ROZMOWA
Igor Fedyk
Defence Express
W jaki sposób warunki rozejmu dotyczącego wschodniej Ukrainy są obecnie łamane przez stronę rosyjską?
Na dobrą sprawę, nigdy nie było zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy. Nie miało ono miejsca nawet podczas szczytu Mińsk-2, kiedy to wojska rosyjskie, bo nie rebelianckie, przejmowały Debalcewe. Zachód zignorował jednak ten fakt, pomimo iż było to najbrutalniejsze przełamanie rozejmu podczas całego konfliktu. Rosja zaczynała porozejmowe działania na wschodzie Ukrainy stopniowo, nie chcąc drażnić zachodu. Najpierw uruchomiono snajperów, potem dodano do tego broń przeciwpancerną, następnie ciężkie moździerze. Teraz otwarcie używa się już czołgów i ciężkiej artylerii, a w niektórych rejonach pojawiły się doniesienia o użyciu artylerii rakietowej. Ponadto, każdego dnia pojawiają się doniesienia o nowych żołnierzy i sprzęcie wojskowym docierającym do Donbasu z Rosji. Ostatnio pojawiły się doniesienia, że rebelianci posiadają 4 Toczka-U.
Co z planowaną wiosenną ofensywą? Czemu nie nadchodzi?
Trzeba w tym momencie wspomnieć, że z perspektywy Rosji istnieją dwa sposoby ustanowienia rzeczywistej kontroli nad Ukrainą: polityczny i wojskowy. Są one używane jednocześnie, a militarny pełni rolę pomocniczą wobec politycznego. Droga polityczna obejmuje negocjacje z Zachodem, zarówno w formie różnych grup (Normandia, Mińsk itp.), potajemnie spotkania za plecami Ukrainy, aktywność pro-rosyjskiej piątej kolumny, rosyjskiej propagandy i agentów wpływu na Ukrainie. Mińsk-2 jest częścią drogi politycznej, a ponieważ Rosjanie uważają, że działa, nie będą póki co intensyfikować drogi wojskowej. Jeśli jednak uznają, że działania polityczne nie wystarczą, użyją broni. Działania wojskowe mogą okazać się bardzo kosztowne dla Moskwy, zwiastują bowiem możliwość nowych sankcji, dużych strat w personelu, a te mogą spowodować niepokoje wśród wojskowych oraz w rosyjskim społeczeństwie. Niemniej jednak, Rosja jest gotowa do nowej ofensywy: ilość i jakość broni i wojska pozwala im to zrobić. Wiara Putina w powodzenie tworzenia 'korytarza lądowego’ do Krymu jest jednak ograniczona. Może to być wynikiem spadającego poparcia dla polityki Putina, bądź też realnej oceny potencjału Ukraińskiej armii.
Jak ocenia Pan gotowość bojową wojsk ukraińskich, w porównaniu z siłami rebeliantów?
Wojska ukraińskie pozostają w stanie stałej gotowości bojowej. Regularnie trwają szkolenia i manewry wśród personelu operującego w rejonie działań wojennych. Jeśli więc dojdzie do rosyjskiej ofensywy, oddziały ukraińskie podejmą walkę. Samo pytanie jest jednak trochę błędne, trudno bowiem porównywać muchę i słonia. Gdyby nie kwestie geopolityczne, Rosjanie pokonaliby Ukrainę bez najmniejszego wysiłku. Każdy bowiem wie, że nie istnieje tzw 'armia rebeliancka’, a wojska opanowujące Donbas składają się ze świetnie wyszkolonych żołnierzy z elitarnych jednostek rosyjskich. Wszystko to wspiera jeszcze regularna armia rosyjska, rozlokowana wzdłuż granicy rosyjsko- ukraińskiej i na linii granicznej Chersonu i Krymu. Działania potężnej rosyjskiej machiny wojennej są jednak zahamowane dzięki zaangażowaniu społeczności międzynarodowej, a zwłaszcza przyjaciół z Polski, USA, czy krajów bałtyckich. Tak długo jak będzie trwało wsparcie zachodu dla Ukrainy, rosyjska agresja nie rozprzestrzeni się dalej w kierunku Europy.
Jakie mogą być kierunki ewentualnego ataku? Dlaczego?
Nie wierzę w możliwość wielkiej rosyjskiej ofensywy. To blef podsycany prze Rosjan w celu zastraszenia Europejczyków. Niektórzy europejscy przywódcy są poważnie przerażeni, inni udają, że się boją. Rosjanie skoncentrują się raczej na aranżowaniu kolejnych spotkań w stylu 'Mińsk’ i 'Mińsk-2′, a w konsekwencji stopniowym przejmowaniu niewielkich kawałków terytorium Ukrainy. Taktyka ta jest bardzo niebezpieczna, bo niewielka skala podejmowanych działań nie uzasadnia zachodniej reakcji na łamanie przez Rosję warunków rozejmu. Może ona w konsekwencji doprowadzić do 'Mińska-3′, gdzie Ukraina będzie zmuszona do zaakceptowania faktów, które do tej pory były dla niej nie do przyjęcia. Nie można jednak w 100% wykluczyć możliwości wielkiej rosyjskiej ofensywy lądowej. Trudno jednak przewidzieć jej natężenie i kierunek. Moim zdaniem, nie będą atakować z Krymu bądź Naddniestrza, bo na obszarach tych nie ma 'rebeliantów’ maskujących rosyjski udział w wojnie. Atak może więc nastąpić wyłącznie z kierunku Donbasu. Wszystko zależy jednak decyzji Kremla, które tereny są najodpowiedniejsze do przeprowadzenia ataku i gdzie poniesione zostaną minimalne straty.
Jaki może być cel nowej ofensywy?
Rosjanom chodzi o stopniowe zbliżanie się do głównego celu wojny z Ukrainą – zwiększenia kontroli sprawowanej nad Ukrainą i w konsekwencji likwidację jej państwowości. Poprzez zwiększenie kontroli nad Ukrainą Rosja osiągnąć może następujące cele: rozmontowanie systemu obrony powietrznej w Europie Wschodniej, uzyskanie społecznego poparcia dla modernizacji rosyjskiej armii czy umocnienie przekonania o militarnej sile Rosji. Zakończenie z sukcesem konfliktu ukraińskiego umożliwi Rosji powrót do starych relacji z zachodem, otwierając drogę do rozmów w sprawie zniesienia międzynarodowych sankcji.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik