– Rosja na pewno jest zainteresowana w utrzymującej się destabilizacji w Gruzji. W jej interesie było sfałszowanie rezultatów wyborów. Pojawiły się spekulacje, że rosyjscy hakerzy mogli się włamać do systemu Centralnej Komisji Wyborczej – mówi Anna Maria Dyner, analityczka Polityki Insight, w rozmowie z Biznes Alert.
W Gruzji trwają protesty przeciwko partii rządzącej, która wygrała wybory parlamentarne. 28 listopada 2024 roku Irakli Kobachidze premier Irakli Kobachidze poinformował, że rząd zawiesza rozmowy z Unią Europejską o dołączeniu do wspólnoty i rezygnuje z unijnych grantów. Bruksela omówi 16 grudnia ewentualne sankcje wymierzone w Gruzję, w związku m.in. z podejrzeniami o sfałszowanie wyników wyborów. Na temat protestów z redakcją Biznes Alert rozmawia z Anną Marią Dyner, analityczką Polityki Insight.
– Za protestami w Gruzji stoi szereg czynników. Najważniejszy związany jest ze społecznym poczuciem, że doszło do sfałszowania rezultatów wyborów parlamentarnych. Kolejny to sprzeciw społeczeństwa przeciw zawieszeniu rozmów w sprawie integracji z UE, co zapowiedział nowy rząd Gruzińskiego Marzenia – mówi Anna Maria Dyner.
Analityczka zauważa, że według sondaży około 70-80 procent ankietowanych Gruzinów popiera wstąpienie kraju do Unii Europejskiej.
Podkreśla role obaw społeczeństwa, że kolejna kadencja Gruzińskiego Marzenia i już podjęte decyzje polityczne, będą sprzyjały Rosji.
Chaos w Gruzji to rosyjski interes
– Rosja na pewno jest zainteresowana w utrzymującej się destabilizacji w Gruzji i chaosie politycznym w tym państwie. W jej interesie było sfałszowanie rezultatów wyborów, co doprowadziło do masowych protestów. Pojawiły się spekulacje, że rosyjscy hakerzy mogli się włamać do systemu Centralnej Komisji Wyborczej – wskazuje Dyner.
– Znany dziennikarz śledczy specjalizujący się w tematyce Rosji i jej służb – Christo Grozev – w wywiadzie udzielonym tuż przed wyborami powiedział, że rosyjski wywiad planuje w nie ingerować, a następnie wykorzystać Gruzińskie Marzenie do przywrócenia Gruzji pod wpływy Kremla – mówi analityczka.
Czy Gruzję czeka Euromajdan?
Niezadowolenie z rosyjskich manipulacji i decyzji władzy okazał naród ukraiński w 2004 roku i latach 2013-2014. Ruch został określony mianem Euromajdanu i eskalował na skalę ogólnonarodową. Czy Gruzja może pójść w te ślady?
– Za wcześnie jest, aby spekulować na ten temat. Newralgicznym momentem będzie na pewno koniec kadencji prezydent Salome Zurabiszwili, który przypada na 16 grudnia. Zurabiszwili na razie zapowiada, że nie odejdzie z urzędu, choć nowy parlament wyznaczył datę wyborów na 14 grudnia, a inaugurację na 29 grudnia – wyjaśnia Dyner.
– Co ważne, po raz pierwszy nowego prezydenta Gruzji wybierze liczące 300 członków kolegium elektorskie, złożone w połowie z deputowanych i delegatów regionalnych. Dlatego istnieje dużo wątpliwości co do legitymacji takiego prezydenta, skoro został wskazany m.in. przez parlamentarzystów, jacy być może objęli swoje mandaty dzięki fałszerstwom. Dużo zatem będzie zależało od skali protestów po takich wyborach i ewentualnego międzynarodowego uznania, bądź jego braku, wyniku tej elekcji – wyjaśnia Anna Maria Dyner.
Rozmawiał Marcin Karwowski