(Deutsche Welle/AFP/Teresa Wójcik)
Kanada opublikowała swoje cele ochrony klimatu – w ciągu 15 nadchodzących lat ten kraj zmniejszy emisję dwutlenku węgla o 30 proc. w stosunku do stanu z 2005 r., Pomimo, że wolumen spadku wydaje się bardzo znaczny, Kanada będzie zmniejszać emisję CO2 tylko o 1,7 proc. podczas gdy Stany Zjednoczone i Unia Europejska znacznie więcej – aż o 2,8 proc. Oficjalnie zobowiązania o istotnym zmniejszeniu emisji podjęły – oprócz UE, USA i Kanady – jeszcze tylko Rosja, Norwegia, Meksyk, Gabon, Lichtenstein, Andora i Szwajcaria. Nieoficjalnie Japonia zakomunikowała, że ograniczy emisję o 26 proc. do roku 2030, co wyniesie ok. 2,5 proc. rocznie. Ale nie jest to jeszcze zobowiązanie państwowe.
Tak, więc o ile nie ma problemu z uzyskaniem zgody wszystkich niemal państw, co do konieczności osiągnięcia celu zasadniczego: powstrzymania wzrostu temperatury ziemi o więcej niż 2 st. C. – o tyle trudno jest osiągnąć zgodę wszystkich państw na zmniejszenie emisji CO2, i związane z tym wyrzeczenia ze strony obywateli i przemysłu, oraz znaczne koszty.
Podobnie bardzo trudno jest uzgodnić, jaka ma być pomoc państw rozwiniętych dla rozwijających się.
Jest daleko do osiągnięcia tych celów, choć zbliża się termin konferencji ONZ w Paryżu. Jednak największym problemem pozostają Chiny, które są największym na świecie emitentem. Dostarczają bowiem rocznie 25 proc. całego światowego wolumenu tego gazu. Drugie w kolejności są USA – 16 proc. emisji, następne w kolejności to Rosja, Indie i Japonia emitujące od 5 proc. do 3 proc. światowej ilości dwutlenku węgla. Pekin wprawdzie teoretycznie zmienił pogląd na konieczność ochrony klimatu, ale zmniejszenie emisji dwutlenku węgla to wciąż jest kwestia, co, do której nie ma porozumienia z Chinami, do którego wciąż jest daleko.