Wyciek danych o umowie gazowej Bułgarii i Turcji sugeruje, że może ona posłużyć do dostaw gazu rosyjskiego w czasie, kiedy Europa porzuca jego dostawy ze względu na kryzys energetyczny i inwazję Rosji na Ukrainie. To wyzwanie między innymi dla polskich projektów.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan doprowadził od porozumienia tureckiego BOTAS i węgierskiego MVM o dostawach 275 mln m sześc. gazu rocznie do Węgier zapewniając około 3 procent zużycia w tym kraju od 2024 roku. – To może być część skomplikowanego i nieprzejrzystego mechanizmu prowadzącego do większych dostaw gazu rosyjskiego przez Turcję, by zalać nim Europę Środowo-Wschodnią, w rzeczywistości blokując prawdziwą dywersyfikację dostaw – ostrzega analityczka Aura Sabadus w analizie dla think tanku CEPA.
Kolejny element układanki to trzynastoletnie porozumienie z tureckim BOTAS-em o dostępie bułgarskiego Bulgargazu do infrastruktury gazowej Turcji, którego założenia wyciekły do mediów w lipcu. Pokazują one, że to porozumienie pozwoli Turkom używać firm bułgarskich i gazociągów jako narzędzi wejścia na rynek europejski.
Turcy będą mogli poinstruować Bulgargaz, aby kupił albo sprzedał LNG w jakimkolwiek terminalu w Europie w jego imieniu. W zamian BOTAS ma dostarczyć analogiczną ilość Bułgarii z pomocą gazociągów łączących te kraje. Taki swap pozwoliłby zarabiać na dostawach LNG do Europy opłacanych przez Bułgarów przy jednoczesnym zwiększeniu eksportu z Turcji. Kolejne rozwiązanie to dostawy gazociągowe przez Bułgarię do Rumunii, Serbii czy Węgier.
– Turcja może zostać wykorzystana przez Rosję do prania brudnego gazu z Rosji pomimo planu unijnego porzucenia tego źródła do 2027 roku (w ramach programu REPowerEU – przyp. red.) – ostrzega Sabadus w odniesieniu do faktu, że gaz oferowany przez Turcję może być fizycznie rosyjski, bo jest ona zaopatrywana przez gazociąg Turkish Stream. Wolumen dostaw z Turcji do Bułgarii może w ramach porozumienia sięgnąć 4 mld m sześc. rocznie, czyli dwa razy więcej od potrzeb bułgarskich.
Nadwyżka gazu docierającego z Turcji, a w rzeczywistości – być może – Rosji, może zdaniem analityczki zmniejszyć zainteresowanie krajów regionu dywersyfikacją. W tym kontekście należy podkreślić, że Polska rozmawia o dostawach LNG do Węgier. Drugi pływający gazoport FSRU rozważany przez Gaz-System ma mniejszą przepustowość od maksymalnej: 4,5 mld m sześc. rocznie w porównaniu do 6,1 mld m sześc. w pierwszym obiekcie tego typu i nawet 10 mld m sześc. przepustowości maksymalnej.
Dwa niezależne źródła BiznesAlert.pl informują, że drugi FSRU ma mniejszą przepustowość przez mniejsze od oczekiwanego zainteresowanie LNG w regionie. Rozwój dostaw gazu z Rosji przez tylne drzwi otwarte przez Turków w Bułgarii może pogłębić ten problem. Tymczasem wymiana gazem opisana wyżej może sprawić, że LNG zamawiane przez Bułgarów, które potencjalnie mogłoby docierać do Polski, będzie dawało zarobek Turkom, a większą sprzedaż – być może – Rosjanom.
CEPA / Wojciech Jakóbik