– Polska nie została wykluczona z gry dyplomatycznej. Ukraiński plan nie dotyczy zakończenia konfliktu, czy odbudowy Ukrainy po niej. To oferta, skierowana do konkretnych sojuszników, mogących ją spełnić. Nie wyklucza jednak innych państw w rozmowach dotyczących końca wojny czy wyglądu architektury bezpieczeństwa Europy – wyjaśnia Maria Piechowska, analityczka ds. Ukrainy z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Czy plan zwycięstwa Zełenskiego może zadziałać?
Piechowska: Ważne jest by pamiętać, że nie jest to plan w rozumieniu strategicznym, pomysł na pokonanie Rosji i odbicie zajętych terytoriów. To lista rzeczy, sprzętu i pomocy, których Ukraina potrzebuje by wygrać wojnę. Jest ona skierowana głównie do Stanów Zjednoczonych, jednocześnie zawiera przekaz „sami tej wojny nie wygramy”. Chodzi o element negocjacji, dlatego przedstawia również co Ukraina może dać w zamian. Właśnie po tej zaproponowanej stawce widać, że to USA są głównym adresatem.
Dlaczego tak Pani sądzi? Chodzi o ofertę ulokowania ukraińskich żołnierzy w Europie?
Przede wszystkim tak, w USAobecna jest dyskusja czy żołnierze amerykańscy powinni stacjonować w Europie. Ukraina oferuje im rozwiązanie, przejmą ich rolę. Kolejną przesłanką jest propozycja korzystania z surowców ziem rzadkich. Waszyngton potrzebuje ich do rozwoju nowych technologii, m.in. do produkcji chipów. Niemcy zaś potrzebują tytanu, więc i dla nich ta propozycja jest atrakcyjna. Większość zasobów metali ziem rzadkich znajduje się w Chinach, Rosji czy państwach afrykańskich. Wobec nich Ukraina jest rozsądną alternatywą.
Ukraina przedstawiła Zachodowi swoją listę życzeń i co może dać w zamian. Jasnym jest, że w negocjacjach stawki obu stron ulegają zmianie, stąd jest mało prawdopodobne by wszystkie potrzeby Ukrainy zostały w pełni zaspokojone.
Zamiana amerykańskich żołnierzy na ukraińskich w Europie może nieść korzyści dla USA. Czy jednak Stary Kontynent się nie zbuntuje?
Warto pamiętać, że ta propozycja ma trafić głównie do Stanów Zjednoczonych. Europa, zwłaszcza środkowo-wschodnia, będzie miała inne zdanie na ten temat. Wspomniany zapis jest wyrazem ukraińskiej inicjatywy w kierunku prezydentury Bidena, która kończy się za parę tygodni. Kijów próbuje jeszcze coś ugrać, a prezydent USA ma ostatnią szansę by zapisać się jako ten, który zrobił coś konstruktywnego w sprawie zakończenia wojny. W przypadku wygranej Trumpa będzie trzeba zaczynać rozmowy od początku.
Gdy dojdzie do negocjacji, to wszystkie zainteresowane strony będą omawiały jak ewentualna obecność ukraińskich żołnierzy będzie wyglądać. W dyplomacji często bywa tak, że propozycja początkowa różni się od tej przyjętej.
Zdaniem niektórych komentatorów Polska została odsunięta od tego planu. Jako argument podają, że plan jest skierowany do państw ze stosownym potencjałem wsparcia wojskowego, a Polska przekazała co mogła. Czy faktycznie Polska została wykluczona?
Polska nie została wykluczona z gry dyplomatycznej. Ukraiński plan nie dotyczy zakończenia konfliktu, czy odbudowy Ukrainy po niej. To oferta, skierowana do konkretnych sojuszników, mogących ją spełnić. Nie wyklucza jednak innych państw w rozmowach dotyczących końca wojny czy wyglądu architektury bezpieczeństwa Europy.
Sam plan jest sprytnie sformułowany. Dyskusje wzbudził zapis o zaproszeniu do NATO. Ważny jest fakt, że chodzi właśnie o zaproszenie, a nie akcesję. Otrzymanie takowego nie gwarantuje dołączenia do Sojuszu. Widać, że Ukraina tak sformułowała swój plan, żeby była przestrzeń do negocjacji. Zdają sobie sprawę, że natychmiastowa akcesja jest niemożliwa i nie byłaby rozważana.
Czyli twierdzenie, że Polska całkowicie wypadła z gry dyplomatycznej dotyczącej warunków zakończenia wojny nie ma pokrycia w rzeczywistości?
Oczywiście, dobrze by było, żeby Polska uczestniczyła w rozmowach na temat Ukrainy. Ale też ważne jest, żeby nie było rozmów o Ukrainie bez Ukrainy. Było to spotkanie na którym z inicjatywy amerykańskiej omawiana była sytuację m.in. na Ukrainie, m. in najprawdopodobniej jaki sprzęt można jej jeszcze przekazać. Nie była to rozmowa o zakończeniu wojny. Mam wrażenie, że Polacy zareagowali większym oburzeniem niż Ukraińcy, a spotkanie przecież dotyczyło ich kraju i odbyło się bez przedstawiciela Kijowa.
Gdy dojdzie do faktycznych rozmów nie będą one mogły odbyć się bez przedstawili wielu państw. Najpewniej Turcji, krajów arabskich czy Europy Wschodniej. Wątpliwe jest by to były rozmowy tylko USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji. Uczestniczyć w nich będzie więcej aktorów. Do tego jednak jeszcze daleko.
Aktualnie Ukraina walczy, próbuje zdobyć jak największe wsparcie czego wyrazem jest plan o którym rozmawialiśmy. Na razie nie ma konkretnych dyskusji o tym jak będzie wyglądać powojenna architektura bezpieczeństwa w Europie. Są rozmowy co dane państwa mogą Ukrainie zaoferować.
Warto jeszcze zwrócić uwagę, że oprócz pięciu publicznych punktów planu Zełenskiego, przedstawiono też trzy załączniki niejawne. Najprawdopodobniej zawierają one konkretny sprzęt, który Ukraina chce dostać od Zachodu. Skierowanie tej prośby do szerokiego grona odbiorców mogłoby negatywnie odbić się na bezpieczeństwie Ukrainy.
Rozmawiał Marcin Karwowski