– Mam wrażenie ze Polska dała sobie narzucić narrację pre Polexitową i idąca w zaskakującym kierunku połączenia sarmacji, liberum veto i zamykania się grajdole, Jednocześnie sami akceptujemy absurdy ekonomiczne i z chęcią albo bierzemy pieniądze jak coś dają, albo nawet chętnie inwestujemy w to co ma zabrać naszą wolność i przeciwko czemu protestujemy – pisze prof. Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej, w BiznesAlert.pl.
- Wewnętrzna polska narracja narzucona nagle przed wyborami europejskimi spycha cały postęp (wrzucony zbiorczo pod szyldem Europejskiego Zielonego Ładu) do kąta, jako zamach na niepodległość, knowania obcych sił, szaleńczą ideologię rujnująca nasze dochody i rodzaj skrzyżowania nowego komunizmu z opresyjnymi brukselskimi regulacjami.
- Na dziś mamy prawie 18 GW w fotowoltaice i ponad 10 GW w wietrze, w ekstremalnie szybkim czasie zapewnia to już prawie 30 procent generacji energii w Polsce. Nieprawdopodobny rozwój PV przeskoczył jakiekolwiek przewidywania ekspertów.
- Zmiany technologiczne są pochodną zmian społecznych, do głosu dochodzi nowe pokolenie gdzie ważny jest wypoczynek, czyste środowisko, ochrona zwierząt. Warto popatrzeć na polskie miasta, które zmieniają się w zawrotnym tempie. Powietrze w miastach musi być czyste (patrzmy na przykład Krakowa i postępująca eliminacje niskiej emisji) a wjazd samochodów do centrum (i samo posiadanie samochodu w zatłoczonym centrum) musi być ograniczony.
- Transformacja energetyczna wygeneruje się sama – niezależnie od ślamazarnego działania decydentów. Za chwilę gwałtownie malejąca cena magazynów przyniesie kolejną fazę inwestycji (dużych, małych i średnich), a system energetyczny będzie zmieniał się jeszcze bardziej. Możemy sobie gadać ze ewolucyjnie i dalej pracować ślamazarnie nad ustawami, ale technologia zwycięży.
Oglądając kolejną kampanię wyborczą i kolejną demonstrację na ulicach Warszawy bezkrytycznie przyjmujemy narodziny kolejnego absurdu polityczno-energetycznego. Rodzi się powszechny, narodowy ruch oporu przeciw „nowemu” i „zielonemu”.
- Europejski Zielony Ład to niewolnictwo i zbrodnicza ideologia – choć tak naprawdę nie wiadomo, o co w niej chodzi.
- Ekologiczne uprawy to zniszczenie rolnictwa.
- Zmiana technologiczna w energetyce to podstępna próba zniszczenia polskiego narodu i jego siły.
- Panele słoneczne i wiatraki zniszczą krajobraz polskich pól i łąk.
- Weganizm i wegetarianizm to sekciarskie koncepcje niszczące zdrowe społeczeństwo.
- Problem konieczności zmian w żywieniu (zbyt duży udział mięsa) sprowadzony do jedzenia świerszczy i robaków.
- Koncepcja zmiany organizacji miast to zamach na wolności, bo wolimy korki na sześcio pasmowych ulicach.
Mam wrażenie ze Polska dała sobie narzucić narrację pre Polexitową i idąca w zaskakującym kierunku połączenia sarmacji, liberum veto i zamykania się grajdole, Jednocześnie sami akceptujemy absurdy ekonomiczne i z chęcią albo bierzemy pieniądze jak coś dają, albo nawet chętnie inwestujemy w to co ma zabrać naszą wolność i przeciwko czemu protestujemy
- Koncepcja wyłączenia wcześniej generacji węglowej to zamach na bezpieczeństwo energetyczne (ale każda wzmianka o zabraniu bloków węglowych z koncernów skutkuje nagłym wzrostem kursów akcji).
- Nieuchronny koniec górnictwa i węglowej generacji w energetyce sprowadzony jest do zamachu na nasze dobro narodowe (ale nikt nie wspomina ile trzeba dopłacać) i blokujemy import bo nasze dobro narodowe jest droższe niż za granicą.
- Instalacje OZE obwiniane są za podwyżki cen energii (mimo ze produkują przy prawie zerowym koszcie zmiennym) więc dalej popróbujemy regulować ceny.
- Wydajemy miliardy na import paliw do starych, emisyjnych samochodów i uważamy, że jest to lepsze niż zmiana na bezemisyjne (jednocześnie chcąc budować wielką fabrykę samochodów elektrycznych).
- Wyśmiewamy koncepcję przekształcenia miast i jak niepodległości bronimy wjazdu ponad 20 letnich samochodów do centrum a na naszych oczach widać zmiany – rowerzyści, hulajnogi, tłumy na ulicach i placach bez samochodów i chętnie przejdziemy się na spacer wśród zieleni miejskiej.
Wewnętrzna polska narracja narzucona nagle przed wyborami europejskimi spycha cały postęp (wrzucony zbiorczo pod szyldem Europejskiego Zielonego Ładu) do kąta, jako zamach na niepodległość, knowania obcych sił, szaleńczą ideologię rujnująca nasze dochody i rodzaj skrzyżowania nowego komunizmu z opresyjnymi brukselskimi regulacjami. Nawet na portalach energetycznych eksponowane są maksymalnie przypadki wypowiedzi o problemach w rozwoju nowych technologii, o palących się bateriach, o pracujących elektrowniach węglowych czy tez rzekomym wielkim kryzysie w sprzedaży samochodów elektrycznych (warto zwrócić uwagę, że każdy pożar to może być bateria samochodu elektrycznego). Upajamy się kolejny raz koncepcją, że kraj pada ofiarą zbrodniczych knowań bogatych i potężnych sił, których jedynym celem jest wyssanie życiodajnych soków ziemi nad Wisłą tym razem pod zielonym sztandarem. Co dziwne – narracja zaczyna udzielać się także i stronie rządowej, zaczynamy być sceptyczni, wprowadzamy modyfikacje, nie będziemy wszystkiego akceptować bezkrytycznie i na szybko. Jakoś dziwnie wraca za chwilę hasło o transformacji ewolucyjnej, a nie rewolucyjnej – czyli wszystko ma zostać po staremu tak długo jak się da. Dyskusja energetyczna jest mętna, a przedstawiciele ministerstw enigmatyczni jak tylko się da. Odpowiedzialność za zmiany jest rozmyta, niezbędne decyzje przesuwane i cały czas w analizach i opracowaniu, za chwilkę się pojawią, ale jeszcze nie teraz, teraz ewentualnie możemy coś powiedzieć, a i tak padają najróżniejsze daty, które i tak trzeba korygować.
Może jednak obudźmy się. I może przynajmniej jako energetycy i inżynierowie pokazujmy realnie i proporcjonalnie jak wygląda świat i Polska.
Na dziś mamy prawie 18 GW w fotowoltaice i ponad 10 GW w wietrze, w ekstremalnie szybkim czasie zapewnia to już prawie 30 procent generacji energii w Polsce. Nieprawdopodobny rozwój PV przeskoczył jakiekolwiek przewidywania ekspertów. Problemem staje się nie to czy jest to najtańsza forma produkcji energii (bo jest, inaczej nikt by tego nie budował tylko bloki węglowe). Problemem nie jest ze OZE wygrywa wyścig technologiczny, ale że wymaga zmiany systemu energetycznego (sieć i magazyny) i nic nie robiąc nie nadążamy z tempem wprowadzania zmian (na przykład tracimy energię odnawialną poprzez ograniczanie produkcji OZE, co nie jest winą OZE a stanu sieci i braku magazynów).
Zielona energia jest podstawą dla dalszego funkcjonowania gospodarki, bez niej skończą się inwestycje w zakłady produkcyjne, może pokazujmy dlaczego nie są w Polsce lokalizowane nowe inwestycje w ramach rosnącego nera-shoringu albo co jest największym problemem inwestorów.
Elektryczne samochody wygrywają wyścig technologiczny i kolejny rok przyniesie nowe modele z większym zasięgiem oraz szybszym czasem ładowania. Ceny spadają. W następnych latach zdobędą dominujący udział w sprzedaży na rynkach.
Zmiany technologiczne są pochodną zmian społecznych, do głosu dochodzi nowe pokolenie gdzie ważny jest wypoczynek, czyste środowisko, ochrona zwierząt. Warto popatrzeć na polskie miasta, które zmieniają się w zawrotnym tempie. Powietrze w miastach musi być czyste (patrzmy na przykład Krakowa i postępująca eliminacje niskiej emisji) a wjazd samochodów do centrum (i samo posiadanie samochodu w zatłoczonym centrum) musi być ograniczony. Czyste centra miast to chyba coś, co wszyscy cenilibyśmy mieć, a nie jakaś fanaberia. Kluczem jest bezemisyjny dobry transport publiczny, a za nim zmiana koncepcji funkcjonowania miast.
Rolnictwo polskie będące jednym z największych beneficjentów członkostwa Polski w UE musi widzieć, że świat się zmienia (tu analogicznie jak górnictwo) i nowa konkurencja musi wymusić zmiany (specjalizowane uprawy, ekologia). Nie da się w nieskończoność jednocześnie brać dotacje i nie dostosowywać się do zmieniającego świata i nowych regulacji.
Transformacja energetyczna wygeneruje się sama – niezależnie od ślamazarnego działania decydentów. Za chwilę gwałtownie malejąca cena magazynów przyniesie kolejną fazę inwestycji (dużych, małych i średnich), a system energetyczny będzie zmieniał się jeszcze bardziej. Możemy sobie gadać ze ewolucyjnie i dalej pracować ślamazarnie nad ustawami, ale technologia zwycięży. Przemysł będzie budował własne źródła o coraz więcej klientów w praktyce przestawi się na rodzaj off-gridu. Cała para w dostosowanie sieci!
Popatrzmy na obrazki nawet nie z Europy, ale z chińskich miast. Brońmy się przed konkurencją, ale nie zamykając się w skorupie okopów św. Trójcy, ale próbujmy aktywnie zaistnieć w światowym wyścigu technologicznym gdzie mamy duże szanse. Nearshoring, wciąż jeszcze w miarę korzystna (porównując z Europą) demografia, coraz wyższe, ale wciąż jeszcze konkurencyjne płace, degradujący się, ale wciąż jeszcze jako taki poziom edukacji technicznej – wszystko to może być naszym atutem. Nie w walce z postępem, ale właśnie w szybkiej adaptacji. Polacy wbrew pozorom są jednym z narodów najszybciej adoptujących się do nowych technologii – widać to po rozwoju komunikacji elektronicznej, elektronicznych płatności a teraz także fotowoltaiki a za chwilę magazynów energii. Popatrzmy jak zmienił się pejzaż naszych miast, jak wygląda panorama wieżowców w Warszawie (jedna z największych w Europie), jak wyglądają kawiarnie i restauracje nie tylko w metropoliach, ale i na rynkach małych miast i miasteczek. Oczywiście zauważmy też galopujące ceny – czemu nie ma się co dziwić jak popatrzymy na galopujące płace. Obudźmy się tylko i pokazujmy prawdziwy świat, a nie jakieś wydumane koncepcje że Polska musi przeciw wszystkiemu protestować. Bo jeśli tak… to może pokażemy też i całość. Następnym krokiem jest Białoruś – kraj bez Zielonego Ładu, z własnym rolnictwem i przemysłem, bez otwarcia na rynku UE (ale z otwarciem na Rosję) i bez problemu z 30-letnim Dieslem. Jeśli już porównywać to „apples to apples”.
Gibała: Protest rolników to idealny prezent dla rosyjskiej machiny dezinformacyjnej