Hiszpania znów zmierzy się z ujemnymi cenami energii – w marcu 2025 roku rynek spodziewa się powtórki z zeszłorocznego scenariusza, gdy ceny na giełdzie spadały poniżej zera. Powód? Rekordowa produkcja z wiatru i słońca, której sieci nie nadążają zagospodarować. Analitycy ostrzegają: to może być nowa norma dla kraju zalanego odnawialnymi źródłami.
Według danych operatora Red Eléctrica, wiatraki i panele słoneczne pracują na pełnych obrotach – w lutym OZE pokryło 54 procent zapotrzebowania na prąd, bijąc rekordy z 2024 roku. Ale nadmiar energii ma swoją cenę: w zeszłym roku ujemne stawki na rynku spot pojawiały się przez 10 procent godzin, a w marcu 2025 może być podobnie.
– To efekt boomu na OZE i braku elastyczności sieci – mówi analityk Montel, Pablo Fernández.
Wiatr i słońce kontra rachunki
Minusowe ceny to z jednej strony okazja – odbiorcy przemysłowi mogą zarabiać na kupowaniu prądu. Z drugiej jednak komplikują życie producentom, zwłaszcza tym z tradycyjnych źródeł, jak gaz. „W takich warunkach elektrownie gazowe tracą sens” – zauważa Fernández. W lutym średnia cena hurtowa spadła do 35 EUR/MWh, ale w godzinach szczytu OZE notowano nawet -5 EUR/MWh.
Hiszpania inwestuje w magazynowanie energii i modernizację sieci, ale to kropla w morzu potrzeb.
– Bez większej elastyczności systemu czeka nas chaos – ostrzega ekspert. Na horyzoncie majaczy też widmo wiosennych deszczy – jeśli hydroelektrownie dołożą swoje trzy grosze, nadpodaż tylko się pogłębi.
Montel / Mateusz Gibała
Hiszpański gigant kupi 5 procent udziałów w francuskiej firmie Veolia