Ukraina może nie mieć wystarczających mocy elektrociepłowni gazowych do stabilizowania systemu elektroenergetycznego zimą, a przez to zagrozić stabilności zsynchronizowanego systemu europejskiego.
Przedstawiciel ukraińskiego operatora sieci elektroenergetycznej Ukrenergo poinformował w rozmowie z Apostrofem, że na Ukrainie po atakach Rosji nie została żadna w pełni sprawna elektrociepłownia. Tymczasem są one niezbędne do utrzymania stabilności energetyki połączonej z europejską między innymi przez Polskę.
Jurij Bojko z rady nadzorczej Ukrenergo będący także doradcą prezydenta Ukrainy i byłym premierem poinformował w oparciu o dane resortu energetyki, że ataki rakietowe Rosji zniszczyły 8 GW elektrociepłowni gazowych nad Dnieprem, czyli około 40 procent mocy tego rodzaju w systemie. Jego zdaniem nie ma na terenie kraju ani jednej elektrociepłowni, która nie ucierpiałaby w atakach rosyjskich.
Ukraińcy mogą sprowadzić do 1,7 GW z Unii Europejskiej, w tym z rynku polskiego, a zatem według Bojko muszą się pogodzić z ograniczeniami zużycia. Nie obejmują one infrastruktury krytycznej niezbędnej do funkcjonowania państwa w czasie inwazji Rosji.
Minister energetyki Ukrainy German Galuszczenko ocenił, że zniszczenia sektora energetycznego w wyniku ataków Rosji wymagałyby inwestycji wartych około miliarda dolarów w w naprawy, aby wróciły do pracy.
Elektrociepłownie gazowe są niezbędne do stabilizowania systemu elektroenergetycznego Ukrainy i zmniejszona moc wykorzystywana w sezonie grzewczym w większym stopniu do wytwarzania ciepła z gazu może nie wystarczyć do stabilizacji. To oznacza konieczność większego importu energii z Europy, podwyżki popytu i cen, a także ryzyko destabilizacji, którą będzie musiał równoważyć system europejski.
Apostrof / Kommiersant / Wojciech Jakóbik