Ogłoszona 14 marca 2023 roku reforma rynku energii elektrycznej (ang. electricity market design – EMD) to jedna z najbardziej wyczekiwanych i komentowanych unijnych propozycji legislacyjnych ostatnich miesięcy. Jej celem jest budowa nowoczesnego systemu elektroenergetycznego opartego o odnawialne źródła energii, a jednocześnie stabilnego, przewidywalnego cenowo, transparentnego, w którym konsument ma zapewnioną odpowiednią ochronę i szeroki wachlarz możliwości. Brzmi zachęcająco, jednakże czy proponowana reforma jest dobrym krokiem w tym niewątpliwie słusznym kierunku? – zastanawia się Renata Rożek, analityczka ds. energii i klimatu w Fundacji WiseEuropa.
Zdecydowane działania Komisji Europejskiej po inwazji Rosji na Ukrainę sprawiły, że po zapowiadanej reformie EMD oczekiwano początkowo rewolucji. W dyskusji publicznej pojawiały się propozycje porzucenia mechanizmu ceny krańcowej jako nieefektywnego mechanizmu wyznaczania cen energii elektrycznej czy rozdzielenia rynków dla energii odnawialnej od rynku energii konwencjonalnej. Kilka krajów (w tym Polska) zdecydowało się na przedstawienie własnych oficjalnych stanowisk w formie tzw. „non-papers”. Ostatecznie, po dość pobieżnie przeprowadzonych konsultacjach, Komisja zaprezentowała pakiet legislacyjny wprowadzający zmiany w funkcjonujących już dokumentach: dyrektywie 2018/2001, dyrektywie 2019/944, rozporządzeniu 2019/942 oraz rozporządzeniu 2019/943.
Jednym z głównych elementów reformy jest wzmocnienie znaczenia kontraktacji długoterminowej i rynku terminowego, dzięki czemu wpływ krótkoterminowych szoków cenowych na ceny dla odbiorców końcowych ma być w przyszłości ograniczony. Zaproponowano wsparcie dla długoterminowych umów PPA, głównie poprzez wprowadzenie odpowiedniego systemu gwarancji ograniczającego ryzyko konsumenta. Dwustronny kontrakt różnicowy (CfD) został wskazany jako jedyny możliwy instrument pomocy publicznej dla inwestycji w nowe niskoemisyjne źródła energii (tzn. OZE oraz energetykę jądrową). Wprowadzono wymóg odpowiedniego zabezpieczania pozycji handlowej w horyzoncie długoterminowym przez dostawców energii. Rynek kontraktów forward także ma zostać zreformowany. Propozycję funkcjonowania tzw. regionalnych wirtualnych hubów mają wspólnie wypracować ACER oraz ENTSO, jednakże konkretne rozwiązania pojawią się zapewne najwcześniej w 2025 roku.
Kolejnym istotnym celem reformy EMD, jest przyśpieszenie rozwoju tzw. usług elastyczności. Wprowadzony został obowiązek sporządzania krajowych planów zapotrzebowania na te usługi (co 2 lata powinien zostać opracowany plan obejmujący okres 5-letni), a także obowiązek wyznaczania celów krajowych dla usług magazynowania i DSR. Zdefiniowano wytyczne w zakresie projektowania mechanizmów wsparcia dla usług elastyczności na poziomie krajowym.
Wzmocniona ma zostać ochrona i pozycja konsumentów energii. Mają oni otrzymać wybór pomiędzy taryfami z cenami stałymi i dynamicznymi, a także możliwość dzielenia się energią (tzw. energy sharing).
W mojej ocenie propozycje legislacyjne, które ujrzeliśmy 14 marca, okazały się zachowawcze. Nie pojawiły się żadne rewolucyjne rozwiązania czy postulaty, które podważałyby istotę funkcjonującego obecnie rynku. Biorąc pod uwagę tempo, w jakim przygotowywane były rozwiązania – to dobrze. Okno konsultacyjne oraz czas na analizę odpowiedzi respondentów były wyjątkowo krótkie, a zamiast oceny wpływu regulacji przedstawiono tzw. dokument roboczy. Zważając na skalę i znaczenie reformy EMD, podjęte działania w tym zakresie wydają się niewystarczające. Parafrazując powiedzenie „co nagle to po diable”, wprowadzanie bardziej rewolucyjnych rozwiązań w pośpiechu mogłoby przynieść więcej szkody niż pożytku. Obecnie procesowany będzie standardowy proces legislacyjny, będzie jeszcze szansa na zgłoszenie uwag i dopracowanie proponowanych rozwiązań. Nie ulega jednak wątpliwości, że jest to dopiero pierwszy krok.
Wielka Brytania w ubiegłym roku także przeprowadziła konsultacje związane z reformą rynku energii elektrycznej (tzw. REMA). Przeznaczono na nie jednak znacznie więcej czasu, a wnioski z tych konsultacji opublikowano (podobnie jak EMD) w marcu br. Zaprezentowane przez Brytyjczyków propozycje obejmują szerszą perspektywę i są odważniejsze niż te unijne, np. nie wykluczają docelowego podziału rynków na osobne segmenty (osobny dla energii z OZE). Brytyjczycy zapowiedzieli kontynuację procesu konsultacji i przeprowadzanie reformy w formie „małych kroków”, aby nie generować dodatkowego ryzyka dla uczestników rynku. Dlatego też w poszukiwaniu inspiracji i dobrych praktyk czasami warto zajrzeć na sąsiednie podwórko.