Niemcom już teraz czkawką odbija się powiązanie energetyczne z Rosją. Odcięcie od głównej trasy dostaw gazu przez gazociąg Nord Stream 1 sprawia, że kolejne miasta zastanawiają się nad sposobami oszczędzania energii, uruchamiane są stare elektrownie węglowe, które mają zrównoważyć niedostatki gazu w systemie. W tym wszystkim rodzą się pytania o atom, czy odejście od niego powinno być przemyślane ponownie, zwłaszcza w obliczu recesji i niedoborów energii. Warto podsumować dotychczasowe dyskusje i zastanowić się co może nas czekać w nadchodzącym czasie – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Czy Niemcy powrócą do atomu?
W miniony weekend w niemieckim rządzie federalnym pojawiły się kontrowersje dotyczące wytwarzania energii elektrycznej z gazu. Minister finansów Christian Lindner wezwał do zaprzestania tego i umożliwienia dalszego funkcjonowania elektrowni jądrowych. – Musimy pracować nad tym, aby kryzysowi gazowemu nie towarzyszył kryzys elektroenergetyczny. Dlatego gaz nie może być już dłużej wykorzystywany do produkcji energii elektrycznej, jak to się nadal dzieje – powiedział w niedzielę wicekanclerz i przewodniczący liberalnej partii FDP. Zwracając się do federalnego ministra gospodarki, Lindner powiedział, że „Robert Habeck miałby uprawnienia, aby temu zapobiec”. Zasugerował, żeby nie zamykać ostatnich elektrowni jądrowych w Niemczech, i w razie potrzeby korzystać z nich aż do 2024 roku. Rzecznik ministerstwa gospodarki i klimatu odpowiedział, że całkowite porzucenie gazu w sektorze elektroenergetycznym doprowadziłoby do kryzysu elektroenergetycznego i przerw w dostawach prądu. – Istnieją elektrownie gazowe istotne dla systemu, które muszą być zaopatrywane w gaz. Jeśli nie dostaną gazu, pojawiają się poważne zakłócenia dostaw – argumentował, ale przyznał, że tam, gdzie można zastąpić gaz w energetyce, należałoby to zrobić.
Mimo wszystko nie ustaje debata o utrzymaniu energetyki jądrowej w Niemczech pomimo ustalonego w 2011 roku terminu odejścia od niej na ten rok. Pod koniec lipca niemiecka gazeta Die Welt podała, że Niemcy mogłyby utrzymać w mocy elektrownie jądrowe i ulżyć kryzysowi energetycznemu pomimo faktu, że rząd w Berlinie przekonuje, iż jest to niemożliwe. Berlin mógł ocalić trzy ostatnie elektrownie jądrowe, a nawet przywrócić do pracy stare, ale nie skorzystał z propozycji firm. Rząd użył argumentu długich dostaw prętów paliwowych, które uniemożliwią przedłużenie pracy elektrowni jądrowych, ale podczas tajnego spotkania w marcu firmy energetyczne przedstawiły terminarz takiego importu na czas, lecz rząd nie skorzystał z ich propozycji. Stowarzyszenie Technischer Uberwachungsverein (TUV) zajmujące się regulacjami na rzecz bezpieczeństwa uznaje, że Niemcy mogą utrzymać trzy pozostałe elektrownie jądrowe i przywrócić do pracy trzy wyłączone z końcem 2021 roku. Ponadto należy pamiętać, że nie tylko niektórym ugrupowaniom w Niemczech zależy na utrzymaniu energetyki jądrowej, gdyż dyskusja na ten temat również zachodzi w Polsce. Mówiła o tym posłanka Partii Razem Paulina Matysiak. – W kwestii podejścia do atomu nie wyczerpuje się cała polityka energetyczna i stanowisko w sprawie energetyki jądrowej nie świadczy jeszcze o wszystkim. Naszym naturalnym partnerem do współpracy jest oczywiście niemiecka lewica, choć ubolewamy nad tym, że bliscy nam zwłaszcza po agresji Rosji Zieloni nadal utrzymują dogmatyczne stanowisko przeciw energetyce jądrowej. Nie pozostaje nam tu nic innego niż przekonywać i wywierać presję na naszych sąsiadach. Liczymy przy tym na to, że podobnie jak fińscy Zieloni zmienią oni w końcu zdanie co do tego niskoemisyjnego źródła energii i zdecydują się ją zatrzymać. Rozumiemy, że to stanowisko bierze się z głębokich tradycji Buendnis90/die Gruenen i ma źródło w historycznych traumach niemieckiego społeczeństwa, które w Polsce mogą być są niezrozumiałe. Rzecz w tym, że polityki nie należy prowadzić na podstawie sentymentów, tylko w oparciu o naukowe fakty i to tam trzeba szukać konsensusu. Proszę zauważyć, że niemiecki rząd ustami swojej rzeczniczki ogłosił, że jeszcze raz wezmą pod rozwagę kwestie elektrowni atomowych i dopuszczają ponowne ich włączenie – mówiła posłanka Matysiak w rozmowie z BiznesAlert.pl.
– Nie oglądając się na Niemcy to samo powinniśmy robić w Polsce – porzucić jałowe ideologiczne spory i zabrać się za transformację energetyczną opartą o OZE wspierane i uzupełniane przez atom. Im szybciej dojdziemy do takiej struktury naszej energetyki tym szybciej będziemy cieszyć się tanim i ekologicznym prądem, jednocześnie znacznie wzmacniając naszą energetyczną suwerenność. To rozwiązanie jest niewątpliwie najlepsze w naszej obecnej sytuacji. Tu się nie ma co więcej zastanawiać, tylko trzeba działać, także wspólnie z naszymi sąsiadami. Bez dyskusji i dialogu z Niemcami w sprawach energetyki i wykorzystania np. istniejących elektrowni jądrowych w Niemczech czy to w drodze dzierżawy jak sugerujemy czy innych nowoczesnych metod pozyskiwania energii z atomu, metod wymiany, handlu, dystrybucji energii między sąsiadami w Europie tak bliskimi jak Polska i Niemcy nie mamy szans na rozwiązanie problemu zbliżającej się do nas katastrofy klimatycznej. Postawienie na atom jako pewny element uzupełniający zieloną energię jest także oczekiwaniem wychodzącym od ruchów młodych ludzi organizujących się, by artykułować swoje żądania wobec polityków (np. Fridays for Future). Ich zdanie też musimy brać pod uwagę – jesteśmy im to winni, bo przecież to także ich przyszłość dzisiaj kształtujemy – mówiła Matysiak. Wśród frakcji opozycyjnych to Partia Razem najgłośniej opowiada się za rozwojem energetyki jądrowej w Polsce i bezpośrednio krytykuje politykę niemieckiego rządu federalnego w tym zakresie.
Jednak głosy sprzeciwu wobec zamknięcia energetyki jądrowej w Niemczech można spotkać nie tylko w samym Berlinie, lecz przede wszystkim w landach, gdzie tego typu jednostki miałyby być wyłączone z systemu. Jedna z nich znajduje się w Bawarii. Burmistrz Monachium Dieter Reiter z SPD, że należy utrzymać elektrownie jądrową Isar 2 pomimo pierwotnych planów jej wyłączenia z pozostałymi dwoma w Niemczech do końca 2022 roku. Argument przytoczony przez burmistrza to kryzys energetyczny, który wzmaga debatę na ten temat u sąsiada Polski. Zdaniem Reitera reaktor Isar 2 może pracować do połowy przyszłego roku z obecnym paliwem. Potwierdza to operator techniczny TUV Sud. Póki co jednak chadecy bawarscy z CSU opowiedziali się przeciwko takiemu rozwiązaniu ze względu na małą ilość energii wytwarzaną w Isar. Chadecy z CDU przekonują jednak, że utrzymanie atomu jest możliwe. – To jest możliwe technicznie, to jest możliwe prawnie, to musi być możliwe politycznie – mówił szef CDU Friedrich Merz cytowany przez Der Spiegel. – Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie czy będzie to możliwe z wydłużeniem wykorzystania obecnego paliwa czy nie. Te jednostki muszą pracować – apelował.
Kolejnym istotnym głosem w debacie o nieodchodzeniu od atomu w Niemczech był list otwarty części środowiska naukowego opublikowanego przez Die Welt. – Żądamy natychmiastowego zaprzestania wycofywania się z energii jądrowej – zaapelowało w swojej deklaracji dwudziestu naukowców zajmujących się dziedzinami technologicznymi i ekonomicznymi. Ich zdaniem dalsze funkcjonowanie elektrowni jądrowych powinno zapewnić zasilanie i dobrobyt w Niemczech – jako trzeci filar ochrony klimatu (obok słońca i wiatru). Według naukowców, rezygnacja z atomu przyniesie zagrożenie gospodarcze. – Rosnące ceny energii i spadające bezpieczeństwo dostaw zagrażają konkurencyjności i dobrobytowi – twierdzą. Jeśli pod deklaracją uda im się zebrać co najmniej 50 tys. podpisów, będą mogli przedstawić swoje żądania przed komisją ds. petycji w Bundestagu – informuje dziennik Welt, który jako pierwszy dotarł do dokumentu. Wycofywanie się Niemiec z energii jądrowej spowolni osiągnięcie zamierzonych celów klimatycznych, ponieważ do zapewnienia energii elektrycznej potrzebny będzie powrót do energetyki węglowej, co ma już miejsce, jak zauważają naukowcy. Przekonują, że energia jądrowa przeżywa swój rozkwit na całym świecie, a w obliczu zmian klimatycznych i kryzysu energetycznego wiele krajów w coraz większym stopniu z niej korzysta.
Również stowarzyszenie niemieckich pracodawców (Arbeitgeberverband) opowiada się za rozbudową energetyki jądrowej. Tę wiadomość podała Niemiecka Sieć Redakcyjna RND, powołując się na wypowiedzi prezesa Arbeitgeberverband Stefana Wolfa. Stanowisko Wolfa jest zbliżone do perspektywy szefa grupy parlamentarnej CSU Alexandera Dobrindta, który uważa, że czas pracy elektrowni jądrowych można by wydłużyć o kilka lat. Również inni politycy z CDU/CSU i FDP podzielają zdanie Dobrindta w związku z obecną sytuacją w niemieckiej energetyce dotkniętej kryzysem energetycznym oraz groźbą niedoboru gazu przez działania Rosji ograniczającej dostawy przez Nord Stream 1. Jednakże politycy zaznaczają, że chodzi im o przedłużenie pracy trzech ostatnich elektrowni. Natomiast Wolf posunął się znacznie dalej, mówiąc o nowych elektrowniach, co wydaje się w obliczu dyskusji publicznej w Niemczech mrzonką.
Niemcy mogą utrzymać atom, a nawet dokonać renesansu na pohybel Putinowi
Wszystko to wskazuje jednak, że w Niemczech debata nad powrotem do energetyki jądrowej, a właściwie nad opóźnieniem odejścia od niej, jest bardzo żywa. Wprawdzie w tej chwili establishment polityczny w postaci socjaldemokratów z SPD i Zielonych jest wciąż przeciwny takiemu rozwiązaniu, ale wydaje się, że liberałowie z FDP pod wodzą Christiana Lindnera byliby skłonni przemyśleć takie rozwiązanie. Ostateczna data odejścia od atomu wyznaczona w 2011 roku po katastrofie w elektrowni Fukushima na koniec 2022 roku zbliża się wielkimi krokami, a im bliżej do niej, tym trudniej będzie utrzymać w sieci pozostałe elektrownie jądrowe. Z pewnością jednak do ich utrzymania trzeba wyraźnego impulsu politycznego, a taki przy obecnym klimacie w niemieckiej polityce będzie trudno wykrzesać.