Rosja grozi NATO atomem, aby Ukraina nie dostawała broni

5 września 2024, 13:00 Bezpieczeństwo

Obawy przed eskalacją nie powinny powstrzymywać państw NATO od zniesienia ograniczeń w używaniu przez Ukrainę zachodniego uzbrojenia przeciw zagrażającym jej celom wojskowym na terytorium Rosji. Nie są wiarygodne rosyjskie sugestie, że w odwecie za taką zgodę możliwe jest użycie broni jądrowej przeciwko państwom Sojuszu. 

Artur Kacprzyk, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, w opracowaniu „Rosja wzmacnia nuklearne zastraszanie NATO” opisuje zmiany w doktrynie nuklearnej Kremla w kontekście dostaw zachodniej broni na Ukrainę. Zwraca uwagę, że pierwszego września Siergiej Riabkow, wiceminister spraw zagranicznych odniósł się do zmian w podejściu do odstraszania Zachodu bronią jądrową. Rosja tłumaczy to „eskalacją” działań Zachodu powiązanych z wojną na Ukrainie. Na przełomie lipca i sierpnia w Rosji odbył się trzeci etap ćwiczeń z udziałem niestrategicznych sił nuklearnych. Jak tłumaczy autor są to środki o zasięgu mniejszym niż międzykontynentalny. Pierwszy etap wspomnianych ćwiczeń odbył się w Południowym Okręgu Wojskowym, graniczącym z Ukrainą, a drugi zaangażował zasoby Lenningradzkiego Okręgu Wojskowego i Białorusi. Trzeci etap podobnie jak pierwszy odbył się na południu, jednak objął swym zasięgiem też część centralnych terenów w postaci środkowej Syberii. W ramach ćwiczeń zastosowano atrapy głowic nuklearnych i ich przesunięcie w miejsce, gdzie rosyjskie oraz białoruskie siły zbrojne mogłyby je podjąć i wystrzelić.

– Ostatnie rosyjskie ćwiczenia i wypowiedzi stanowią kolejne próby odstraszenia państw Zachodu od zwiększenia pomocy wojskowej dla Ukrainy. Rosja wielokrotnie sugerowała, że może to doprowadzić do użycia przez nią broni jądrowej. Przez pierwszy rok pełnoskalowej inwazji posługiwała się głównie werbalnymi groźbami, ale w 2023 r. zaczęła podejmować bardziej konkretne kroki, zwłaszcza zapowiadając w marcu rozmieszczenie broni jądrowej na Białorusi – pisze Artur Kacprzyk.

Zauważa jednak, że mimo gróźb Rosji Zachód ciągle wspierał Ukrainę przekazując jej uzbrojenie, amunicje oraz udzielając pomocy wywiadowczej i szkoleniowej.

Analityk wskazuje, że wzmożenie rosyjskiego zastraszania rozpoczęło się w lutym bieżącego roku. Tuż po wypowiedzi Emmanuela Macron, prezydenta Francji, który powiedział, że jest rozważana możliwość wysłania zachodnich żołnierzy na Ukrainę. Proces przybrał na sile wraz z intensyfikacją zachodniej dyskusji na temat pozwolenia Ukrainie używania dostarczonej broni na terytorium Rosji. Rosja użyła tych wypowiedzi by uzasadnić wspomniane ćwiczenia. Autor przytacza również słowa Władimira Putina, prezydenta Rosji, który powiedział, że broń jądrowa może zostać użyta gdy zagrożona będzie suwerenność i integralność terytorialna Rosji. Zdaniem Putina Rosja ma przewagę w kwestii niestrategicznej broni jądrowej, a USA może nie być gotowe zaryzykować wojny nuklearnej w obronie sojuszników.

Rosyjski prezydent zapowiedział również, że jego kraj może powrócić do prowadzenia próbnych eksplozji jądrowych.

–  Rosja grozi też dalszym zwiększeniem swojego potencjału nuklearnego, w tym rozmieszczeniem w Europie dodatkowych pocisków średniego zasięgu (poza już potajemnie rozmieszczanymi), jeśli USA zrealizują plany rozlokowania takich rakiet konwencjonalnych w Niemczech – czytamy w opracowaniu.

Reakcja NATO

Kacprzyk zwraca uwagę, że państwa NATO zmniejszyły restrykcje w użyciu dostarczanego na Ukrainę sprzętu.

– Prawo do uderzeń w samoobronie przeciwko celom w Rosji publicznie poparły w ostatnich miesiącach państwa bałtyckie, Czechy, Dania, Francja, Finlandia, Holandia, Kanada, Niemcy, Norwegia, Szwecja, Polska, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. USA i Niemcy zaznaczyły jednak pod koniec maja, że ich zgoda dotyczy tylko uderzeń na wojska w obszarach przygranicznych, by odeprzeć prowadzone stamtąd ataki lub zapobiec im – wyjaśnia analityk.

Zauważa również, że Niemcy i Stany Zjednoczone są nastawione krytycznie do francuskiej propozycji wysłania do Ukrainy instruktorów wojskowych, jednak los tej inicjatywy nie został podany do publicznych wiadomości.

W opozycji do Berlina i Waszyngtonu jest Paryż oraz Londyn, które dostarczają dalekosiężne pociski SCALP-EG/Storm Shadow i nie zabraniają razić z ich pomocą celów wojskowych w Rosji. Według Wołodymyra Zełenskiego, prezydenta Ukrainy, który odniósł się do tematu w sierpniu 2024 roku, nie jest to jednak możliwe.

– Państwa NATO nie ogłosiły dodatkowych działań wojskowych w reakcji na ostatnie groźby nuklearne Rosji. USA wskazywały na brak sygnałów, by Rosja przygotowywała się do dokonania uderzenia nuklearnego (co w praktyce mogłoby objąć m.in. uzbrojenie sił niestrategicznych w prawdziwe głowice). Kolejne wizyty w Europie elementów amerykańskich sił strategicznych przedstawiały zaś jako wcześniej planowane – pisze Artur Kacprzyk.

– Deklaracja ze szczytu NATO w Waszyngtonie potwierdziła zaś kontynuację adaptacji nuklearnego odstraszania obejmującą modernizację amerykańskich bomb B-61 w Europie oraz wymianę samolotów do ich przenoszenia na F-35A, a także usprawnianie ich wsparcia konwencjonalnego, planowania operacyjnego, ćwiczeń i komunikacji strategicznej – dodaje.

Wnioski

Autor pisze w podsumowaniu, że rosyjskie groźby użycia broni jądrowej nie powinny powstrzymać NATO od pozwolenia Ukrainie na użycie dostarczanego uzbrojenia przeciwko celom w głębi Rosji. Jego zdaniem nuklearny odwet jest mało prawdopodobny z uwagi na ryzyko i bycie sprzecznym z rosyjskimi próbami odstraszenia NATO od włączenia się w bezpośredni konflikt. Zauważa również, że Kreml nie użył broni jądrowej po atakach Ukrainy bronią własnej produkcji na cele leżące w Rosji.

– Członkowie Sojuszu powinni jednocześnie dalej wzmacniać nuklearne odstraszanie, w tym przez częstsze komunikowanie przez ich najwyższe władze, że nie dadzą się zastraszyć, a eskalacja będzie dla Rosji nieopłacalna. Wzmocnienie tego przekazu będzie szczególnie ważne, jeśli Rosja – co prawdopodobne – jeszcze bardziej nasili swoje groźby i sygnalizowanie nuklearne, testując reakcję Sojuszu – czytamy we wnioskach.

– By spróbować uwiarygodnić groźby eskalacji, może też dalej wzmagać nieprzyjazne działania poniżej progu otwartej agresji, w tym konfrontacyjne zachowania jej sił wobec samolotów i okrętów państw Sojuszu w pobliżu ich granic i Ukrainy – dodaje autor.

Artur Kacprzyk zauważa, że polityka zastraszania bronią jądrową nie jest wymierzone w Ukraine, mimo że ta zajęła część Obwodu Kurskiego z użyciem zachodniej broni. Kreml zamierza odbić swoje ziemie przy użyciu konwencjonalnych sił i prowadzi ofensywę w Donbasie. Konkluduje, że Putin mógłby użyć broni jądrowej przeciwko Ukrainie gdyby Rosja stanęła przed widmem fundamentalnej porażki np. poprzez stracenie Krymu bez perspektyw jego odzyskania.

– Taki scenariusz jest jednak nie tylko odległy w obecnej sytuacji wojskowej, ale i w razie jego wystąpienia rosyjskie kalkulacje prawdopodobnie zależałyby od oceny możliwej reakcji państw NATO, zwłaszcza USA. Osiągnięcie przez Rosję zwycięstwa w wojnie z Ukrainą – lub nawet uniknięcie porażki – dzięki nuklearnym groźbom zwiększałoby zaś ryzyko dokonania pod ich osłoną kolejnych agresji, także przeciwko NATO – pisze na zakończenie autor.

Źródło: Polski Instytu Spraw Międzynarodowych

Artur Kacprzyk

Kacprzyk: Francja i Wielka Brytania nie zastąpią USA w odstraszaniu nuklearnym Rosji, ale mogą je lepiej uzupełniać (ROZMOWA)