Tauron planuje eksploatację konwencjonalnych aktywów wytwórczych – w razie rentownego wsparcia z rynku mocy – najdłużej do 2030 roku. Pięć lat dłużej może działać najnowszy węglowy blok 910MW w Jaworznie – wynika ze strategii koncernu.
Jak mówił podczas wtorkowej prezentacji strategii Taurona do 2035 roku w Krakowie wiceprezes ds. zarządzania majątkiem i rozwoju Michał Orłowski, trendy związane z dekarbonizacją i zazielenieniem gospodarki wpływają na wytwarzanie konwencjonalne.
Bloki 200MW i presja
Trzonem floty wytwórczej Taurona pozostają bloki klasy 200MW wybudowane w latach 70. i 80., które obecnie wykorzystują 20 procent lub mniej swojej mocy. To oznacza, że przez zdecydowaną większość czasu te bloki nie pracują, a obciążenie floty węglowej zmniejsza się z każdym rokiem.
Orłowski podkreślił, że powoduje to dużą presję ekonomiczną na wyniki segmentu wytwarzania i poszczególnych elektrowni. Kluczowym elementem dla funkcjonowania aktywów konwencjonalnych stał się rynek mocy, który w większości wspiera aktywa Tauronu do końca 2025 roku z wyjątkiem dwóch bloków do 2028 roku i bloku 910MW w Jaworznie do 2035 roku. Koncern zakłada też możliwość działania stosunkowo nowego bloku w Łagiszy do 2030 roku.
– Te jednostki mogą uzyskać dalsze wsparcie, natomiast w ramach dzisiejszych i projektowanych regulacji to wsparcie nie powinno przekroczyć 2028 roku. To znaczy, że ich czas ekonomicznej eksploatacji zbliża się do nieuchronnego końca – zastrzegł Orłowski.
W tym kontekście Tauron zamierza starać się o wsparcie „rynku mocy tak długo, jak to będzie możliwe”, czyli dla większości bloków do 2028 roku, o ile regulacje oraz poziom wsparcia zapewnią rentowność. – Jednostki, które tej rentowności nie będą w stanie uzyskać, niestety będą musiały zostać trwale odstawione – przyznał wiceprezes.
Wydzielenie aktywów węglowych
Tauron podtrzymuje gotowość do wydzielenia aktywów wytwórczych: posiada spółkę Tauron Wytwarzanie, która jest już gotowa do wydzielenia, jeżeli takie okoliczności zaistnieją, posiada wszystkie funkcje wsparcia i jest w stanie samodzielnie funkcjonować jako odrębny podmiot – potencjalnie poza strukturami grupy.
– Jeżeli do takiego wydzielenia by nie doszło, po 2030 roku pozostanie nam blok 910MW w Jaworznie. Gdyby wydzielenia nie było, zakładamy pełną odrębność finansową spółki Tauron Wytwarzanie z tym jednym blokiem, czyli odłączenie spółki od cash pool oraz innych form finansowania wewnętrznego i pełne ringfencing, czyli odgrodzenie jej finansowe od reszty grupy, bez zmiany struktury właścicielskiej – wyjaśnił Orłowski.
– Do tego momentu kluczowym elementem będzie efektywność operacyjna. Historycznie staraliśmy się maksymalizować dyspozycyjność naszych bloków, natomiast przy tym obciążeniu, które w tej chwili jest na tych jednostkach, mówimy już o optymalizacji wydatków remontowych w stosunku do ryzyka związanego z wypadem bloków – uściślił wiceprezes.
Dyspozycyjność jednostek
Zaznaczył, że w szczególności dla bloków klasy 200MW utrzymywanie dyspozycyjności na poziomie 95 procent nie ma specjalnego sensu. Natomiast dla jednostki 910MW w Jaworznie Tauron będzie szukał możliwości maksymalizacji tego poziomu – ponieważ każda dyspozycyjna godzina może przełożyć się na wynik”.
Orłowski dodał, że segment konwencjonalny będzie też doświadczał spadającej ilości ubocznych produktów spalania, np. popioły z elektrowni są istotnym materiałem dla sektora budowlanego. Spadające obciążenie elektrowni węglowych będzie skutkowało dostępnością popiołów.
– W związku z czym chcemy wykorzystać i zwiększyć gospodarkę obiegu zamkniętego, aby zarówno obecna produkcja popiołów i żużli była optymalnie wykorzystana, ale też żebyśmy wykorzystali możliwości historyczne związane z ubocznymi produktami spalania – wskazał wiceprezes.
Prezes Grzegorz Lot podkreślił, że zmiany w strukturze wytwarzania to nie tylko aktywa, ale przede wszystkim ludzie – zgodnie z założeniami transformacji mądrej i sprawiedliwej.
– Intensywnie pracujemy, żeby sprzedać moc naszych aktywów dwusetkowych. Mamy konkretny produkt: moc i wiemy, że tej mocy potrzebuje na pewno pan prezes (obecny w Krakowie prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Grzegorz Onichimowski – PAP). Jesteśmy w stanie zaoferować 10 dwusetek w dobrej cenie na 2026-28 – zwrócił się do Onichimowskiego Lot.
Przyznał, że jest także możliwość, że te jednostki będą wyłączone – bez rynku mocy lub przy jego niewystarczającym wsparciu. – Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, zaopiekujemy się każdym pracownikiem, każdą pracownicą naszej firmy – zapewnił.
Jak ocenił, to najlepszy moment na to, żeby dokonywać transformacji: wraz z wygaszaniem energetyki konwencjonalnej następuje rozwój w sektorach dystrybucja, ciepło i OZE. – Każdy człowiek, który chce, znajdzie pracę w naszej grupie. Co więcej, będziemy szukali ludzi z zewnątrz i to też jest deklaracja do samorządów – zastrzegł Lot.
Zamknięcie nie oznacza rezygnacji
Zapewnił, że Tauron nie wyjdzie z dotychczasowych lokalizacji swoich źródeł konwencjonalnych w razie ich zamknięcia – już teraz poszukuje rozwiązań, co zrobić w tych miejscach. – Szukamy rozwiązania dla tych miejsc i firm, które do tej pory z nami współpracowały, ale będą musiały się przekształcić i np. zamiast świadczyć usługi dla na rzecz utrzymania czy remontów dwusetek, prowadzić działalność dla ciepła czy dystrybucji – zobrazował Lot.
Orłowski zwrócił uwagę, że lokalizacje wytwarzania konwencjonalnego znajdują się w strefach przemysłowych, mają dobrą infrastrukturę do przyłączenia energii oraz elementy infrastruktury towarzyszącej, które będą mogły być wykorzystywane też po zakończeniu pracy bloków.
W tym kontekście Tauron przygotował opcje strategiczne, które w zależności od rentowności i poziomu ryzyka zamierza uruchamiać. To bateryjne magazyny energii i jednostki szczytowe (w początkowym okresie na gazie, a docelowo na paliwach zeroemisyjnych).
Kolejna opcja to wykorzystanie elementów istniejącej infrastruktury, np. kompensatory synchroniczne na potrzeby sieci, które mogą korzystać z części obecnej elektrowni, aby stabilizować sieć PSE. Tauron pracuje też nad opcją konwersji jednego z bloków na biomasę (celowe przy blokach fluidalnych, które mogą zostać skonwertowane na spalanie biomasy w całości).
– Przygotujemy także opcje związane z paliwami alternatywnymi, ale patrzymy też dalej poza horyzont strategii i chcemy, aby nasze lokalizacje były gotowe do projektów małych reaktorów jądrowych, kiedy technologia będzie gotowa i wystarczająco dojrzała, co może nastąpić po 2035 roku. Tam, gdzie przestrzeń będzie duża, a grunt niekoniecznie nośny, planujemy farmy fotowoltaiczne – zasygnalizował wiceprezes.
Dodał, że te lokalizacje mogą mieć zastosowanie także np. pod data centers, które potrzebują dużej ilości energii, ale też produkują ciepło odpadowe, które mogłoby zasilać lokalne społeczności w okolicy.
PAP / Biznes Alert
Tauron ma nową strategię na lata 2025-2035. Zainwestuje 60 mld złotych