To wcale nie w Wilhelmshaven czy Brunsbüttel powstanie pierwszy niemiecki gazoport, tylko we wschodnioniemieckim Lubminie, w pobliżu którego wychodzi na ląd sporny gazociąg z Rosji Nord Stream 2. Ma ruszyć już w grudniu i użyć infrastruktury spornej rury rosyjskiej – pisze regionalna niemiecka gazeta Ostsee Zeitung.
Uruchomienie gazoportu planowane jest na pierwszego grudnia 2022 roku. Lubmin to miejscowość położona około 55 kilometrów od granicy z Polską i to właśnie w tym miejscu wychodzą na ląd gazociągi Nord Stream 1 i Nord Stream 2. Aby nowy gazoport mógł bezpośrednio korzystać z połączeń lądowych przewidzianych dla Nord Stream 1 i 2 będzie trzeba uzupełnić zaledwie 600 metrów rury. Jednostka do magazynowania i regazyfikacji FSRU, zwana pływającym gazoportem, nie będzie mogła zostać połączona na morzu z Nord Stream 1 i Nord Stream 2, bo one są własnością rosyjską, jak tłumaczy swoim czytelnikom Ostsee Zeitung.
Ta infrastruktura lądowa, która jest już dostosowana do przesyłu dużych ilości gazu, w głąb kraju sprzyja szybkiemu uruchamianiu pływającego gazoportu. Reszta niemieckich projektów gazoportowych nie ma jeszcze zbudowanej lądowej infrastruktury przesyłowej, tzn. podłączenia gazociągami do sieci.
Gazoport w Lubminie to projekt niemieckiej firmy ReGas. Techniczne zaopatrzenie w LNG, tzn. transport gazu płynnego, przejmie francuski Total Energies. Już w grudniu gazoport w Lublinie będzie mógł tłoczyć w niemiecką sieć gazociągową 4,5 miliardów m sześc. gazu. Jednak obecnie jeszcze nie wiadomo od kogo i gdzie będzie kupowane LNG na potrzeby gazoportu w Lubminie.
Projekt „Terminal LNG Niemiecki Bałtyk” jest finansowany ze środków prywatnych. Chodzi tu o kwotę wysokości 100 mln euro, które pochodzą z funduszy inwestycyjnych oraz z tzw. funduszy rodzinnych. Jest to kapitał rodzin z Hamburga, Wielkiej Brytanii, USA – podaje Ostsee-Zeitung nie wymieniając nazwisk.
Ostsee Zeitung/Aleksandra Fedorska