Najważniejsze informacje dla biznesu

Japonia ma problem z importem LNG. Nie ona jedna

Ostatnie kilka miesięcy były bardzo interesujące dla światowego rynku LNG. Japonia, jeden z największych importerów gazu skroplonego (zwłaszcza po odejściu z energetyki jądrowej), musi stawić czoła niemałym wyzwaniom wynikającym z renegocjacji długoterminowych kontraktów LNG, które okazały się nieadekwatne do realiów lokalnego rynku.

Historycznie, Japonia polegała przede wszystkim na długoterminowych kontraktach, co zapewniło bezpieczeństwo dostaw, a także umożliwiło krajowi „blokowanie” cen na dłuższe okresy. Jednak, w miarę jak globalny rynek energii ewoluuje, szczególnie z rosnącym znaczeniem handlu na rynku spot i zmieniającymi się cenami energii, pojawiła się pilna potrzeba przemyślenia tych ustaleń.

Jednym z największych problemów, którym Japonia musiała wyjść na przeciw jest zmieniająca się dynamika popytu. Wzorce konsumpcji energii w Japonii ulegają zmianom z powodu kilku czynników, w tym zwiększonego nacisku na odnawialne źródła energii, działań na rzecz efektywności energetycznej oraz szerszego zobowiązania do redukcji emisji dwutlenku węgla. Ta transformacja oznacza, że Japonia nie może polegać na LNG tak, jak wcześniej, co prowadzi do niedopasowania między długoterminowymi umowami a aktualnymi potrzebami energetycznymi. W miarę jak popyt fluktuje, sztywna natura tych kontraktów staje się problematyczna, prowadząc do potencjalnych sytuacji nadwyżki lub trudności w zaspokajaniu zmiennych potrzeb energetycznych.

Bierz lub płać

Wiele japońskich kontraktów długoterminowych zawierało tzw. klauzulę „bierz lub płać” (z angielskiego: take-or-pay albo ToP), która nakładała na kupującego obowiązek zapłaty za zakontraktowaną ilość gazu, niezależnie od tego, czy zostanie ona faktycznie zużyta. Zasadniczo, klauzula ta opiera się na założeniu, że nabywca ma w miarę dokładną  prognozę popytu, który musi pokryć i w przypadku, gdy wystąpi luka między popytem a wolumenem umownym, nadwyżka musi być magazynowana albo odsprzedawana bezpośrednio na rynku (w przypadku niedoboru gazu, mechanizm działa odwrotnie: lukę należy wypełnić wolumenami zakupionymi bezpośrednio z rynku). Jest to standard biznesowy, więc w samym mechanizmie nie ma nic dziwnego (jest to pewnego rodzaju „gwarancja”, że wydobyty gaz znajdzie nabywcę, w przeciwnym razie bezpieczniejsze jest pozostawienie go w złożu), jednak klauzula,  która reguluje zasady ToP zazwyczaj jest renegocjowana (często nawet w ujęciu rocznym, w oparciu o prognozy Kupującego); 80-90 procent ToP uważa się za rozsądne. W przypadku Japonii – przynajmniej z tego, co zakomunikowano publicznie – nie wygląda na to, aby w przypadku renegocjowanych umów klauzula ta nie była na tyle otwarta, aby ​​można ją było często renegocjować bez konieczności rozpoczynania tzw. procesu „Price Review“ – czyli renegocjacji ceny.

Dodatkowo, najwięksi dostawcy LNG dla Japonii (Australia, Katar i Stany Zjednoczone), również dostosowują swoje strategie eksportowe do zmieniającego się globalnego popytu. W kontekście długotrwałych relacji Japonii z tymi eksporterami, brak możliwości przedłużenia lub renegocjacji umów może prowadzić do napięć, ponieważ obie strony starają się dostosować swoje interesy w szybko zmieniającym się rynku. W sytuacji, w której Japonia nie będzie wystarczająco szybko kontraktować wolumenów, istnieje duże ryzyko, że będą one zadedykowane bardziej otwartym, dynamicznym rynkom w gospodarkach rozwijających się.

Jak na razie, Japonia wciąż prowadzi rozmowy w sprawie odnowienia wygasających kontraktów. Bez długoterminowych umów, kraj kwitnącej wiśni ryzykuje zwiększoną podatność na zakłócenia w dostawach energii, będąc pod wpływem rynku spot. To uzależnienie może narażać kraj na zakłócenia w dostawach i wzrosty cen, co podważa bezpieczeństwo energetyczne. Co więcej, brak stałych umów długoterminowych komplikuje planowanie gospodarcze zarówno dla konsumentów, jak i firm, co może prowadzić do wyższych kosztów energii.

Ponadto, Japonia może znaleźć się w zwiększonej konkurencji o zasoby LNG na rynku spot, szczególnie z innymi krajami azjatyckimi, które również zwiększają swoje potrzeby energetyczne. Ta konkurencja może zaostrzyć trudności Japonii w zapewnieniu stabilnych i przystępnych cenowo dostaw.

W obliczu tych wyzwań, Japonia może być zmuszona do ponownej oceny swojej strategii energetycznej, co może obejmować zwiększone inwestycje w krajowe odnawialne źródła energii lub poszukiwanie alternatywnych paliw. Taka zmiana może przekształcić krajobraz energetyczny kraju w dłuższej perspektywie, dążąc do bardziej odpornej i zrównoważonej przyszłości energetycznej w kontekście zmieniającego się globalnego rynku energii.

Japonia nie jest osamotniona, inni też mają problem z LNG

Problem ten nie dotyczy jednak wyłącznie Japonii. Kilka krajów boryka się z podobnymi wyzwaniami kontraktowymi, co prowadzi do potencjalnego zaburzenia bezpieczeństwa energetycznego, zależności od LNG oraz zmieniających się dynamik popytu. Należą do nich:

  1. Korea Południowa: podobnie jak Japonia, Korea Południowa jest silnie uzależniona od importu LNG dla swoich potrzeb energetycznych. Kraj ten również zmaga się ze zmianami w popycie, gdyż przechodzi w stronę odnawialnych źródeł energii i stara się zmniejszyć emisję dwutlenku węgla.
  2. Chiny: szybko zwiększają swoje importy LNG, aby zaspokoić rosnące potrzeby energetyczne i zredukować zależność od węgla. Kraj ten staje przed wyzwaniami związanymi z zabezpieczaniem długoterminowych kontraktów oraz zarządzaniem zmiennością cen na konkurencyjnym rynku globalnym.
  3. Indie: dążą do dywersyfikacji źródeł energii i zwiększenia importu LNG. Kraj ten zmaga się z podobnymi problemami związanymi z fluktuującym popytem i pracuje nad rozbudową infrastruktury wspierającej rozwijający się rynek LNG.
  4. Tajwan: w dużej mierze polega na imporcie LNG do produkcji energii elektrycznej. Przechodząc na odnawialne źródła energii, kraj musi radzić sobie z komplikacjami związanymi z zapewnieniem stabilnych dostaw energii w obliczu zmieniających się warunków rynkowych.
  5. Włochy: importują znaczną część swojego gazu ziemnego, głównie poprzez rurociągi i LNG. W miarę jak kraj ten zmienia się w stronę zielonych rozwiązań energetycznych, musi stawić czoła wyzwaniom związanym z utrzymaniem bezpieczeństwa energetycznego przy jednoczesnym zmniejszaniu zależności od paliw kopalnych.

Kraje te mają ze sobą wspólny mianownik w postaci zależności od importowanego LNG i stają przed presjami związanymi z ewoluującymi rynkami energii oraz potrzebą bardziej odpornej strategii energetycznej.

Magdalena Kuffel

Sytuacja na rynku gazu jest stabilna mimo nadchodzących sankcji

Ostatnie kilka miesięcy były bardzo interesujące dla światowego rynku LNG. Japonia, jeden z największych importerów gazu skroplonego (zwłaszcza po odejściu z energetyki jądrowej), musi stawić czoła niemałym wyzwaniom wynikającym z renegocjacji długoterminowych kontraktów LNG, które okazały się nieadekwatne do realiów lokalnego rynku.

Historycznie, Japonia polegała przede wszystkim na długoterminowych kontraktach, co zapewniło bezpieczeństwo dostaw, a także umożliwiło krajowi „blokowanie” cen na dłuższe okresy. Jednak, w miarę jak globalny rynek energii ewoluuje, szczególnie z rosnącym znaczeniem handlu na rynku spot i zmieniającymi się cenami energii, pojawiła się pilna potrzeba przemyślenia tych ustaleń.

Jednym z największych problemów, którym Japonia musiała wyjść na przeciw jest zmieniająca się dynamika popytu. Wzorce konsumpcji energii w Japonii ulegają zmianom z powodu kilku czynników, w tym zwiększonego nacisku na odnawialne źródła energii, działań na rzecz efektywności energetycznej oraz szerszego zobowiązania do redukcji emisji dwutlenku węgla. Ta transformacja oznacza, że Japonia nie może polegać na LNG tak, jak wcześniej, co prowadzi do niedopasowania między długoterminowymi umowami a aktualnymi potrzebami energetycznymi. W miarę jak popyt fluktuje, sztywna natura tych kontraktów staje się problematyczna, prowadząc do potencjalnych sytuacji nadwyżki lub trudności w zaspokajaniu zmiennych potrzeb energetycznych.

Bierz lub płać

Wiele japońskich kontraktów długoterminowych zawierało tzw. klauzulę „bierz lub płać” (z angielskiego: take-or-pay albo ToP), która nakładała na kupującego obowiązek zapłaty za zakontraktowaną ilość gazu, niezależnie od tego, czy zostanie ona faktycznie zużyta. Zasadniczo, klauzula ta opiera się na założeniu, że nabywca ma w miarę dokładną  prognozę popytu, który musi pokryć i w przypadku, gdy wystąpi luka między popytem a wolumenem umownym, nadwyżka musi być magazynowana albo odsprzedawana bezpośrednio na rynku (w przypadku niedoboru gazu, mechanizm działa odwrotnie: lukę należy wypełnić wolumenami zakupionymi bezpośrednio z rynku). Jest to standard biznesowy, więc w samym mechanizmie nie ma nic dziwnego (jest to pewnego rodzaju „gwarancja”, że wydobyty gaz znajdzie nabywcę, w przeciwnym razie bezpieczniejsze jest pozostawienie go w złożu), jednak klauzula,  która reguluje zasady ToP zazwyczaj jest renegocjowana (często nawet w ujęciu rocznym, w oparciu o prognozy Kupującego); 80-90 procent ToP uważa się za rozsądne. W przypadku Japonii – przynajmniej z tego, co zakomunikowano publicznie – nie wygląda na to, aby w przypadku renegocjowanych umów klauzula ta nie była na tyle otwarta, aby ​​można ją było często renegocjować bez konieczności rozpoczynania tzw. procesu „Price Review“ – czyli renegocjacji ceny.

Dodatkowo, najwięksi dostawcy LNG dla Japonii (Australia, Katar i Stany Zjednoczone), również dostosowują swoje strategie eksportowe do zmieniającego się globalnego popytu. W kontekście długotrwałych relacji Japonii z tymi eksporterami, brak możliwości przedłużenia lub renegocjacji umów może prowadzić do napięć, ponieważ obie strony starają się dostosować swoje interesy w szybko zmieniającym się rynku. W sytuacji, w której Japonia nie będzie wystarczająco szybko kontraktować wolumenów, istnieje duże ryzyko, że będą one zadedykowane bardziej otwartym, dynamicznym rynkom w gospodarkach rozwijających się.

Jak na razie, Japonia wciąż prowadzi rozmowy w sprawie odnowienia wygasających kontraktów. Bez długoterminowych umów, kraj kwitnącej wiśni ryzykuje zwiększoną podatność na zakłócenia w dostawach energii, będąc pod wpływem rynku spot. To uzależnienie może narażać kraj na zakłócenia w dostawach i wzrosty cen, co podważa bezpieczeństwo energetyczne. Co więcej, brak stałych umów długoterminowych komplikuje planowanie gospodarcze zarówno dla konsumentów, jak i firm, co może prowadzić do wyższych kosztów energii.

Ponadto, Japonia może znaleźć się w zwiększonej konkurencji o zasoby LNG na rynku spot, szczególnie z innymi krajami azjatyckimi, które również zwiększają swoje potrzeby energetyczne. Ta konkurencja może zaostrzyć trudności Japonii w zapewnieniu stabilnych i przystępnych cenowo dostaw.

W obliczu tych wyzwań, Japonia może być zmuszona do ponownej oceny swojej strategii energetycznej, co może obejmować zwiększone inwestycje w krajowe odnawialne źródła energii lub poszukiwanie alternatywnych paliw. Taka zmiana może przekształcić krajobraz energetyczny kraju w dłuższej perspektywie, dążąc do bardziej odpornej i zrównoważonej przyszłości energetycznej w kontekście zmieniającego się globalnego rynku energii.

Japonia nie jest osamotniona, inni też mają problem z LNG

Problem ten nie dotyczy jednak wyłącznie Japonii. Kilka krajów boryka się z podobnymi wyzwaniami kontraktowymi, co prowadzi do potencjalnego zaburzenia bezpieczeństwa energetycznego, zależności od LNG oraz zmieniających się dynamik popytu. Należą do nich:

  1. Korea Południowa: podobnie jak Japonia, Korea Południowa jest silnie uzależniona od importu LNG dla swoich potrzeb energetycznych. Kraj ten również zmaga się ze zmianami w popycie, gdyż przechodzi w stronę odnawialnych źródeł energii i stara się zmniejszyć emisję dwutlenku węgla.
  2. Chiny: szybko zwiększają swoje importy LNG, aby zaspokoić rosnące potrzeby energetyczne i zredukować zależność od węgla. Kraj ten staje przed wyzwaniami związanymi z zabezpieczaniem długoterminowych kontraktów oraz zarządzaniem zmiennością cen na konkurencyjnym rynku globalnym.
  3. Indie: dążą do dywersyfikacji źródeł energii i zwiększenia importu LNG. Kraj ten zmaga się z podobnymi problemami związanymi z fluktuującym popytem i pracuje nad rozbudową infrastruktury wspierającej rozwijający się rynek LNG.
  4. Tajwan: w dużej mierze polega na imporcie LNG do produkcji energii elektrycznej. Przechodząc na odnawialne źródła energii, kraj musi radzić sobie z komplikacjami związanymi z zapewnieniem stabilnych dostaw energii w obliczu zmieniających się warunków rynkowych.
  5. Włochy: importują znaczną część swojego gazu ziemnego, głównie poprzez rurociągi i LNG. W miarę jak kraj ten zmienia się w stronę zielonych rozwiązań energetycznych, musi stawić czoła wyzwaniom związanym z utrzymaniem bezpieczeństwa energetycznego przy jednoczesnym zmniejszaniu zależności od paliw kopalnych.

Kraje te mają ze sobą wspólny mianownik w postaci zależności od importowanego LNG i stają przed presjami związanymi z ewoluującymi rynkami energii oraz potrzebą bardziej odpornej strategii energetycznej.

Magdalena Kuffel

Sytuacja na rynku gazu jest stabilna mimo nadchodzących sankcji

Najnowsze artykuły