– Katar zyskał swą pozycję dzięki dwóm czynnikom: amerykańskim operacjom wojskowym w regionie oraz wydobyciu gazu. Władze w Dousze pompują ogromne pieniądze w zbrojenia, które rozpoczęły się w 2010 roku. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że katarskie wydatki na obronność istotnie mogą mieć związek z działaniami Rosji. Katar ma ważną pozycję strategiczną zarówno w aspekcie militarnym, jak i zasobów gazu. Nie ma więc wyjścia, Katar musi być twierdzą i szpicą Zachodu – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund.
- Zakupy władz w Dousze wystrzeliły bowiem po 2014 roku, gdy “zielone ludziki” zajmowały Krym, a wschód Ukrainy został wywrócony. W 2022 roku z kolei Katar stał się głównym sojusznikiem USA spoza NATO.
- Zbieżność czasowa skoków w katarskich zbrojeniach z działaniami Rosji jest na tyle duża, że trudno nie analizować pozycji Kataru bez oglądania się na ruchy Kremla. Do pierwszej 10-tki rankingu transferów uzbrojenia SIPRI Katar jako odbiorca trafił w 2015 roku. Obecnie jest na 4. miejscu;
- Afera korupcyjna, w którą uwikłane są władze Kataru i politycy UE, zwana Qatargate jest sprawą, która osłabiła pozycję UE wobec władz w Dousze, a wzmocniła pozycję Waszyngtonu;
- Qatargate zdecydowanie nie pomoże w podniesieniu eksportu europejskiego uzbrojenia do Kataru: jak bowiem UE może nie narazić wizerunku, gdy przepycha sprzedaż uzbrojenia państwu, które korumpowało polityków Unii?
- Qatargate uderzyło przede wszystkim w Niemcy, które podpisały już 15-letni kontrakt startujący właśnie w 2026 roku, ale ucierpiała cała Unia. Fakt uwikłania Maroka w aferę też nie jest bez znaczenia, bo państwo to stanowi ważne zaplecze gospodarcze dla Europy;
- Rozwijanie wszelkich innych nośników i źródeł energii innych niż węglowodory jest warunkiem sine qua non dla europejskiej suwerenności.
Jeśli chodzi o zbrojenia, to w regionie Bliskiego Wschodu zbyt wiele się nie zmieniło. Wiadomo, że Zachód ma tam świetnych i lojalnych klientów. Według najnowszego raportu Stockholm International Peace Research Institute (SIPRI) państwa Zatoki Perskiej oraz Egipt zakupiły w latach 2019-2023 ponad 25 procent sprzedanego na świecie uzbrojenia. Arabia Saudyjska była drugim importerem (8,4 procent), Katar uplasował się na trzecim miejscu (7,6 procent). W przypadku Kataru oznacza to wzrost aż o 396 procent w stosunku do lat 2014-2018.
Egipt uplasował się na siódmym miejscu (4 procent), co można tłumaczyć osłabieniem gospodarczym w tym kraju. Przed Egiptem uplasowały się Ukraina, Pakistan, Japonia. Kuwejt z kolei zobaczyliśmy w rankingu SIPRI na 12. miejscu (2,7 procent), a Zjednoczone Emiraty Arabskie, znana jako “Mała Sparta”, na 14. miejscu (2,4). Wymienione państwa kupowały broń przede wszystkim od USA oraz Francji. Łącznie 81 procent broni sprzedanej na Bliskim Wschodzie pochodziło z USA, Francji, Włoch i Niemiec. Podsumowanie udziału wszystkich państw Zatoki Perskiej i po dodaniu udziału Egiptu daje 25,1 procent światowego importu uzbrojenia. Najbardziej interesujący wydaje się być jednak przypadek “kosmicznego” skoku wydatków Kataru. O co tu chodzi?
Bronić gazu
Przypadek wzrostu zakupów uzbrojenia po stronie Kataru jest o tyle interesujący, że walnie przyczyniło się do tego wybranie tego kraju w 2010 roku na gospodarza FIFA 2022. Cóż, wszystko ma swoją cenę. Nagłe skoki widoczne są szczególnie w porównaniu lat 2006-2010 do lat 2011-2015. Wówczas, od 2014 roku zakupy wzrosły o 296 procent. Do pierwszej 10-tki na liście top nabywców SIPRI trafił w 2015 roku. Władze w Dousze dzięki eksportowi gazu mają pod dostatkiem pieniędzy, aby kupić cokolwiek sobie zażyczą. Trend po 2022 roku umocniło m.in. uznanie Kataru przez USA za głównego sojusznika spoza NATO w styczniu 2023 roku.
Nie dzieje się to wszystko bez powodu. Jak wiemy, w obliczu odcinania się od rosyjskiego gazu Katar – niezbyt duże państwo z populacją liczącą 3 mln – zyskuje na znaczeniu z racji na jego eksport LNG oraz bardzo ważne, z militarnego punktu widzenia, położenie w Zatoce Perskiej.
Ale po kolei, zaczynając od końca: pozycja Kataru w regionie wzrastała od 1990 roku, gdy na jego terytorium zaczęła powstawać infrastruktura wojskowa mająca umożliwić USA oraz sojusznikom skuteczne przeprowadzanie operacji przeciwko Irakowi. Wówczas to Irak przeprowadził inwazję na Kuwejt, co było czerwoną linią dla Zachodu. Od tamtej pory przeprowadzono jeszcze kilka ataków na Irak, a w 2001 i 2003 oraz po pojawieniu się tzw. Państwa Islamskiego Katar jeszcze bardziej zyskał na znaczeniu.
Jeśli moglibyśmy porównać znaczenie Kataru do jakiegoś państwa europejskiego, to najbliższym jego – bardzo luźno porównując – odpowiednikiem mogłaby być prawdopodobnie Dania, której znaczenie dla bezpieczeństwa Morza Północnego jest powszechnie znane.
W samym 2022 roku Katar wydał 15,4 mld dolarów na uzbrojenie. Średnia roczna stopa wzrostu inwestycji na kolejne pięć lat ma wynieść ok. 5 procent lub więcej. Od 2017 roku władze w Dousze podpisały wiele umów na sprzęt dla swych sił powietrznych i morskich. Za najważniejszą uważa się kontrakt na zakup 36 samolotów F-15QA. Na liście zakupów są przykładowo jeszcze Eurofighter Typhoon, śmigłowce NH-90, myśliwce F-15QA i Rafale. Zamówiono także cztery korwety (o długości powyżej 100 metrów), jeden statek desantowy i dwa statki patrolowe. Wszystkie cztery korwety dostarczyła włoska stocznia Fincantieri. Ostatni okręt Katar otrzymał już w 2023 roku, więc gdy są pieniądze to, jak widzimy, dozbroić się można bardzo szybko.
The #delivery of the corvette #Semaisma, the fourth of the Al Zubarah-class ordered to #Fincantieri by the Qatari Ministry of Defence within the national naval acquisition program, took place today at the #Muggiano shipyard.#FiNews pic.twitter.com/TrTNucthYX
— Fincantieri (@Fincantieri) May 16, 2023
Wszystko to nie byłoby możliwe, gdyby nie katarski gaz. W 2023 roku udział katarskiego gazu w imporcie UE wyniósł 5,3 procent. Najprawdopodobniej, jeśli wojna Rosji z Ukrainą będzie kontynuowana, a “gazowe pępowiny” Rosji od Europy odcinane, udział ten wzrośnie. Zarówno władze w Dousze jak i w Waszyngtonie chcą odgryźć jak największe kawałki gazowego tortu, które może pozostawić po sobie w Europie Rosja, szczególnie w LNG (tu Rosja miała w 2023 roku udział 6,3 procent w imporcie UE, z kolei gazociągami Moskwa dostarczyła 8,7 procent gazu). I właśnie w LNG Katar niedługo będzie wzrastał w potęgę.
Zwiększenie wydobycia ze złóż North Field / South Pars zwiększy moce produkcyjne LNG w Katarze z 77 milionów ton rocznie (Mtpa) do 142 Mtpa w 2030 roku. Moc produkcyjna LNG Kataru zwiększy się zatem niemal o 84 procent. Pamiętajmy przy tym, że North Field/South Pars jest największym polem gazowym świata, o które walczy też Iran. Władze w Teheranie zdecydowały się szukać wsparcia Rosji w zakresie technologii wydobycia i upłynnienia gazu, bo jeśli Iran dalej pozostanie w tyle, to Katar będzie “spijał” gaz ze złóż, które dzieli z Iranem. Jednak Moskwa nie za bardzo pali się do budowania irańskich zdolności w zakresie produkcji LNG, bo sama walczy o przetrwanie na rynku. Na zbyt wiele Teheran nie może więc liczyć. Póki co budowa irańskiej pierwszego irańskiego projektu LNG o wydajności 20 Mtpa jest ukończona jedynie w 53 procent. Produkcja 1,5 Mtpa ruszy… dopiero w 2026 roku. Jak widzimy więc, Iran jest daleko, daleko w tyle. Czy Iran może zaoferować Europie coś innego, choćby gazociągiem? Nie bardzo, bo UE jest zamknięta w pułapce upadłego JCPoA, a dodatkowo Iran wspiera militarnie Rosję w jej wojnie z Ukrainą. Tym samym plotki o korytarzu z Iranu przez Gruzję do naszej części Europy lepiej włożyć między bajki.
Qatargate i druidzi europejscy
Tak duży wzrost pozycji władz w Dousze w regionie nie jest zbyt pozytywnie widziany ani w Arabii Saudyjskiej czy ZEA, ani po drugiej stronie Zatoki w Iranie. Jednak jeśli Katar utrzyma to tempo zbrojeń, to nikt temu państwu nie zagrozi, szczególnie, że wciąż cieszy się silną protekcją USA oraz niewielkiego kontyngentu tureckiego, który tam stacjonuje.
Katar dysponując tak ogromnymi środkami pieniężnymi i “przyjaciółmi” bez problemu mógł uderzać powyżej swojej kategorii wagowej. W rezultacie zaangażował się nie tylko we wspieranie różnych ruchów islamistycznych, ale też w korumpowanie europejskich urzędników i polityków.
Qatargate jest sprawą, która osłabiła pozycję UE wobec władz w Dousze, a wzmocniła pozycję Waszyngtonu, szczególnie w zakresie eksportu uzbrojenia. Ciekawe, że wybuchła akurat w drugiej połowie 2022 roku, gdy wiadome było, że zaraz europejskie moce produkcyjne mogą być przestawiane na budowanie własnego potencjału obronnego oraz na dalsze wspieranie Ukrainy, prawda?
Dlaczego Qatargate zdecydowanie nie pomoże w podniesieniu eksportu europejskiego uzbrojenia do Kataru? Odpowiedź jest dość prosta: jak bowiem UE może nie narazić wizerunku, gdy przepycha sprzedaż uzbrojenia państwu, które korumpowało polityków Unii?
Qatargate uderzyło przede wszystkim w Niemcy, które podpisały już 15-letni kontrakt startujący właśnie w 2026 roku, gdy moce Kataru zwiększą się, ale chwilowo ucierpiała cała Unia. Fakt uwikłania Maroka w aferę też nie jest bez znaczenia, bo państwo to stanowi ważne zaplecze gospodarcze dla Europy. Istnieje jednak światełko w tunelu: być może dzięki tej aferze podniesiono poziom asertywności i odporności na działania korupcyjne władz Kataru, co z kolei może przełożyć się na lepsze efekty z przyszłych negocjacji z władzami w Dousze. Jedyne, co może tu chwilowo zaszkodzić, to skandal wygenerowany przez samo toczące się śledztwo: gdyby bowiem faktycznie komuś się udało np. otruć głównego śledczego w sprawie, Belga, a także zagrażać świadkom lub osobom uwikłanym, to zdecydowanie psułoby to atmosferę do rozmów. A pamiętajmy, że niedawno ów Belga ktoś omal nie zabił dosypaną do napoju końską dawką amfetaminy. Kto wie, może – odpukać w niemalowane – komuś zdarzy się wypaść z okna? Oby nie.
Mozambique approved a wealth fund decree governing how it spends earnings from an estimated $91.7 billion in #LNG exports in the coming decade https://t.co/3hSrDPTvNu via @bpolitics
— Rob Verdonck (@RobVerdonck) March 12, 2024
Odporność na naciski oraz redukowanie uzależnienia od węglowodorów jest absolutnie konieczne. Nigdy nie będziemy w stanie stać się “druidzką” Europą, która nie emituje prawie żadnych zanieczyszczeń i niemal nie opiera się o węglowodory. Importować je wciąż będziemy, ale trzeba ten import racjonalizować i dywersyfikować. Choć UE ma pod dostatkiem możliwości dywersyfikacji importu gazu, o ropie nie wspominając, to dalsze rozwijanie wszelkich innych nośników i źródeł energii innych niż węglowodory jest warunkiem sine qua non dla europejskiej suwerenności. Zaangażowanie militarne na poziomie UE oraz na poziomie narodowym w misje stabilizacyjne, projekty humanitarne i rozwojowe jest szczególnie konieczne w Afryce, skąd moglibyśmy również importować węglowodory (vide przypadek LNG z Mozambiku, w którym to są 3 największe projekty gazowe Afryki, a które zostały zablokowane przez walkę z kolejnym pomiotem Państwa Islamskiego i innymi dżihadystami). Każde nasze źródło gazu będzie musiało być twierdzą. Póki co Europa wraz z Amerykanami buduje Twierdzę Katar, ale sama Europa też będzie musiała się w twierdzę zamienić, z oczywistych powodów.
*Łukasz K. P. Przybyszewski jest prezesem Abhaseed Foundation Fund, grupy eksperckiej. Celem Abhaseed jest stworzenie pierwszego polskiego think-tanku skupionego na badaniu regionu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.