Napięta sytuacja w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej na ogarniętym walkami południowo-wschodnim kraju pokazuje niebezpieczeństwa związane z energią jądrową. Mimo to rząd w Kijowie obstaje przy atomie i chce budować nowe reaktory nawet po zakończeniu wojny – pisze niemiecki dziennik Frankfurter Rundschau.
Na Ukrainie znajduje się 15 bloków reaktorów rosyjskiego projektu w czterech lokalizacjach. W 2020 roku wyprodukowały one ponad 52 procent energii elektrycznej zużywanej w kraju. Tym samym Ukraina miała jeden z najwyższych udziałów energii jądrowej na świecie.
Zaporoska Elektrownia Jądrowa, największa w Europie z sześcioma reaktorami i mocą 5,7 GW, została zamknięta, ponieważ w pobliżu toczą się walki. Tydzień temu obiekt został odcięty od krajowej sieci elektroenergetycznej po raz siódmy od początku wojny, dlatego energia potrzebna jeszcze do chłodzenia reaktora musiała być ponownie pobierana z awaryjnych generatorów. Pozostałe elektrownie na północy i w centrum kraju nadal produkują energię elektryczną.
Mimo zagrożeń rząd w Kijowie planuje w dłuższej perspektywie utrzymać udział energii jądrowej w dostawach energii elektrycznej na poziomie pięćdziesięciu procent. W tym celu należałoby wydłużyć pierwotnie planowane czasy pracy istniejących elektrowni jądrowych, które kończą się w latach 2025-2030, a następnie wybudować nowe reaktory.
– Odnawialne źródła energii, które obecnie stanowią ok. 10 procent, powinny następnie dostarczać również około 50 procent – powiedział niedawno minister energetyki Herman Hałuszczenko podczas wizyty niemieckiego ministra gospodarki Roberta Habecka (Zieloni) w Kijowie. Ukraina planuje także stopniowe wyłącznie elektrowni węglowych i gazowych.
Ukraińska organizacja pozarządowa „Razom We Stand” powołuje się na nowe badania Instytutu Ekonomii i prognozy Narodowej Akademii Nauk Ukrainy dotyczące przyszłego miksu energetycznego w kraju w celu zmniejszenia emisji CO2 do zera do 2050 roku.
Raport pt: „Jak wygląda przyszłość energetyki jądrowej na Ukrainie?”, podkreśla, że produkcja energii elektrycznej z nowych elektrowni jądrowych straci konkurencyjność w stosunku do tańszej zielonej energii, między innymi z powodu wysokich kosztów kapitałowych, długiego czasu budowy oraz rosnącymi kosztami, jak pokazał ostatnio przykład nowych elektrowni jądrowych we Francji i Finlandii.
Z badania wynika, że ograniczenie budowy nowych dużych elektrowni jądrowych nie będzie miało wpływu na tempo wzrostu gospodarczego. Faworyzowana przez rząd w Kijowie budowa nowatorskich małych reaktorów (SMR), które nie są jeszcze gotowe do produkcji seryjnej, mogłaby obniżyć koszty dekarbonizacji systemu energetycznego jedynie o 0,2 procent, nawet przy optymistycznych założeniach.
Ponadto, należałoby wziąć pod uwagę możliwe problemy bezpieczeństwa związane z technologią elektrowni jądrowej oraz długoterminowe konsekwencje dla środowiska. – Nawet w warunkach optymistycznego scenariusza ożywienia gospodarczego na Ukrainie potencjał odnawialnych źródeł energii jest wystarczający, aby zaspokoić nasze własne potrzeby – podsumowuje autor opracowania Oleksandr Diatschuk.
Dyrektorka Razom We Stand Swietłana Romanko skrytykowała środowisk polityczne i biznesowe za próbę przedłużania żywotności przemysłu jądrowego i opóźnianie przejścia na czystą energię. Nieprzetestowane rozwiązania, takie jak małe reaktory modułowe również mają zostać przeforsowane.
– Podobnie jak paliwa kopalne, energia jądrowa jest bronią geopolityczną i źródłem niebezpieczeństwa. Od marca ubiegłego roku każda ukraińska rodzina zastanawia się, czy ukrywanie się w piwnicy uratuje nas przed wybuchem w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej – powiedziała Romanko.
Zdaniem ekspertów potencjał OZE na Ukrainie jest ogromny. Badanie fińskiego Uniwersytetu Technologicznego Lapeenranta z 2017 roku wykazało, że do 2035 roku około 90 procent zapotrzebowania na energię elektryczną może być pokryte przez wiatr, słońce, wodę, biomasę i energię geotermalną.
W tym scenariuszu zespół badawczy założył, że elektrownie jądrowe będą sukcesywnie wyłączane, ale ostatni blok pozostanie podłączony do sieci do drugiej połowy lat 40. XXI wieku. Daje to państwowej spółce Energoatom czas na zgromadzenie odpowiednich rezerw na późniejszy demontaż reaktorów i składowanie odpadów promieniotwórczych.
Warto zwrócić uwagę, że Berlin prowadzi bardzo ambitną politykę energetyczną (Energiewende), która zakłada całkowite odejście od atomu i przejście na OZE, co jest krytykowane przez wielu ekspertów, zwłaszcza w dobie kryzysu energetycznego, jednak Niemcy nie zamierzają zawieszać swoich planów.
Do 2030 roku co najmniej 80 procent zużycia energii elektrycznej brutto ma być pokrywane przez OZE. W 2022 roku było to około 46 procent.
Frankfurter Rundschau / Jacek Perzyński
Niemcy prowadzą wojnę przeciwko atomowi w Europie. Sensacyjne tezy z Francji