– Ostatni człowiek Piotra Naimskiego na stanowisku kierowniczym w sektorze strategicznej infrastruktury energetycznej stracił fotel prezesa Polskich Elektrowni Jądrowych. Co zostawił po sobie w projekcie budowy atomu w Polsce? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
17 marca doszło do dymisji prezesa Polskich Elektrowni Jądrowych Tomasza Stępnia, którego obowiązki ma pełnić wiceprezes Łukasz Młynarkiewicz. Stępień był ostatnim prezesem pozostałym na czele spółki pod kontrolą pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej pozostałym z rozdania Piotra Naimskiego. Jego następca Mateusz Berger przesunął już Stępnia z Gaz-Systemu, gdzie prezesem został Marcin Chludziński. Odwołał także prezesa PERN-u Igora Wasilewskiego (zastąpił go Paweł Stańczyk) i Polskich Sieci Elektroenergetycznych Eryka Kłossowskiego, którego zastąpił wiceprezes Tomasz Sikorski.
Tomasz Stępień przygotowywał Polskie Elektrownie Jądrowe do umowy projektowej z Westinghouse oraz – prawdopodobnie – Bechtel z USA. Podpis prezydenta pod tak zwaną specustawą jądrową otwierał drogę do przyjęcia decyzji zasadniczej, w sprawie której ma zostać złożony stosowny wniosek. Specustawa pozwala równolegle przygotowywać inwestycję przed podjęciem decyzji zasadniczej, która jest faktyczną deklaracją polityczną rządu o tym, że budowa atomu jest w interesie kraju, następującą po wyborze technologii AP1000 z USA w drodze uchwały rządowej z listopada 2022 roku.
Stępień prowadził także rozmowy z Amerykanami o konkretnych warunkach współpracy przy atomie, z których część znalazła finał w postaci umowy przedprojektowej. Umowa projektowa miała kończyć debaty w 2023 roku, ustalając jeszcze udział kapitału zagranicznego oraz dłużnego. Amerykanie deklarowali udział do 10 procent akcji Polskich Elektrowni Jądrowych. Nie ma wciąż rozstrzygnięcia w tej sprawie. Do jego czasu PEJ ma być finansowany z budżetu polskiego, a ostatni zastrzyk finansowy na 4 mld złotych pozwoli mu pracować jeszcze do około 2026 roku, kiedy musi już ruszyć finansowanie oraz budowa pierwszego reaktora. Wcześniej jednak trzeba już zamawiać pierwsze komponenty. Trwają już przygotowania dróg i kolei prowadzących na budowę atomu.
W międzyczasie trwają przygotowania do ogłoszenia drugiej lokalizacji elektrowni jądrowej budowanej w ramach Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Jeszcze w tym roku ma zostać przedstawiona lista proponowanych lokalizacji, z których zostaną wybrane preferowane, a potem jedna, prawdopodobnie już nie na Pomorzu, ale w Polsce środkowej lub na Śląsku. To wyzwanie w kontekście deklaracji budowy atomu z Korei w Pątnowie oraz kilkudziesięciu małych reaktorów zapowiadanych przez PKN Orlen. Duży atom rządowy wymaga wskazania drugiej lokalizacji, której nie powinny zarezerwować przedsięwzięcia zwane prywatnymi.
Polska elektrownia jądrowa jest na etapie przygotowań, które mają być kontynuowane przez następcę Tomasza Stępnia. Tymczasem zbliżają się wybory parlamentarne, które mogą – ale nie muszą – zmienić układ sił politycznych w Polsce. Mimo to projekt jądrowy Polski zdaje się mieć poparcie ponadpartyjne największych stronnictw na arenie politycznej, czego przejawem mogło być głosowanie miażdżącą większością za specustawą jądrową, pomimo protestów pod Sejmem organizowanych przez środowiska sprzeciwiające się atomowi. Państwo polskie potrzebuje atomu do zapewnienia bezpiecznych dostaw energii w akceptowalnej cenie przy minimalnym wpływie na środowisko. Dlatego po odejściu ostatniego prezesa z ekipy Piotra Naimskiego potrzebna jest kontynuacja.