Rosji. Całkowity bilans emisyjny gazu, ale też elektrowni jądrowej ze względu na bardzo długi okres jej budowy w krajach „węglowych”, jest wciąż bardzo wysoki.
Nowy projekt taksonomii to brudny, lobbingowy deal, w który Rosja jest zamieszana. Pod koniec maja ukazało się badanie francuskiego Greenpeace pt. „Lobbing gazowy i nuklearny rosyjskiej lalki zagraża niezależności energetycznej Unii Europejskiej”. Wykazane jest tam, że rosyjskie koncerny energetyczne Gazprom, Łukoil i Rosatom wykorzystywały swoje powiązania lobbingowe w Brukseli. Firmy te od marca 2018 roku odbyły 18 spotkań z przedstawicielami Komisji Europejskiej w sprawie taksonomii i otwarcia możliwości finansowania gazu oraz atomu. Zgodnie z raportem, Rosja mogłaby zarobić dodatkowe cztery miliardy euro rocznie, jeśli Europa uzna gaz za “zielone” paliwo. W sumie to 32 mld euro do 2030 roku. Z kolei Rosatom, który jest silnie powiązany handlowo z europejskim przemysłem jądrowym, dzięki nowym inwestycjom w atom może zyskać nawet 500 mld euro.
A przecież za naszą granicą od miesięcy toczy się krwawa wojna na Ukrainie. Unia Europejska, choć deklaruje wolę odejścia od surowców rosyjskich, wciąż nie jest w stanie wprowadzić skutecznych sankcji na import ropy czy gazu, de facto sponsorując wojnę. W Europie nie ma też nawet dyskusji o uniezależnieniu od rosyjskiego uranu. Zatem nowa taksonomia, która zwiększy inwestycje w gaz i atom, jednocześnie zwiększy naszą zależność od surowców i technologii z Rosji.
Nowa propozycja Komisji Europejskiej zawiera bardzo szczegółowe uwarunkowania co do tego, które instalacje gazowe i jądrowe będą mogły skorzystać z dofinansowania. Żadna z planowanych polskich inwestycji aktualnie nie spełnia tych wymogów. Co więcej, nie mieszczą się w nich praktycznie żadne projekty w Europie Środkowo-Wschodniej. Za to idealnie wpisują się instalacje gazowe w Niemczech i jądrowe we Francji.
Dlaczego polskie projekty nie spełniają norm przewidzianych w taksonomii, a francuskie i niemieckie już tak?
Co do instalacji gazowych, jest osiem kryteriów, które muszą wypełnić, by kwalifikować się do finansowania jako “zielona energia”. Polskie projekty nie spełniają między innymi wymogu wyznaczenia ostatecznej daty odejścia od węgla. Data ta musi być wpisana w Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK) lub podobny instrument strategiczny. W umowie społecznej dla górnictwa data zamknięcia ostatniej kopalni jest co prawda ustalona na 2049 rok, ale dotyczy ona tylko węgla kamiennego, a wciąż brak jest daty odejścia od węgla brunatnego. Do tego ta umowa społeczna nie jest dokumentem strategicznym, jak KPEiK 2030. Jest jeszcze inne kryterium, którego Polska nie spełnia. Istniejące i zaplanowane instalacje gazowe muszą mieć plan przejścia na paliwa odnawialne do 2035 roku. Według jednej z analiz, tych warunków nie spełniają obecnie żadne inwestycje w Polsce, ani też większość inwestycji gazowych w Europie Środkowo-Wschodniej czy Południowej. Spełniają je za to gazowe projekty niemieckie.
Na podobnej zasadzie większość projektów jądrowych Europy Środkowo-Wschodniej, w tym planowane polskie elektrownie jądrowe, będzie wyłączona z taksonomii w dzisiejszym kształcie. Nie spełniają wymogu posiadania tzw. obiektu trwałego składowania wysokoaktywnych odpadów promieniotwórczych do 2050 roku. Na dziś w Europie istnieje tylko jeden taki obiekt, w Finlandii, ale ma on pojemność odpowiadającą potrzebom fińskim. Niemcy od kilku dekad poszukują lokalizacji pod trwałe składowanie i kiedy w końcu wydawało się, że ją znaleźli w gminie Gorleben w Dolnej Saksonii, okazało się, że są jednak nią problemy – i wrócono do poszukiwań. Wymóg ten wypełniają natomiast, nomen omen, elektrownie francuskie. Wygląda więc na to, że głównymi beneficjentami taksonomii w obecnym kształcie będą Francja i Niemcy i praktycznie nikt w znacznie uboższej Europie Środkowo-Wschodniej. To jest nie fair. Nie możemy na to pozwolić.
Czy jest możliwe, by polskie projekty otrzymały europejskie finansowanie po spełnieniu warunków przewidzianych w taksonomii w obecnym kształcie?
Pytanie, na ile jest to realistyczne w krótkim okresie, czyli wtedy, kiedy najpilniej potrzebujemy inwestycji w energetykę? Datę odejścia od węgla można i trzeba ustalić, ale na ile możliwym jest, żeby polskie projekty gazowe wypełniły wymóg przejścia całości na paliwo odnawialne do 2035 roku? Z kolei polska elektrownia jądrowa ma planowo działać od 2033 roku i jak każdy projekt tego typu obciążona jest ryzykiem wieloletnich opóźnień. Posiadanie obiektu trwałego składowania wysokoaktywnych odpadów do 2050 roku nie jest realistyczne, tym bardziej jeśli o wiele bardziej zaawansowane kraje nie potrafiły rozwiązać tej kwestii przez dekady. Bardziej realistycznym wydaje mi się taki scenariusz: kiedy my w Polsce będziemy zmagać się z trudnymi kryteriami nowej taksonomii i szukać pieniędzy na energetykę, Francja i Niemcy będą zasysać europejskie inwestycje, budować nowe instalacje gazowe i jądrowe, jednocześnie zwiększając uzależnienie całej Europy od paliw kopalnych i Rosji. To jest błędne koło i przepis na katastrofę.
Dlatego apeluję do europarlamentarzystów: zatrzymajcie to błędne koło! Zablokujcie brudny deal w Parlamencie Europejskim. Zamiast greenwashingu i wspierania Rosji, skierujmy strumień finansowania na czyste, tanie, odnawialne źródła energii. Uwolnijmy wiatraki na lądzie i zbudujmy farmy wiatrowe na morzu. Pozwólmy ludziom inwestować w fotowoltaikę i wesprzyjmy rozwój biogazowni rolniczych. Zainwestujmy wreszcie w efektywność energetyczną i inteligentne sieci przesyłowe. Postawmy na energetykę nowoczesną i obywatelską. To zapewni nam samowystarczalność, bezpieczeństwo i najtańszą, czystą energię. To jest przyszłość.
Rozmawiał Michał Perzyński