Mimo własnych braków gazu, wynikającego z zakończenia dostaw z Rosji, które sięgały 55 mld m sześc. rocznie, Niemcy chcą nadal zaopatrywać kraje jak międzymorza takie jak Czechy i Słowację. Sytuacji nie zmienia fakt, że Polska chce dostarczać gaz do Niemiec.
Dla strony niemieckiej ważne jest to, że te kraje są obecnie w dużej mierze uzależnione od dostaw gazu, bo ten surowiec ma wkład rzędu 20 – 27% w ich miks energetyczny. Przed inwazją Rosji na Ukrainie i importem dużych ilości gazu z Rosji, Niemcy były faktycznie głównym hubem gazowym dla tych krajów. Mimo obecnych przekierować Niemcy nadal aspirują do tej roli – pisze gazeta die Welt. Jednocześnie zauważa die Welt, że dostawy przez Bałtyk, większe znaczenie węgla w miksie energetycznym i budowa nowych reaktorów jądrowych utrudniają to zadanie.
W swoich założeniach Niemcy chcą ściągać gaz przez Holandię, Belgię, przez gazoporty oraz z kierunku norweskiego i przesyłać dalej w kierunku wschodnim. Jednocześnie Polska ze swoja Baltic Pipe i gazoportem w Świnoujściu ma wszelkie atuty zostać dostawcą gazu dla południowych sąsiadów. Wiele wskazuje na to, że w następnych latach walka o ten rynek będzie kolejna kością niezgody w relacjach polsko-niemieckich, a Niemcy rzucają wyzwanie w Polsce w grze o klientów na LNG w regionie.
Aleksandra Fedorska