KOMENTARZ
dr Maciej Zblewski
Uniwersytet Warszawski
Plan prezydenta Andrzeja Dudy zmierzający do stworzenia w ramach struktur Unii Europejskiej i NATO silnego bloku państw skupiających się wokół Polski jest zarówno bardzo ambitny jak i skomplikowany. Jeśli ten scenariusz miałby się ziścić, mógłby on w zasadniczy sposób zmienić realia geopolityczne w tym regionie.
Prezydent Duda mówił o stworzeniu bloku państw od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego z możliwą odnogą w kierunku Adriatyku. Oznaczałoby to powiązanie w ramach jednej struktury regionalnej wszystkich należących do UE i/lub NATO państw, które po 1989r. przeszły proces transformacji politycznej i gospodarczej. Nawiązanie ścisłej współpracy z tymi państwami stworzyłoby w ramach Unii Europejskiej strukturę podobną do Rady Nordyckiej (zrzeszającej Danię, Finlandię, Islandię, Norwegię, Szwecję oraz terytoria autonomiczne Wyspy Alandzkie, Grenlandię i Wyspy Owcze). W ramach Rady Nordyckiej odbywa się zinstytucjonalizowana współpraca w różnych dziedzinach polityki z wyłączeniem polityki zagranicznej i obronnej. Wynika to też z faktu, iż niektóre z powyższych państw ogłosiły swoją neutralność.
W aktualnej sytuacji geopolitycznej nawiązanie współpracy zinstytucjonalizowanej pomiędzy szeroko rozumianymi państwami Europy Środkowej w oczywisty sposób mogłoby też dotyczyć kwestii obronnych. Pewnego rodzaju protoplastę tej kooperacji militarnej mogłaby stanowić polsko-czesko-słowacka brygada istniejąca w latach 2002-2005. Podobne jednostki mogłyby zrzeszać np. państwa bałtyckie i Polskę oraz Węgry, Rumunię i Bułgarię. Oczywiście istnieje też możliwość tworzenia jednostek wojskowych z innymi państwami np. w oparciu o aktualną istniejącą niemiecko-duńsko-polską brygadę czy też o planowaną jednostkę litewsko-polsko-ukraińską. Najważniejszą kwestię stanowić powinien jednak zawsze silny komponent środkowoeuropejski, czyli np. niemiecko-czesko-polska jednostka.
W partykularnym interesie państw Europy Środkowej jest nawiązanie współpracy w kwestii polityki europejskiej i zmiana aktualnego, jeszcze istniejącego, niemiecko-francuskiego duopolu, który przekształca się coraz bardziej w monopol niemiecki, w kierunku zwiększenia wpływu polityczno-gospodarczego państw średnich. Naturalnie można się zastanowić, czy Polska jako państwo tzw. wielkiej szóstki Unii, nie powinna koncentrować się na współpracy z najważniejszymi i najbardziej wpływowymi państwami UE. W ostatnich latach Polska polityka unijna była właśnie skoncentrowana na tym kierunku i jej efekty nie są adekwatne do naszych oczekiwań. Można stwierdzić, iż istnienie dysonansu pomiędzy polską racją stanu, wynikającą z polityki wschodniej, a prowadzoną przez UE polityką wobec Ukrainy a szczególnie Rosji, ma zgubny wpływ na realizację polskich celów politycznych. Oprócz tego ukierunkowanie polityki polskiej głównie na Niemcy skutkowało tym, że Polska pozycja w regionie Europy Środkowej się zmniejszyła, czy to odnośnie Ukrainy, czy też Grupy Wyszehradzkiej. Prowadzenie polityki unijnej skonceptualizowanej na jednego strategicznego partnera może krótkoterminowo poprawić pozycję i rangę Polski (wybór Donalda Tuska) ale w średniej i długiej perspektywie odejście od podmiotowości własnej polityki zagranicznej będzie miało bardzo negatywne skutki. Z tego powodu należy, w mojej ocenie, gruntownie przemyśleć cele polskiej polityki zagranicznej. Nie oznacza to jednak w żadnym wypadku „palenia” za sobą mostów (Niemcy), ale szersze rozłożenie akcentów w polskiej agendzie zagranicznej. Największą wadą prowadzonej przez Polskę polityki, która była ukierunkowana na Niemcy, była niewystarczająca realizacja celów polskiej polityki wschodniej. Polska „płynąc” w nurcie politycznym największych państw w zbyt mały sposób wpływała na konceptualizację tego nurtu.
Innym tematem, który mógłby stanowić bardzo ważny element współpracy pomiędzy państwami Europy Środkowej jest kwestia energetyki. Wszystkie państwa tego regionu są w mniejszym lub większym stopniu uzależnione od rosyjskich nośników energetycznych. Ta zależność stanowi z jednej strony niebezpieczeństwo dla poszczególnych państw, ale z drugiej strony może być też motorem intensyfikującym kooperację. Dzisiejsze trasy przesyłowe, budowane głównie w czasach zimnowojennych, przebiegają przede wszystkim ze wschodu na zachód. Aby zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne zarówno Unii Europejskiej jak i państw tego regionu należałoby w znaczący sposób rozbudować połączenia rurociągowe na kierunku północno-południowym. Trzeba w tym kontekście jednak jasno stwierdzić, iż państwa Europy Środkowej kierują się w swojej polityce energetycznej różnymi interesami. Niektóre z nich utrzymują zażyłe i bliskie kontakty z Federacją Rosyjską inne dążą do jak najszybszego uniezależnienia się od rosyjskich surowców. Niemniej nawet państwa mające bliskie kontakty z Rosją mogą być zainteresowane wspólną środkowoeuropejską koncepcją energetyczną, jeśli będzie ona skutkowała lepszymi warunkami ekonomicznymi, poprawą ich wizerunku politycznego oraz możliwością dywersyfikacji energetycznej. Największe wyzwanie, w tym kontekście, stanowić będą Węgry i Słowacja, które z różnych powodów mają interes w utrzymaniu poziomu aktualnych kontaktów z Federacją Rosyjską. Nie można jednak wykluczyć, iż po wyborach parlamentarnych na Słowacji w roku 2016 bieżąca agenda polityczna względem Rosji się zmieni, szczególnie biorąc pod uwagę wyniki wyborów prezydenckich, w których premier R. Fico przegrał z niezależnym kandydatem.
Kolejnym tematem istotnym we współpracy pomiędzy państwami Europy Środkowej jest kwestia zniesienia nierówności finansowych w ramach Unii Europejskiej. Nowe państwa członkowskie nie wchodziły do Unii dwóch prędkości i różnych stopni dofinansowania np. rolnictwa. Te dysproporcje w oczywisty sposób odbijają się negatywnie na rozwoju gospodarczym tzw. nowych państw członkowskich. Aby zapewnić, iż wspólny europejski rynek istnieje faktycznie należy wszelkie dofinansowanie ze strony Unii zharmonizować. Realizacja tego postulatu wiąże się z koniecznością przegłosowania na forum unijnym takich państw jak np. Francja.
Innym może nawet ważniejszym wyzwaniem przed którym stoi Polska jest zapobiegnięcie powstania Unii Europejskiej dwóch prędkości. Ewentualne zacieśnienie współpracy oraz dalsza integracja państw Grupy Euro będzie miała bardzo negatywny wpływ na całą strukturę europejskiej kooperacji oraz na bezpieczeństwo gospodarczo-polityczne pozostałych państw (możliwy wzrost sił odśrodkowych w ramach Unii). Z tego powodu najrozsądniejszym krokiem byłoby zajęcie przez Polskę jasnego stanowiska, zawierającego konkretną datę, dot. przystąpienia do Unii Walutowej. Bez tego stanowiska ewentualne nawiązanie bliskiej i intensywnej współpracy z takimi państwami jak Słowacja lub Litwa, będącymi członkami Unii Walutowej, będzie trudniejsze. Wejście do Unii Walutowej gwarantuje Polsce nie tylko miejsce na szczytach Grupy Euro, ale pozwoliłoby również determinować w zasadniczy sposób kierunki rozwoju Unii Europejskiej w XXI w i tym samym realizować własne cele polityczno-gospodarcze.
Polska pozycja w Unii Europejskiej nie jest tak mocna jaka mogłaby być, też ze względu na bycie poza strefą Euro, to nie oznacza jednak, iż Polska może sobie pozwolić dalej prowadzić politykę reaktywną. Szczególnie w kwestii państw Europy Środkowej Polska polityka zagraniczna musi być aktywniejsza. W ostatnich latach bardzo osłabiła się Polska pozycja na Ukrainie, nie uczestniczymy w formacie normandzkim, nie było nas przy negocjacjach dot. porozumień Mińsk 1 i Mińsk 2. Jest to tym bardziej przykre, że to Szwecja i Polska stały za tzw. Partnerstwem Wschodnim. Polska musi odzyskać pozycję na kierunku polityki wschodniej Unii, trzeba powrócić do motta: nic o nas bez nas. Chyba nikt nie ma wątpliwości, iż dla Polski strategiczne znaczenie ma m.in. sytuacja na Ukrainie. Poza tym Polska powinna w okresie krótkoterminowym poprawić stosunki z Litwą, gdyż jak to w ostatnich dniach stwierdził E. Lucas Federacja Rosyjska może wykorzystać skomplikowane stosunki polsko-litewskie do realizacji swoich celów politycznych.
Projekt prezydenta Dudy odwołujący się do strategii Józefa Piłsudskiego tzw. Międzymorza jest bardzo wymagającym i trudnym wyzwaniem, ale tylko podejmowanie takich wyzwań może doprowadzić do tego, że cele polskiej racji stanu będą w większym stopniu implementowane w strategii polityczno-gospodarczej Unii Europejskiej. Stworzenie nawet tylko namiastki zinstytucjonalizowanej kooperacji pomiędzy państwami Europy Środkowej w takich kwestiach jak np. obronność czy też energetyka, może w znaczący sposób zmienić aktualną, nie najlepszą, sytuację, w której niektóre państwa Unii Europejskiej są w stanie realizować swoje partykularne interesy kosztem innych państw członkowskich. Ewentualne powstanie takiego forum kooperacji politycznej w ramach UE i/lub NATO spowoduje, że głos państw Europy Środkowej będzie lepiej słyszalny w Brukseli, Waszyngtonie i Moskwie. Polska powinna jasno akcentować, iż w aktualnej sytuacji poszczególne państwa Europy Środkowej są z jednej strony rozgrywane przez najsilniejszych aktorów unijnych, a z drugiej przez państwa trzecie, mające własne cele, które są często sprzeczne z agendą państw środkowoeuropejskich.
Konstatując należy stwierdzić, iż mamy do wyboru dwie drogi:
– pierwsza, trudna bez gwarancji sukcesu, ale pozwalająca realizować środkowoeuropejską wizję w ramach struktur unijnych i atlantyckich i tym samym upodmiotowić cały region Europy Środkowej;
– druga łatwa sprowadzająca się do realizacji strategii polityczno-gospodarczej duopolu francusko-niemieckiego.
Wybór drogi należy do Polski i państw Europy Środkowej. Nikt nie mówi, że będzie łatwo i nikt nie mówi, że będzie szybko, ale kiedyś trzeba zrobić ten pierwszy krok. Propozycja Prezydenta A. Dudy może stanowić ten pierwszy ważny krok. Teraz od Prezydenta i Rządu oraz ich współdziałania zależy czy się powiedzie.