Duże niemieckie koncerny energetyczne stały się celem nowego projektu ustawy zobowiązującego je do poniesienia kosztów likwidacji elektrowni jądrowych oraz utylizacji odpadów promieniotwórczych – podaje niemiecki oddział EurActiv.
Niemiecki minister gospodarki i energetyki, wicekanclerz Sigmar Gabriel, należący do Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD), nie chce zwolnić dużych przedsiębiorstw energetycznych z obowiązku zapłaty za likwidację elektrowni jądrowych. Te koszty liczone są w miliardach euro.
Nowelizacja ustawy
Zgodnie z obecnym systemem spółki-matki pozostają odpowiedzialne za wydzielone z jednostki macierzystej przedsiębiorstwo (tzw. spin-off) przez okres pięciu lat. Oznacza to, że giganci energetyczni mogą zostać zwolnieni z tego obowiązku. Z tego powodu celem ustawy jest „zapewnienie długoterminowej odpowiedzialności przedsiębiorstw energetycznych za utylizację odpadów promieniotwórczych i w ten sposób zmniejszenie ryzyka dla budżetu publicznego”.
Ministerstwo Gabriela ma nadzieję na przeforsowanie projektu ustawy, której postanowień nie da się ominąć za pomocą restrukturyzacji przedsiębiorstw. Zamiast tego dostawcy będą zmuszeni dostosować się do zasady, zgodnie z którą jako „rodzice” posiadają obowiązek względem swoich „dzieci”.
Ministerstwo chce, by to na nich spoczywała odpowiedzialność za dokończenie rozbiórki elektrowni jądrowych oraz utylizację odpadów nuklearnych – wynika z przedłożonego w środę (2 września) projektu ustawy. Ustawa zmierza do likwidacji luki w prawie, czyli tego, że „obecna sytuacja prawna zapewnia jedynie ograniczoną ochronę” państwu i obywatelom – wynika z dokumentu.
Według Ministerstwa konsultacje pomiędzy departamentami rządowymi zostały zakończone. Regulacji przyjrzy się teraz cały gabinet Angeli Merkel.
Pełna odpowiedzialność
Poprawiona ustawa ma zagwarantować, że firmy będą wykorzystywały całość swoich aktywów lub zapłacą wielomiliardowe koszty usunięcia elektrowni, nawet w przypadku sprzedaży majątku przedsiębiorstwa. Odpowiedzialność spółki-matki ma obowiązywać do czasu zakończenia długiego procesu likwidacji elektrowni jądrowej. Jeżeli ustawa zostanie przegłosowana, wówczas firmy nie będą zwolnione z tego obowiązku, nawet jeśli przekażą kontrolę większościową spółce zależnej.
Niemiecka polityka rządowa, której zadaniem jest promowanie energii odnawialnej i zastępowania nią tradycyjnych źródeł energii, uderzyła przede wszystkim w cztery największe niemieckie koncerny energetyczne i operatorów elektrowni jądrowych – E.ON, RWE, Vattenfall i EnBW. Przedsiębiorstwa odłożyły 38 mln euro na rozbiórkę elektrowni oraz utylizację odpadów jądrowych, których większość pozostanie radioaktywna przez tysiące lat. Politycy mają jednak znaczne wątpliwości, czy kwota jest wystarczająca.
E.ON grozi sądem
Niemiecki koncern energetyczny E.ON w przyszłym roku zamierza wydzielić część ze swoich elektrowni jądrowych. W ramach restrukturyzacji ma nastąpić wydzielenie elektrowni jądrowych, węglowych oraz gazowych i przetworzenie ich w nową firmę pod nazwą „Uniper”. Uniper przejęłaby wówczas odpowiedzialność jądrową E.ON-u, wynoszącą ponad 16 mld euro.
Dostawca energii z Düsseldorfu mocno skrytykował planowaną nowelizację prawa. Zdaniem jego zarządu zaproponowana nielimitowana odpowiedzialność pieniężna jest „niezgodna z konstytucją”. Przedsiębiorstwo zagroziło już podjęciem działań prawnych przeciwko proponowanej ustawie. Również koncern energetyczny RWE chce przeanalizować nowe regulacje z punktu widzenia prawa.
Po wystosowaniu ministerialnego oświadczenia ceny ich udziałów spadły. Dla E.ON-u spadek wyniósł 1,2 proc., dla RWE – 1,6 proc.