Jesienna nowelizacja PZP miała zmienić sposób rozstrzygania przetargów publicznych. Tymczasem do KIO trafiło odwołanie w sprawie budowy Południowej Obwodnicy Warszawy. Firma Astaldi zwyciężyła w przetargu oferując cenę w wysokości 55 proc. szacunkowej wartości całej inwestycji. Aż cztery konkurujące z nią konsorcja złożyły odwołania do KIO, uzasadniając to m.in. rażąco niską ceną.
– Nowelizacja PZP jesienią 2014 roku nie miała wpływu na przebieg postępowania przetargowego Południowej Obwodnicy Warszawy. Przetarg rozpoczął się nim te przepisy weszły w życie, ale musimy pamiętać że od zawsze trzeba było odrzucać oferty o rażąco niskiej cenie – mówi Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Jego zdaniem w Polsce pozwolono na rażące zaniechanie na wielką skalę – pozwolono urzędnikom zasłaniać się brakiem definicji „za niskiej ceny”.
– Jest to wytłumaczenie o tyle absurdalne, że nigdzie w Europie nie istnieje taka definicja, a jednak przetargi na zachodzie podlegają temu kryterium. Poza tym musimy pamiętać, że w sektorze prywatnym nikt nigdy nie zdefiniował „za niskiej ceny”, a jednak deweloperzy i inwestorzy prywatni potrafią wybrać najkorzystniejsze oferty. Brak definicji nie zwalnia inwestora publicznego z obowiązku analizy ceny oferty. Brak definicji w okresie, gdy toczyło się postępowanie na temat południowej obwodnicy Warszawy nie powinno nic zmienić. Nikt nie jest zwolniony z obowiązku myślenia, a inwestor publiczny tym bardziej – dysponuje on nie swoimi środkami, ale środkami nas wszystkich. Tym bardziej powinien być on odpowiedzialny przy wyborze oferty – wyjaśnia Styliński.
W opinii prezesa PZPB kierowanie się renomą i wielkością firmy nie wystarczy.
– Zwycięzca przetargu może mieć na swoim koncie wielkie inwestycje zakończone sukcesem, ale każdemu zdarzają się błędy. Racjonalność przy wyborze oferty powinna ustrzec przed potknięciami w zamówieniach publicznych – mówi ekspert.