KOMENTARZ
Bogusław Mazur
Redaktor BiznesAlert.pl
Człowiek potyka się nie o góry, a o kretowiska – twierdził Konfucjusz. Przez jeden pozornie drobny, absurdalny przepis tracimy grube miliony. Przykładów absurdalnych przepisów jest mnóstwo, jednak teraz poprzestańmy na zakazie sprzedaży piwa na dworcach kolejowych.
Media informują, że wrocławski poseł Michał Jaros (PO) zwrócił się z interpelacją do wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego w sprawie zakazu sprzedaży niskoprocentowego alkoholu na dworcach kolejowych. Na pierwszy rzut oka sprawa jest błaha, jednak chłodny ogląd problemu jawi go jako poważny.
Jest tak – w ostatnim czasie oddano do użytku kilkadziesiąt odremontowanych dworców kolejowych. Na modernizację kolejnych PKP chce przeznaczyć w ciągu 3 lat kolejne 1,5 mld złotych. Ale nie chodzi tylko o kasy, poczekalnie i perony. W dworcowych budynkach są też miejsca przeznaczone dla sklepów i lokali gastronomicznych.
Wydawałoby się, idealne miejsce do prowadzenia biznesu. Okazuje się jednak, że na 12 największych wyremontowanych dworcach kolejowych najemców znalazło zaledwie 55 proc. powierzchni handlowej. Czyli prawie połowa powierzchni stoi pusta. Nie zarabiają najemcy, nie zarabia PKP, nie zarabia pustawy Skarb Państwa. A podróżni muszą wyjść z dworca, żeby zjeść porządny posiłek. Na dworcach do wyboru mają jedynie fast foody z kebabami, zapiekankami, hamburgerami i innymi tego typu bułami.
Zdaniem posła Jarosa, powierzchnie stoją niewykorzystane, bo żaden trzeźwo myślący przedsiębiorca nie otworzy restauracji bez możliwości sprzedaży choćby lekkiego piwa. Przedsiębiorca otworzy lokal w pobliżu dworca – w sąsiadującej z nim galerii handlowej czy innym budynku. Przykładem jest choćby Dworzec Centralny w Warszawie. Wystarczy przejść parędziesiąt metrów do połączonych z dworcem Złotymi Tarasami, aby móc usiąść przy stoliku z dowolnie wybranym piwem lub innym napitkiem.
Przepis zakazujący sprzedaży niskoprocentowego alkoholu na dworcach jest tym bardziej absurdalny, że w wagonach Warsu od 2 lat wolno sprzedawać piwo o zawartości alkoholu do 4,5 proc. A na lotniskach to już w ogóle można kupować takie alkohole, jakie się chce.
Ten, kto wymyślił piwo, był mędrcem – twierdził Platon. Ustawodawcy, którzy w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi utrzymali zakaz sprzedaży piwa w dworcowych restauracjach, na to miano raczej nie zasługują.
Ktoś może powiedzieć, że sprzedaż niskoprocentowego alkoholu na dworcach spowoduje, że podróżni będą się masowo upijać. Tym, radzę więcej wiary w ludzi, koniec końców, w pociągach jakoś się nie upijają. Radzę tyle wiary, ile miał Abraham Lincoln, który powiedział: „Naprawdę wierzę w ludzi. Jeśli powie się im prawdę, mogą przetrwać każdy kryzys narodowy. Najważniejsze jest, aby dać im prawdziwe fakty, oraz piwo”.