W niedzielę Unia Europejska podpisała kolejne globalne porozumienie w sprawie zmian klimatu, tymczasem w Stanach Zjednoczonych nadchodzi renesans paliw kopalnych.
Podczas szczytu klimatycznego COP29 w stolicy Azerbejdżanu, Baku, podpisano porozumienie znacznie zwiększające środki, które kraje Zachodu będą płacić państwom rozwijającym się na „transformację klimatyczną”. Transfery te są uzasadniane hipotezą, zgodnie z którą Zachód wykorzystując paliwa kopalne spowodował większość emisji gazów cieplarnianych i doprowadził do zmian klimatu. W związku z tym powinien zrekompensować innym regionom mające z tego wynikać problemy.
Chiny namawiane do darowizn
Chiny, pomimo gwałtownego wzrostu gospodarczego trwającego od wielu lat, znów nie będą musiały wnosić żadnych wkładów w ramach porozumienia, ale zamiast tego są zachęcane do przekazywania „dobrowolnych” darowizn na rzecz krajów zmagających się z trudnościami.
Zgodnie z umową Stron Ramowej Konwencji ONZ w sprawie zmian klimatu, gospodarki rozwinięte przekażą rocznie 300 mld dolarów pomocy klimatycznej, czyli trzykrotnie więcej niż w poprzednim porozumieniu. W ramach porozumienia kopenhaskiego z 2009 roku 43 kraje rozwinięte, w tym Stany Zjednoczone, zobowiązały się do wspólnego zmobilizowania 100 mld USD rocznie do 2020 roku w celu „zaspokojenia potrzeb krajów rozwijających się”.
– COP29 zostanie zapamiętany jako początek nowej ery w finansowaniu działań związanych z klimatem. UE będzie nadal przewodzić – oświadczył negocjator porozumienia ze strony UE, komisarz ds. działań klimatycznych, Wopke Hoekstra.
– Ta konferencja COP przyniosła ambitny i realistyczny cel oraz zwiększoną bazę płatników – dodał.
Dla niektórych uczestników konferencji zobowiązania Zachodu – mimo, że znacznie wyższe, niż wcześniej – są za mało ambitne.
– Z przykrością stwierdzam, że ten dokument jest niczym więcej niż złudzeniem optycznym – powiedziała przedstawicielka indyjskiej delegacji Chandni Raina. – Naszym zdaniem nie rozwiąże to ogromu wyzwań, przed którymi wszyscy stoimy. Dlatego sprzeciwiamy się przyjęciu tego dokumentu.
USA zrezygnują z porozumień paryskich?
Rozczarowanie indyjskiej negocjatorki może być jeszcze większe, kiedy 20 stycznia Donald Trump obejmie urząd prezydenta USA. Prezydent elekt wielokrotnie nazywał klimatyczny alarmizm „przekrętem” i obiecał, że Waszyngton ponownie wycofa się z międzynarodowej współpracy klimatycznej. Co prawda, USA pod rządami ustępującego prezydenta Joe Bidena podpisały porozumienie, ale agencja informacyjna Reutera, powołując się na anonimowe opinie, przewiduje, że nowa administracja może nie honorować porozumienia.
Dodatkowo, według dziennika New York Times 47. prezydent USA wypowie Porozumienie paryskie z 2015 roku, którego głównym celem było ograniczenie globalnego ocieplenia do poziomu o 2 stopnie Celsjusza niższego niż przed epoką przemysłową. Zespół prezydenta elekta podobno już przygotował projekt odpowiedniego rozporządzenia.
Z kolei wewnątrz USA, prezydent Trump będzie dążył do zwiększenia produkcji paliw kopalnych. Podczas kampanii prezydenckiej niejednokrotnie używał on sloganu „Drill, baby, drill”. Nominowany na sekretarza ds. energii w przyszłej administracji Chris Wright uważa, że to właśnie zwiększenie wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego jest kluczem do wyeliminowania ubóstwa na świecie.
Jego zdaniem powinno to być większym priorytetem dla ludzkości niż rozwiązanie „odległej” kwestii, jaką są zmiany klimatu. Według NYT projekt rozporządzenia wycofującego udział USA w Porozumieniu paryskim zawiera również zgody na zmniejszenie powierzchni niektórych parków narodowych, by umożliwić prowadzenie odwiertów i wydobycie surowców.
Nowa administracja najprawdopodobniej też cofnie moratorium na wydawanie nowych zezwoleń na eksport skroplonego gazu ziemnego (LNG) na duże rynki w Azji i Europie, które Joe Biden wprowadził w styczniu. Jego celem było zbadanie wpływu eksportu na środowisko i gospodarkę.
W rozmowie z Biznes Alert na początku listopada Jacek Saryusz-Wolski, ekonomista, ekspert ds. UE i jeden z głównych negocjatorów przystąpienia Polski do Unii Europejskiej prognozował, że „odchodzenie USA od gospodarki zwanej ekologiczną, powrót do kopalnych źródeł energii i odejście od ścigania się o cele klimatyczne – pośrednio postawi pod znakiem zapytania analogiczne polityki europejskie”.
– Silny mandat demokratyczny, jaki Donald Trump uzyskał dla odejścia od lewicowej agendy w polityce klimatycznej, energetycznej i migracyjnej przełoży się na odważne działania z jego strony. To zaś może działać „zaraźliwie” również w Europie – dodał były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Artur Ciechanowicz
Plany Donalda Trumpa na drugą kadencję, masowe deportacje i cła na import produktów z Chin