Finał szczytu klimatycznego COP27 w Egipcie upłynął na negocjacjach na temat stworzenia funduszu kompensującego skutki zmian klimatu w krajach najbiedniejszych finansowanego ze środków najbogatszych. Wydarzenie upłynęło w cieniu inwazji Rosji na Ukrainie, która utrudniła walkę z emisją gazów cieplarnianych.
Państwa świata nie przyjęły nowych deklaracji o redukcji emisji gazów cieplarnianych. Kraje rozwijające się wytykały rozwiniętym, że nie walczą z emisją wracając do paliw kopalnych. Takie działanie widać w Unii Europejskiej, która chce porzucić zależność od gazu rosyjskiego i przez to polega w większym stopniu na własnych paliwach jak węgiel w Polsce, Niemczech czy Holandii oraz imporcie węglowodorów spoza Rosji. Długoterminowa zamierza mimo to kontynuować transformację energetyczną ku Odnawialnym Źródłom Energii, ale nie może wciąż na nich w pełni polegać ze względu na ich zależność od pogody oraz wyzwania integracji z istniejącym systemem.
Komunikat ze szczytu nie informuje o celu walki z paliwami kopalnymi, ale o zmniejszeniu wykorzystania węgla oraz wycofaniu nieefektywnego wsparcia paliw tego rodzaju. Są zapisy o technologiach niskoemisyjnych będących luką do promocji paliw przejściowych, na przykład gazu. Państwa świata nie są gotowe na dalej idące deklaracje przez kryzys energetyczny, który przeradza się w globalną recesję oraz kryzys gospodarczy.
Reuters/Bloomberg/Wojciech Jakóbik