– Nie ma obecnie szans, aby do hubu rosyjsko-tureckiego trafiał izraelski gaz. Co więcej, pojawi się EastMed jako konkurencyjny hub. Tyle, że najpierw na Bliskim Wschodzie musi zapanować pokój. Bez tego wydobycie gazu w całym regionie stoi pod znakiem zapytania – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.
Kilka dni temu turecki minister energetyki Alparslan Bayraktar stwierdził, że Turcja planuje rozbudowę swojej infrastruktury gazowej. Jest to konieczne, odpowiednia infrastrutura to fundament przyszłego hubu gazowego, jaki Turcja i Rosja mają zamiar utworzyć w ciągu najbliższych trzech lat.
– To będzie bardzo ważny hub gazu ziemnego, z którego będą zaopatrywać się w paliwo kraje Europy Południowo-Wschodniej i Środkowej – zapowiedział optymistycznie minister Bayraktar 14 października 2023 roku na spotkaniu ekspertów parlamentu tureckiego.
Nieoficjalnie od 2021 roku Moskwa i Ankara zapowiadały utworzenie takiego hubu, do którego gaz miałby dostarczać Gazprom przez gazociągi Blue Stream i Turkish Stream oraz Botas przez gazociąg TANAP (gaz azerski z Morza Kaspijskiego).
Po wkroczeniu na Ukrainę 24 lutego 2021 roku dla Rosji hub gazowy w Turcji stał ważny, ponieważ miałby zastąpić utraconą sprzedaż paliwa do Europy. Dla Turcji ten hub też był bardzo wazny. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan i prezydent Rosji Władimir Putin w listopadzie 2022 roku wydali wytyczne dotyczące rozpoczęcia projektu.
Konkretne kroki omówili dopiero w 2023 z pewnym opóżnieniem podczas spotkania w Soczi 4 września 2023 roku. Opóźnienie projektu spowodowały dwa wydarzenia w Turcji: katastrofalne trzęsienie ziemi zimą 2020 roku oraz wybory prezydenckie i parlamentarne w maju tegoż roku.
Na początek Turcja planuje rozbudowę swojej infrastruktury gazowej w północno-zachodnim regionie, łącząc terminale zgazowania LNG i zmodernizowany magazyn gazu w Silivri, na zachód od Stambułu. Co do pozostałych inwestycji nie wiele wiadomo.
Turcja i Gazprom uzgodniły, że w najbliższej przyszłości opracują dokładny plan budowy hubu gazowego i rozpoczną prace nad realizacją planu , powiedział minister energetyki Alparslan Bayraktar (wg RIA Novosti). – Podczas negocjacji z Gazpromem postanowiliśmy w najbliższej przyszłości za obopólnym porozumieniem opracować mapę drogową w tej kwestii, a następnie w najbliższej przyszłości wspólnie prowadzić prace związane z realizacją hubu gazu ziemnego. W tej kwestii zgodziliśmy się – cytuje wypowiedź ministra turecka gazeta Takvim.
Po raz pierwszy zaczęto mówić o tureckim hubie gazowym w ubiegłym roku. Następnie – dwa tygodnie po zniszczeniu na dnie Morza Bałtyckiego gazociągów Nord Stream i Nord Stream 2 – prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że transport rosyjskiego gazu może zostać przeniesiony w rejon Morza Czarnego dzięki utworzenia w Turcji hubu gazowego, który stałby się giełdą dostaw gazu do innych krajów. Przede wszystkim do Europy. Hub turecki byłby też miejscem rynkowego kształtowania się cen gazu.
Putin publicznie zaproponował ten pomysł w październiku 2022 roku, wkrótce po tym, jak eksplozje uszkodziły obie rury Nord Stream łączące Rosję z Niemcami przez Morze Bałtyckie. Wciąż nie jest jasne, kto jest odpowiedzialny za wybuchy i uszkodzenie rosyjskiego gazociągu.
Źródło zaznajomione z sytuacją podało agencji Reutersa, że plan utworzenia hubu był opóźniony, ponieważ Moskwa i Ankara sprzeczały się o kontrolę nad przyszłą spółką, która miałaby kierować obiektem. – Są problemy z zarządzaniem, toczą się walki o to, kto powinien zarządzać hubem – podało źródło pod warunkiem zachowania anonimowości, ponieważ nie było upoważnione do rozmów z mediami. Inne źródło, zbliżone do kontrolowanego przez Kreml giganta gazowego Gazprom przyznało, że istnieje „problem” związany z kwestiami zarządzania. Ani Gazprom, ani tureckie ministerstwo energii nie odpowiedziały na prośby Reutera o komentarz. Nie jest więc pewne, czy informacja o „problemie zarządzania” jest prawdziwa czy to tylko pogłoska. Rosja postrzega hub jako sposób na przekierowanie eksportu gazu. Ma nadzieję sprzedać część gazu przez Turcję do krajów, które skądinąd nie kupowałyby tego towaru bezpośrednio od Rosji.
Moskwa dostarcza obecnie gaz do Turcji rurociągami Blue Stream i TurkischStream przez Morze Czarne. Gaz rosyjski poprzez TurkischStream trafia także do dalszego eksportu do Europy Południowej i Wschodniej, m.in. na Węgry, do Bośni i Hercegowiny, Rumunii i Serbii.
Niektóre zachodnie stolice obawiają się, że turecki hub gazowy handlujący rosyjskim gazem mógłby pozwolić Moskwie na maskowanie eksportu sankcjonowanego przez Zachód w związku z jej działaniami na Ukrainie poprzez mieszanie błękitnego surowca z różnych źródeł. Turcja importuje obecnie prawie cały swój gaz i posiada rozbudowaną infrastrukturę importową skroplonego gazu ziemnego. Ankara uważa, że może wykorzystać swoje istniejące i nowe stosunki handlowe, aby stać się hubem gazowym. Jednak jak dotychczas największym dostawcą jest Rosja. Nie tylko Gazprom dostarczający do Turcji 45 proc. gazu rurowego, ale też Novatek dostarczający rosyjski LNG. Obecnie to największy dostawca gazu skroplonego do tureckich terminali pływających ( jest najtańszy).
Rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow w lutym tego roku zauważył, że wstępne procedury są opóźnione z powodu katastrofalnego trzęsienia ziemi, które nawiedziło południowo-wschodnią Turcję i Syrię. Jednak latem Putin powiedział mediom, że hub gazowy jest nadal w planach. W spotkaniach roboczych Rosja proponowała Turcji, aby handel gazem w hubie odbywał się głównie poprzez elektroniczną platformę sprzedaży. Następnie, w czasie kilkugodzinnej rozmowy Erdogana i Putina 4 września 2023 roku rosyjski prezydent powiedział, że Gazprom już przedstawił tureckiemu przedsiębiorstwu energetycznemu BOTAS plan działania dotyczący utworzenia hubu. W planie podobno była m.in. propozycja powołania spółki zarządzającej inwestycją oraz inicjatywa opracowanej wspólnej mapy drogowej inwestycji. Pierwszym krokiem miałoby być utworzenie wspólnej grupy roboczej w celu opracowania ram prawnych oraz „programów handlu i przesyłu zakupionego gazu”.
Po raz pierwszy Turcja zgodziła się na eksport gazu do kraju niesąsiadującego. Co ilustruje jej przyszłe zamiary. Ankara w tym czasie proponowała, aby do proponowanego hubu włączyć gazociąg TANAP, który transportuje azerski gaz ziemny do granicy z Turcją. Tyle że to jest granica z Grecją, która słyszeć nie chce o udziale w tej inicjatywie. Grecja, Cypr i Izrael pod parasolem USA mają zupełnie inny pomysł na hub gazowy bez udziału Turcji i Rosji.
Turcja zamierza odegrać kluczową rolę jako dostawca energii w Europie. Kraj podpisał w tym roku umowy eksportowe gazu ziemnego z czterema krajami w Europie. Transport odbywa się przez Turkish Stream. Te umowy mają być właściwie startem do budowy hubu gazowego, podpisano je w tym roku z Bułgarią, Węgrami, Rumunią i Mołdawią.
Według analityka Erste Investment Oil and Gas, Tamasa Pletsera, Turcja mogłaby stać się hubem gazowym dla Europy, ponieważ uzyska dostęp do długoterminowych źródeł LNG z rynków spotowych, w tym z Azerbejdżanu, północnego Iraku, Iranu, Izraela i nawet Cypru. Analityk nie brał pod uwagę, że Izrael z jego ogromnymi zasobami złóż, jest zaangażowany umową handlową z Cyprem i Grecją dotyczącą gazociągu EastMed. Wiadomo przecież, że prezydent Erdogan włożył wiele starań, aby zasadniczo poprawić relacje z Izraelem i nie tylko Pletser był pewny, że izraelski gaz niebawem będzie oferowany w rosyjsko-tureckim hubie. Co bardzo podniosłoby jego znaczenie. Ale gwałtowna reakcja Erdogana na lotniskowce USA, które pospieszyły ze wsparciem Izraelowi – bardzo pogorszyła stosunki nie tylko z Izraelem, lecz także ze Stanami Zjednoczonymi. Departament Stanu poinformował, że energetyczne bezpieczeństwo Europy wymaga przyspieszonej budowy gazociągu EastMed. Nie ma obecnie szans, aby do hubu rosyjsko-tureckiego trafiał izraelski gaz. Co więcej, pojawi się EastMed jako konkurencyjny hub. Tyle że najpierw na Bliskim Wschodzie musi zapanować pokój. Bez tego wydobycie gazu w całym regionie stoi pod znakiem zapytania. Właśnie ze względu na wojnę Izrael zwrócił się do spółki Chevron Mediterranean Limited o wstrzymanie wydobycia gazu ze złoża Tamar, znajdującego się tylko o 25 kilometrów od południowego wybrzeża Morza Śródziemnego w Izraelu.
RAPORT: Gdy Balticconnector cieknie, to wiedz, że coś się dzieje