Kampania wyborcza przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych zbliża się wielkimi krokami. O reelekcję na pewno będzie starał się urzędujący szef państwa Joe Biden. Nie wiadomo jeszcze kogo do wyścigu wystawią republikanie. Jednym z faworytów do nominacji jest obecny gubernator stanu Floryda Ron DeSantis. Który z nich będzie bardziej chętny dalej wspierać Ukrainę, a być może nawet zwiększyć pomoc w obliczu wojny z Rosją? – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Trump o wojnie
O ile 80-letni Joe Biden zapowiedział, że będzie ubiegał się o reelekcję w wyborach prezydenckich w 2024 roku, to kwestią otwartą pozostaje kandydat republikanów. Chociaż kampania wewnętrzna jest jeszcze przed nami, wygląda na to, że faworytami będą były prezydent Donald Trump i obecny gubernator stanu Floryda Ron DeSantis. Jeśli chodzi o tego pierwszego, to znany on był ze swojej sympatii wobec Rosji i jej prezydenta, co było widać w bezpośrednich spotkaniach z Władimirem Putinem; dawał on publicznie znać, że nie jest zadowolony z sankcji wobec Nord Stream 2, które były nakładane przez wówczas zdominowany przez demokratów Kongres. W ostatnim czasie Trump w swoim megalomańskim stylu stwierdził, że jest w stanie skończyć wojnę w Ukrainie w ciągu doby. – Tej samej nocy, kiedy dowiem się o moim zwycięstwie, zadzwonię do dwóch osób: Zełenskiego i Putina. I powiem im: „Musimy się spotkać” – powiedział Trump i dodał, że byłby w stanie „załatwić” sprawę, doprowadzając do „zawarcia porozumienia w ciągu 24 godzin”. Mówił, że gdyby został wybrany na drugą kadencję, Rosja nie zaatakowałaby Ukrainy. – Moja osobowość utrzymywała nas z dala od wojny. Mówiłem wam to już wcześniej: to nigdy by się nie wydarzyło. Putin nigdy przenigdy nie wszedłby w to. I nawet teraz mógłbym rozwiązać ten problem w 24 godziny. To takie straszne, co się stało. Te miasta są teraz zburzone – kontynuował Donald Trump.
Biden o wojnie
Urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden już nieraz pokazał swoje nastawienie do wojny – jednoznaczne wsparcie dla Ukrainy i popieranie współpracy szeroko rozumianego Zachodu. Na łamach naszego portalu opowiadaliśmy o tym w podcaście Spięcie BiznesAlert.pl. – Zachód i lider Wolnego Świata Joe Biden rozumieją to, że Rosja wykorzystała surowce energetyczne i uczyniła z nich broń. Prezydent USA wyraził się jasno w trakcie wiecu w ogrodach Zamku Królewskiego w Warszawie, tzw. Arkadach Kubickiego, że na to nie ma zgody. To bardzo ważna informacja dla polskiej racji stanu. Polska od lat zabiegała o to, żeby Państwa Zachodu to w końcu zrozumiały. Liczyliśmy na to, że projekt Nord Steam 2 zostanie zablokowany. Widzimy, że powrotu do tych relacji w stylu “biznes jak zazwyczaj” (business as usual – przyp. red.) z Rosją nie będzie – opowiadał ekspert Tomasz Winiarski w naszym podcaście. – B9 to projekt powstały w 2015 roku po pierwszej próbie naruszenia integralności terytorialnej Ukrainy przez Rosję w 2014 roku. Jest to koalicja, która się złączyła w odpowiedzi na nowe zagrożenia, które się pojawiły. Do Warszawy przyleciał także Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO. Na spotkaniu byli obecni także Prezydent Andrzej Duda i Joe Biden oraz inne głowy państw tej grupy. Podczas rozmów mówili o potrzebie dalszego zacieśniania współpracy militarnej, aby wzmacniać wschodnią flankę NATO. Podkreślono, że istotna jest jedność. Ameryka ustami Joe Bidena powiedziała, że będzie w stanie zapewnić infrastrukturę wojskową i sprzętową niezbędną do tego, aby bronić naszego bezpieczeństwa. Mówiono także o wsparciu Ukrainy, ponieważ pomoc temu krajowi buduje nasze bezpieczeństwo – dodał Winiarski.
Podczas wizyty w Warszawie Biden podsumował ostatnie miesiące polityki USA i Sojuszu Północnoatlantyckiego wobec Rosji. – NATO było testowane, wszystkie demokracje zostały przetestowane. Czy zareagujemy, czy będziemy patrzeć w inną stronę, czy będziemy silni, czy słabi – mówił prezydent USA Joe Biden. – Rok później mamy odpowiedź, jesteśmy silni, jesteśmy zjednoczeni. Świat nie odwraca wzroku. Putin myślał, że użyje energetyki jako broni, by złamać wolę walki Europy. Zamiast tego pracujemy razem na rzecz porzucenia rosyjskich surowców – powiedział prezydent USA Joe Biden w kontekście kryzysu energetycznego podsycanego przez Gazprom przed inwazją Rosji na Ukrainie. – Nasze poparcie Ukrainy nie zniknie. Nie zostaniemy podzieleni, a NATO nie ulegnie wyczerpaniu – powiedział prezydent Joe Biden. – Rosja nigdy nie wygra na Ukrainie – dodał.
DeSantis o wojnie
Jednak w przyszłym roku w Stanach Zjednoczonych odbywają się wybory prezydenckie, a według obecnych sondaży duże szanse na nominację Partii Republikańskiej ma obecny gubernator Florydy Ron DeSantis. We wcześniejszych latach zdecydowanie poparł uzbrojenie Ukrainy do walki z Rosją, namawiając do tego ówczesnego prezydenta Baracka Obamę, aby zrobił to jako środek odstraszający przed rosyjską agresją w tej części Europy. Jako konserwatywny kongresman DeSantis wzywał do wysłania broni „defensywnej i ofensywnej” na Ukrainę w 2014 i 2015 roku, a nawet głosował za odmową finansowania nowego traktatu o obronie przeciwrakietowej z Rosją do czasu jej wycofania się z Ukrainy. Niegdyś zwolennik twardego, jastrzębiego podejścia do Rosji poprzez wspieranie Ukrainy, gubernator Florydy zmienił ton swoich wypowiedzi na bardziej izolacjonistyczny, kwestionując, czy w interesie Stanów Zjednoczonych leży bycie zaangażowanym w to, co nazwał „rzeczami takimi jak pogranicze lub Krym”. Dodał, że Rosja nie jest „tym samym zagrożeniem dla naszego kraju, mimo że są wrogo nastawieni” i zbagatelizował groźby, że Rosja może zaatakować kraje NATO.
Perzyński: Republikanom będzie trudno odwrócić zielony kurs USA po wyborach
W czerwcu 2015 roku DeSantis powiedział, że popiera dostarczanie broni Ukrainie i krajom sąsiadującym z NATO po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku i skrytykował administrację Obamy za to, że tego nie zrobiła. – W Kongresie namawialiśmy prezydenta, tak jak ja, do dostarczenia broni Ukrainie. Chcą stoczyć swoją dobrą walkę. Nie proszą nas, byśmy walczyli za nich. A prezydent stanowczo odmówił. I myślę, że to błąd. Myślę, że kiedy ktoś taki jak Putin widzi, że Obama jest niezdecydowany, to zaostrza jego apetyt na tworzenie dalszych problemów w regionie. I myślę, że gdybyśmy uzbrajali Ukraińców, to byłby to dla niego mocny sygnał, że nie powinien iść dalej – powiedział DeSantis. W wywiadzie z grudnia 2017 roku DeSantis nadal sprzymierzał się ze „szkołą Reagana, która jest twarda wobec Rosji”, krytykując demokratów za to, że nie popierają wysyłania pomocy na Ukrainę. – Kilka lat temu Obama odmawiał udzielenia pomocy wojskowej Ukrainie, próbowali zrobić reset. Demokraci to pochwalili. Postrzegali takich jak ja, którzy są bardziej ze szkoły Reagana, która jest twarda wobec Rosji, jako swego rodzaju powrót do zimnej wojny. Krytykowali Mitta Romneya w 2012 roku. Teraz nagle, ponieważ używają tego przeciwko Trumpowi, tak bardzo martwią się o Rosję – powiedział DeSantis w rozmowie z prawicowo-populistyczną stacją telewizyjną Fox News.
Jako kongresman zasiadający w komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów w tamtym czasie, DeSantis głosował za rezolucją wzywającą Rosję do wycofania swoich sił z Ukrainy i głosował nad ustawą zezwalającą na pomoc dla Ukrainy w wysokości 68 milionów dolarów i kodyfikacją sankcji wobec Rosji, która później została uchwalona w 2007 roku. Izba Reprezentantów i podobny projekt ustawy został później podpisany przez prezydenta Baracka Obamę. Głosował także za sankcjami rosyjskich i ukraińskich urzędników zaangażowanych w aneksję oraz za udzieleniem Ukraińcom pomocy gospodarczej. W maju 2015 roku DeSantis głosował za poprawką do ustawy o wydatkach na obronę, która uniemożliwiłaby fundusze na wdrożenie traktatu START, traktatu o odstraszaniu nuklearnym między USA a Rosją, do czasu, gdy ówczesny prezydent Obama potwierdził, że siły rosyjskie nie okupują już terytorium Ukrainy nielegalnie. Izba Reprezentantów zatwierdziła poprawkę, Kongres uchwalił ustawę, ale Obama zawetował ustawę. DeSantis podkreślił również swoje wcześniejsze wsparcie dla Ukrainy na innej konferencji prasowej, wskazując na broń dla Ukrainy finansowaną za administracji Trumpa.
Co dalej ze wsparciem USA dla Ukrainy?
Społeczeństwo amerykańskie w dalszym ciągu w większości opowiada się za wsparciem wojskowym i finansowym na rzecz walczącej z Rosją Ukrainy. Mimo że odsetek zwolenników takiej polityki jest wyższy wśród demokratów niż u republikanów, to jednak establishment Partii Republikańskiej rozumie, że kontynuowanie obecnego kursu wobec Moskwy leży w amerykańskiej racji stanu, i chociaż na polu krajowym dalej będą oni krytykować politykę prezydenta Bidena, to w sprawie Ukrainy można liczyć na to, że kurs na dostawy broni i wsparcie polityczne dla Kijowa pozostanie niezmieniony. Chociaż DeSantis w przeciwieństwie do swojego republikańskiego rywala i byłego prezydenta Donalda Trumpa nie wyrażał podziwu dla rosyjskiego dyktatora, to otwarte pozostaje pytanie, czy w razie zwycięstwa w wyborach w przyszłym roku porzuci on Ukraińców i ich walkę w słusznej sprawie. Na szczęście, amerykańska tradycja polityczna każe przypuszczać, że takie prawdopodobieństwo jest na obecną chwilę niewielkie.
Perzyński: Republikanie mogą hamować amerykańską transformację i wsparcie Ukrainy