Dalsza integracja elektroenergetyczna Ukrainy to scenariusz win-win dla Europy. Dyrektor Wspólnoty Energetycznej Artur Lorkowski opowiada jak Rosja chce zamienić tę wizję w lost-lost atakując sektor energetyczny nad Dnieprem.
BiznesAlert.pl: Jak wytłumaczyć Europejczykowi, po co funkcjonuje Wspólnota Energetyczna?
Artur Lorkowski: Możemy pokazać to na przykładzie Ukrainy i jej współracy ze Wspólnotą. W grudniu 2021 roku podpisałem decyzję o certyfikacji Ukrenergo, czyli operatora systemu przesyłowego energii elektrycznej w Ukrainie, co kończyło wieloletni proces dostosowywania prawa ukraińskiego do standardów unijnych. Powstał na Ukrainie rynek, który w trakcie wojny wykazał się dużą odpornością. Ten sam proces przechodziliśmy na Ukrainie w sektorze gazu, kiedy dochodziło rozdziału właścicielskiego w Naftogazie. To również jest przykład tego, jak za pomocą Wspólnot Energetycznej Ukraina zdołała przeprowadzić reformę rynku gazowego, który dzisiaj daje odporność Ukrainie na kryzys wywołany sytuacja wojenną. Cieszy mnie, że w wyniku wybuchu wojny i szantażu rosyjskiego Mołdawia zmierza w tę samą stronę. W przeszłości widoczny był rosyjski szantaż gazowy zmuszający Mołdawię do podpisania porozumienia gazowego. Jednakże powodzenie szeroko zakrojonej reformy na rynku gazu doprowadziło do poprawy pozycji Mołdawii. Kiszyniów okazał się zupełnie odporny na szantaż, wykazując dużą zdolność do manewrowania, jeżeli chodzi o dostawy gazu. Było to możliwe nie tylko dzięki wprowadzeniu nowego prawa przy współpracy z Wspólnotą, ale również budowie kompetencji traderskich; zbudowaniu niezależnego podmiotu, którym jest Energocom prowadzący dywersyfikację dostaw gazu do Mołdawii. Ruszyły dostawy gazu z południa Europy na północ. Uruchomiono również rewers wirtualny, który umożliwił składowanie mołdawskiego gazu w ukraińskich magazynach. W ten sposób działa Wspólnota Energetyczna. Rozszerza możliwości działania podmiotów energetycznych poprzez pogłębioną integrację rynków oraz ich liberalizację wewnętrzną.
Czy można powiedzieć, że jest to forma integracji europejskiej za pośrednictwem Wspólnoty Energetycznej bez wchodzenia do Unii w sektorach energii i gazu?
Unia Europejska jest stroną Wspólnoty. Jest dziesięciu członków, a jednym z nich jest Unii. Pozostałe dziewięć to państwa, które są w sąsiedztwie unijnym. Jest to więc forma integracji rynków w ramach Wspólnoty, ale również integracji między Unią a rynkami państw niebędących członkami UE. W przyszłym tygodniu podejmiemy decyzję o market coupling rynku energii elektrycznej, co będzie oznaczało pełną integrację rynków energii elektrycznej krajów Wspólnoty z Unią Europejską na zasadzie pełnej wzajemności. To będzie mieć również znaczenie dla rynku gazu. Wspólne zakupy, które były przesądzone przez Radę Unii Europejskiej 24 listopada, są otwarte dla państw Wspólnoty. Również w przyszłym tygodniu będziemy operacjonalizowali je na Radzie Ministerialnej Wspólnoty, która jest dorocznym spotkaniem. Zapadnie tam decyzja o przyłączeniu członków Wspólnoty do programu wspólnego zakupu gazu przez państwa UE. I to samo dotyczy kwestii magazynowania. W tym kontekście dwa państwa posiadające magazyny gazowe, czyli Ukraina i Serbia, mają wyznaczone cele określające sposób ich wypełniania w tym oraz przyszłym sezonie gazowym. To oznacza, że Wspólnota jest nie tylko formą integracji rynku obok Unii Europejskiej, ale również działa na zasadach wzajemności państw trzecich z UE. To nowa wartość, którą pokazuje kryzys energetyczny, bo te działania mają na celu zwiększenie odporności sąsiedztwa UE poprzez Wspólnotę, na obecną trudną sytuację, którą mamy na rynkach energii.
Elementem tej kryzysowej sytuacji są ataki rakietowe na infrastrukturę energetyczną Ukrainy, które zagroziły bezpieczeństwu energetycznemu tego kraju. Wspólnota Energetyczna rozpoczęła realizację działań mających pomóc Ukrainie utrzymać bezpieczeństwo dostaw energii i gazu. W tym celu powstał określony fundusz. Jaka jest idea jego działania?
Na godzinę przed rosyjskim atakiem na Ukrainę 24 lutego, doszło do rozłączenia technicznego systemu elektroenergetycznego Ukrainy z systemami Rosji i Białorusi. Wówczas rozpoczął się wcześniej zaplanowany proces tak zwanego funkcjonowania w trybie izolowanym Ukrainy po to, żeby Kijów mógł udowodnić swoją zdolność do stabilizacji systemu elektroenergetycznego i w 2024 roku zostać w pełni zsynchronizowana z kontynentalnym w Unii. Już wtedy Rosja rozpoczęła atak na system elektroenergetyczny Ukrainy, mając świadomość, że ten atak nie będzie destabilizował jej własnego systemu. To bardzo istotne.
Czy Rosjanie mogli czekać z atakiem na desynchronizację?
Tego nie wiemy. Zaczęliśmy się zastanawiać co z tym zrobić. Zapadła wtedy decyzja ENTSO-E, o przyspieszonej synchronizacji w trybie awaryjnym, która nastąpiła 16 marca. To oznacza, ze rosyjskie ataki na ukraińska infrastrukturę mogą również prowadzić do destabilizacji systemu elektroenergetycznego w Unii Europejskiej, co wymagało wprowadzenia odpowiednich środków zabezpieczających. Oprócz środków technicznych, na przykład, nie przewidziano początkowo uruchomienia handlu między Ukrainą a państwami Wspólnoty, konkretnie Ukrainą a Mołdawią, a obecnie handel jest możliwy tylko w określonych limitach.
W pierwszym etapie wojny nie było istotnych uszkodzeń systemu energetycznego Ukrainy, ale z kolei ona sama znacząco ograniczyła konsumpcję energii. Straty konsumpcji były szacowane na około 30 procent w pierwszym etapie wojny, czyli do około 15 października tego roku. To umożliwiło rozpoczęcie dyskusji na temat wymiany handlowej, czyli sprzedaży nadwyżki na rynek europejski, co udało się uzyskać. Szeroko rozmawialiśmy, jak dać możliwość sprzedaży energii Ukraińcom. Chcieliśmy doprowadzić do sytuacji win-win, w której z jednej strony Ukraina dostarcza energię Unii Europejskiej, a z drugiej uzyskuje dochody. Ukraińska elektryczność miała potencjał do zastąpienia 5-6 miliardów metrów sześciennych rosyjskiego gazu. To wyraźnie komunikowała strona ukraińska. Jest też trzeci win, czyli uruchomiona w czerwcu sprzedaż energii elektrycznej do Mołdawii. To była odpowiedź na szantaż, który Rosjanie wówczas prowadzili wobec Kiszyniowa. Mielibyśmy sytuację win-win-win. Ukraina by zarabiała, Unia Europejska zmniejszała swoje zapotrzebowanie na gaz rosyjski, a Mołdawia miała zdywersyfikowane dostawy elektryczności po względnie dobrych cenach.
Celowe ataki Rosji na ukraińską infrastrukturę energetyczną sprawiły, że ta sytuacja się odwróciła. Ukraina dzisiaj nie zarabia pieniędzy, bo nie ma zdolności produkcyjnych oraz przesyłowych; Unia Europejską musi znaleźć te 5-6 miliardów sześciennych gazu i Mołdawia musi się dywersyfikować, szukając energii na rynkach unijnych, gdzie cena jest o wiele wyższa. Wszyscy jesteśmy w sytuacji, która jest niepożądana. Teraz, zamiast win-win-win, mamy sytuację lose-lose-lose. To nic dobrego. Możemy zatem próbować szybko odbudować to, co zostało zniszczone przez Rosję. Chodzi o infrastrukturę wytwarzania i przesyłu energii. To oczywiście ma znaczenie wewnętrzne dla sytuacji humanitarnej w Ukrainie, tak samo jak zewnętrzne, czyli zdolności do operowania jako dostawca elektryczności w regionie. Mimo wojny to państwo było dostawcą bezpieczeństwa energetycznego udostępniając magazyny gazu i wysyłając energię do Mołdawii, o czym warto pamiętać.
Co można zrobić dzisiaj?
Dzisiaj przede wszystkim przeciwdziałamy pogorszeniu sytuacji humanitarnej, bo miliony ludzi pozostają bez energii elektrycznej, bez gazu i bez ciepła. Widzimy również kontekst regionalny i angażujemy się w proces dwojako. W marcu ukraińskie ministerstwo poprosiło nas o koordynację dostaw sprzętu, który jest ofiarowany Ukrainie przez spółki prywatne spoza zasobów strategicznych UE. Firmy prywatne mają rezerwuar, który mógł zostać użyty, ale trzeba odróżnić podmioty polskie od na przykład tych hiszpańskich czy holenderskich. Kiedy ktoś z odleglejszej części Europy ma dostarczyć kilkanaście ton sprzętu do ogarniętej wojną Ukrainy, może czuć się zagubiony. Sekretariat Wspólnoty działając w tandemie z Emergency Response Coordination Centre oferuje firmom z Europy wsparcie w procesie donacji, w tym pokrycie kosztów transportu. Z jednej strony aktualizujemy z Ministerstwem Energii Ukrainy listę potrzeb, która pochodzi z ponad stu przedsiębiorstw energetycznych na Ukrainie. Wspólnota zajmuje się tą listą, przekładając ją na język zrozumiały dla potencjalnych dostawców, tworząc informacje czego potrzebuje Ukraińcy. Staramy się szeroko mówić o potrzebie pomocy, szukając darczyńców. Kiedy ktoś się znajdzie, następuje weryfikacja propozycji z listą, a dalej przekazanie informacji o miejscu odbioru w Europie. Potem zaangażowany operator logistyczny transportuje to za darmo do hubu w Ukrainie. Odbiór jest potwierdzany, a my otrzymujemy informację o sposobie wykorzystania nadesłanego sprzętu.
Jakie są efekty?
Od marca udało się stworzyć system przystępny dla firm europejskich prowadzący do wzięcia odpowiedzialności za cały proces dotacyjny przez Wspólnotę Energetyczną od momentu weryfikacji potrzeby po jej połączenie z ofertą i załatwienia formalności celnych czy podatkowych, amy sprawnie przejść procedury biurokratyczne. Stworzyliśmy więc usługę dla przemysłu europejskiego. Jednocześnie dostaliśmy oferty pomocy finansowej, bo wiele rządów nie miało rezerw strategicznych np. ze względu na inne standardy techniczne, ale chcą dać pieniądze. Dlatego powstała druga odnoga, dla tych którzy mogą finansować. Im również świadczymy serwis, w którym zbieramy pieniądze i dalej kupujemy sprzęt. To zaczęło się rozwijać po skoordynowanych atakach po 10 października. Wzrosła świadomość potrzeb ukraińskich. Dostrzeżono wtedy, że to poważny problem. W ubiegły piątek odbyła się pierwsza konferencja z potencjalnymi spółkami, które mogłyby dostarczać sprzęt za te pieniądze. Wyzwaniem jest dokonanie takiego zamówienia, które odpowiada ukraińskim potrzebom i może zostać szybko zrealizowane. Na tym polega dzisiejsza trudność. Chodzi o skonstruowanie listy, która będzie mogła zostać wypełniona w sposób płynny z funduszu. Od początku wojny Grupa Zadaniowa Sekretariatu Wspólnoty Energetycznej skoordynowała 39 dostaw o wadze 800 ton. 52 dostawy są teraz przygotowywane. Najświeższe obejmują 248 transformatorów z Litwy i 100 generatorów energii Francji, które już dotarły lub niebawem dotrą nad Dniepr. Ramy prawne funduszu wsparcia pozwalają rządom i instytucjom finansowym zapewniać kryzysowe wsparcie sektora energetycznego na Ukrainie. Fundusze są wykorzystywane do realizacji dostaw, które nie mogą być finansowane z dotacji. Póki co fundusz zebrał ponad 32 mln euro wkładu I spodziewany się znaczącego wzrostu donacji w najbliższym czasie, zgodnie z ukraińskimi potrzebami.
Jaka jest prognoza współpracy krótko i długoterminowej? Krótkoterminowa, czyli ta związana z zagrożeniami związanymi z wojną; długoterminowa, czyli perspektywa dalszej współpracy z Wspólnotą Energetyczną.
Nie zajmujemy się tym, co będzie po wojnie. Naszym celem jest pomoc Ukrainie przetrwać do marca, umożliwiając Ukrainie przetrwanie zimy. Przyjdzie na to czas. Mamy natomiast refleksje, ale na ten moment nie podejmujemy działań. Uważam, że byłoby to dalece przedwczesne. To decyzja poparta świadomością zasobów i potrzeb. Koncentrujemy się na potrzebnych rzeczach, żeby umożliwić Ukraińcom przetrwanie zimy i mam nadzieję na odbudowę zdolności eksportu energii wiosną, bo bez dopływu pieniędzy do ukraińskiego systemu energetycznego kumulowane problemy finansowe będą znacząco utrudniać powojenna odbudowę. Na rozwój współpracy i nowe inicjatywy przyjdzie czas po zwycięstwie.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Rosjanie nie są w stanie podbić Ukrainy, więc spróbują ją zamrozić