Wójcik: Rosyjska ofensywa gazowa od Południa?

8 listopada 2022, 07:20 Bezpieczeństwo

W wystąpieniu Władimira Putina na dorocznym spotkaniu Klubu Wałdajskiego prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan został oceniony jako „silny przywódca”, konsekwentnie broniący interesów tureckich, ale zawsze dążący do porozumienia korzystnego dla obu stron. Turcja pod przywództwem Erdogana jest dla Rosji – zdaniem Putina – partnerem godnym najwyższego zaufania. Handel Turcji z Rosją kwitnie, podobnie jak współpraca energetyczna, a w ukryciu – wojskowa – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

Prezydent Azerbejdżanu, Ilham Alijew, prezydent Rosji Władimir Putin i prezydent Turcji, Recep Erdogan. Fot. Kremlin.ru

Turcja podwoiła import ropy z Rosji, firma Rosatom zainwestowała w budowę elektrowni atomowej w Turcji i będzie budować drugą. Turcja jest uzależniona od energii, handlu, zboża i turystów z Rosji, a także od przychylności Putina w kluczowych kwestiach polityki zagranicznej. Obecnie ma zastąpić Niemcy jako hub dla rosyjskiego gazu.

I Putin, i Erdogan zapowiedzieli utworzenie w Turcji wielkiego hubu gazowego dla Europy. Hubu, który zdaniem prezydenta Turcji, pozwoli rozwiązać „wszystkie trudne problemy europejskiego kryzysu energetycznego”. Hubu o nieograniczonym handlowym dostępie do gazu ziemnego. Jako centrum dystrybucji rozważany jest zachodnioturecki region Tracji, który graniczy z Bułgarią, a także z Grecją, tyle że jeśli szukać zdecydowanego przeciwnika tej koncepcji, to są to przede wszystkim Ateny z projektem konkurencyjnego gazociągu EastMed i ze zdecydowanym wsparciem Waszyngtonu. Dodatkowy problem to wciąż rozbudowywana baza militarna USA w ramach NATO w porcie Aleksandropolis, nieco ponad 20 km od owej granicy z Turcją.

Powrót do wcześniejszych koncepcji

W zasadzie projekt nie jest zupełnie nowy, choć nowa jest nazwa „hub”. Po fiasku projektu South Stream w 2016 roku Moskwa i Ankara wystąpiły z kolejnym projektem Turkish Stream, dwóch rur po dwie nitki przesyłu gazu. Przepustowość każdej nitki – 15,75 mld m sześc. gazu rocznie. Łącznie 63 mld. m sześc. Zrealizowane do 2020 zostały dwie rury, każda z jedną nitką. Jedna z nich dostarcza 15,75 mld m sześc.gazu na rynek turecki, druga – tyle samo do magistrali zwanej czasem Balkan Stream, stanowiącej przedłużenie Turkish Stream od granicy turecko-bułgarskiej przez Bułgarię, Serbię, Węgry praktycznie do Austrii. Razem to połowa pierwotnego zamysłu, który, jak wspomnieliśmy, miał zapewnić 63 mld m sześc. gazu rocznie. I taki właśnie wolumen gazu w ostatnich dniach października obiecał dostarczać do Europy szlakiem od południa rosyjski wicepremier i minister energii Aleksandr Nowak.

Astana – Putin obiecał Europie gaz dzięki Turcji

Pierwsza informacja o skierowaniu do Europy głównych dostaw rosyjskiego gazu od południa pochodzi od Putina. Przekazał ją w czasie spotkania z przywódcami Azji Środkow-Wschodniej w Astanie 13 października br. Media światowego mainstremu nie zwróciły większej uwagi na ten pomysł, komentowano, że „Erdogan musiał być zaskoczony taką ofertą”. Komentarze okazały się nietrafne. Od pewnego czasu Moskwa i Ankara prowadziły dyskretne rozmowy techniczne poświęcone utworzeniu tureckiego hubu gazowego. Prezydent Erdogan 19 października poinformował oficjalnie turecki parlament o osiągnięciu porozumienia z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w sprawie hubu gazowego. – „Stworzymy takie ważne centrum, aby eksportować surowiec do Europy” – ogłosił turecki przywódca. Dwa dni wcześniej nakazał tureckiemu ministerstwu energii „pilne rozpoczęcie prac nad realizacją hubu”. Według tureckich źródeł, do których dotarł BiznesAlert.pl, strona rosyjska ma dostarczać do hubu ponad 70 mld m sześc. gazu rocznie. Na tyle obie strony oszacowały wstępnie europejski popyt. Hub miałby rozpocząć handel za niecałe trzy lata.

Jeśli taka jest decyzja, to zapewne Rosja zrezygnuje z gazociągów na Północy (Nord Stream i Nord Stream 2), co układałoby się w logiczną całość z wysadzeniem w powietrze i ciężkim uszkodzeniem trzech nitek obu gazowych magistrali.

Projekt nierealny czy zupełnie realny?

W niektórych mediach zachodnioeuropejskich pojawiły się opinie, że projekt hubu gazowego w Turcji jest zupełnie nierealny. Rzekomo wymagałby m.in. zbudowania zupełnie nowej infrastruktury przesyłu do Europy. Jednak według ocen ekspertów Departamentu Energii USA w zasadzie taka sieć przesyłu gazu w znacznej części już istnieje w Europie Południowo-Wschodniej i Środkowej. Wymaga jedynie rozbudowy Turkish Stream, budowy interkonektorów oraz przekierowania dostaw gazu przez Blue Stream, a być może też gazociągu TANAP i odcięcia jego przedłużenia TAP.

Sama Turcja posiada znaczące podmorskie złoża gazu na swoich wodach terytorialnych Morza Czarnego, jednak ich eksploatacja handlowa to kwestia dalszej przyszłości. Na razie Ankara ma obfity dostęp do gazu rurociągowego dostarczanego z trzech kierunków – z Rosji, Iranu oraz z Azerbejdżanu. Ma również cztery pływające terminale LNG (FSRU): Ertuğrul Gazi, Aliağa, Dörtyol i Marmara Ereğlisi, do których dostarczany jest na ogół LNG z transakcji spotowych. Nie jest jasne, czy te terminale mają także dostarczać gaz do planowanego centrum handlu tym surowcem.

Rosyjskie gazociągi do Turcji

Najnowszym szlakiem gazociągowym w Turcji i na Bałkanach jest wspomniany Turkisch Stream. Aby zrealizować pełny projekt o przepustowości 63 mld m sześc. należałoby ułożyć na obu istniejących już rurach na dnie Morza Czarnego dodatkowo po jednej nitce o identycznej przepustowości ( każda 15,75 mld m sześc. rocznie). To wprawdzie znacznie łatwiejsze niż układanie pierwszej nitki, jednak z pewnością wymaga co najmniej roku prac wg. ocen ekspertów.

Znacznie wcześniej został zbudowany Blue Stream. Firma Blue Stream Pipeline BV jest właścicielem podmorskiego odcinka gazociągu, w tym tłoczni Beregowaja, Gazprom jest właścicielem i operatorem rosyjskiego lądowego odcinka gazociągu, a turecki odcinek lądowy jest własnością i jest zarządzany przez turecką firmę energetyczną BOTAŞ. Przygotowania do realizacji Blue Stream rozpoczęły się w 1997 roku, gdy Gazprom i BOTAŞ podpisały 25-letni kontrakt na sprzedaż rosyjskiego gazu dla Turcji. Strony nie ukrywały, że gazociąg ma także cel polityczny – zablokowanie drogi europejskim państwom dążącym do wykorzystania terytorium Turcji jako tranzytu gazu z obszaru kaspijskiego do Europy (projekt Nabucco). Rosyjski odcinek lądowy Blue Stream został ukończony w 2002 roku, odcinek morski, budowany przez włoską firmę Saipem również w 2002 roku. Duża w tym zasługa ówczesnego premiera Włoch Silvio Berlusconiego. Rura podmorska została ułożona przez specjalistyczny statek do układania rur „Saipem 7000.” Przepływy gazu z Rosji do Turcji tym gazociągiem rozpoczęły się w lutym 2003 roku, jednak ze względu na spór cenowy między Rosją a Turcją, oficjalna inauguracja (w stacji pomiarowej gazu Durusu) odbyła się dopiero 17 listopada 2005 roku. Warto przypomnieć, że uczestniczyli w niej prezydent Władimir Putin , ówczesny premier Turcji Recep Erdoğan i premier Włoch Silvio Berlusconi. Przepustowość Blue Stream to 16 mld m sześc. gazu rocznie. Długość gazociągu wynosi 1213 kilometrów w tym odcinek morski – 396 km (układany na głębokości dna morskiego średnio 2,2 km.).

Przepływy gazu przez Blue Stream stopniowo rosły, osiągając założoną przepustowość 16 mld m sześc. gazu rocznie. Od 2010 do 2014 roku dostawy wyniosły średnio 14,1 mld m sześc. rocznie.

Niezrealizowany projekt rozbudowy Blue Stream

W 2005 roku Władimir Putin i Recep Tayyip Erdoğan dyskutowali o budowie drugiej linii i rozbudowie Blue Stream przez połączenie Samsun- Ceyhan i odgałęzienie do południowo-wschodniej Europy. Gaz z Ceyhan miał być transportowany do Syrii, Libanu, Izraela i na Cypr. Blue Stream 2 i jego przedłużenie przez Bułgarię, Serbię i Chorwację do zachodnich Węgier miał „wyeliminować” budowę Nabucco z Turcji do Europy Środkowej i Zachodniej. Projekt Blue Stream 2 został zastąpiony przez South Stream, gazociąg podmorski poprowadzony bezpośrednio z Rosji do Bułgarii. South Stream po sporach z UE został ostatecznie zastąpiony przezTurkish Stream. Realizacja gazociągu Nabucco nigdy nie została podjęta. Straciła aktualność nie tylko wskutek zakulisowych działań Moskwy, ale też wobec kolejnych odkryć podmorskich złóż gazu przez Izrael, Liban i Egipt we wschodniej części Morza Śródziemnego.

Gaz z Iranu, gaz anatolijski

Mniej więcej w tym samym czasie Iran i Turcja podpisały w Ankarze umowę o uruchomieniu 30 czerwca 2001 gazociągu z Iranu do Turcji (Tabriz–Ankara). Oddanie gazociągu do użytku zostało opóźnione. Obowiązująca do 2025 roku (przez ćwierć wieku) umowa irańsko-turecka gwarantowała Turcji łącznie dostarczenie 228 mld m sześć. Przepustowość gazociągu wynosi 14 mld m sześc. rocznie. Turcy zwykle importują rocznie przez ten gazociąg około 11 mld m sześc. gazu. Tuż przed Ankarą gazociąg jest połączony z Blue Stream’em. Gazociąg Tabriz–Ankara ma długość 2577 km. Nie jest obiektem bezpiecznym, był kilkakrotnie wysadzany w powietrze. Ostatni incydent miał miejsce w czerwcu 2012 roku. Te zamachy na gazociąg z Iranu za każdym razem wstrzymywały transport gazu na kilka dni. Teheran i Ankara zgodnie obwiniały za te incydenty kurdyjskich separatystów, choć nie brak tropów wskazujących na islamskich terrorystów różnych ugrupowań. W każdym razie gazociąg nie jest pewny jako dostawca tureckiego hubu.

Turcja jest gospodarzem szlaku nazywanego Południowym Korytarzem Gazowym (PKG) – rurociągu tranzytowego TANAP – TAP, który transportuje gaz z Azerbejdżanu przez Turcję do Grecji i Włoch. PKG liczy ponad 3500 km. Przepustowość odcinka TANAP to 15 mld m sześc. gazu rocznie. Z tego 5 mld m sześc. pozostaje na rynku tureckim, przepustowość odcinka TAP wynosi 10 mld m sześc. Władze UE rozważały zwiększenie przepustowości całego Południowego Korytarza Gazowego, planując dwukrotny wzrost importu azerskiego gazu do 20 mld m sześc. rocznie (do 2027 roku) jako średnioterminową opcję importu alternatywnego wobec rosyjskiego gazu. Obecnie – mimo poważnego deficytu gazu na rynkach unijnych – w Brukseli panuje milczenie co do tej opcji.

Rosyjscy i tureccy przedstawiciele rządowi nie ogłosili na razie żadnych konkretów dotyczących utworzenia hubu gazowego – udziału finansowego obu stron, kredytowania, terminów, kosztów, firm, które miałyby uczestniczyć w realizacji projektu. Realiacja niektórych prac – np układanie rur w morzu na głębokości poniżej 2000 metrów – napotykać będzie na poważne trudności z uwagi na międzynarodowe sankcje nałożone na Rosję i Gazprom po inwazji na Ukrainę. Znany analityk rynku gazowego Michaił Krutichin z moskiewskiej firmy konsultingowej RusEnergy ocenia powściągliwie, że „jest za wcześnie, aby przewidzieć, czy projekt tego hubu ujrzy światło dzienne. Więcej będzie wiadomo po zakończeniu studium wykonalności”, co jest jednym z pierwszych zadań zespołu roboczego powołanego przez obie strony.

Dla Kremla Turcja jako kraj NATO jest ważnym instrumentem, który sprawnie służy podziałowi Zachodu i robienia znakomitych interesów mimo międzynarodowych sankcji, oraz mimo deklaracji werbalnych Ankary, zapewniającej o neutralności, a nawet sprzedającej Ukrainie swoje doskonałe drony, za które Kijów drogo musi płacić dolarami, którymi USA wspiera Ukrainę. Rosyjsko-turecki hub gazowy m.in. raz na zawsze zamknie tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę.

Kardaś: Rosja chce dalej grać kryzysem energetycznym przeciwko Zachodowi