W czwartek we Francji spotkali się przedstawiciele państw chcących dalej wspierać Ukrainę. Francja ogłosiła nowy pakiet pomocowy obejmujący m.in. samoloty. Mimo zachęt Paryża oraz Londynu, by stworzyć siły pokojowe, które zagwarantują pokój na Zachodzie jest wielu sceptyków tego pomysłu. Polska odmówiła wysłania swoich żołnierzy, ale zaoferowała, że może pozostać węzłem logistycznym operacji.
27 marca 2024 roku w Paryżu odbył się szczyt koalicji chętnych. Tym mianem określa się państwa europejskie (oraz Kanadę), które chcą wspólnie wspierać Ukrainę w dalszej obronie przed rosyjską agresją. W spotkaniu uczestniczył też Wołodymyr Zełenski, premier Ukrainy oraz przedstawiciele Unii i NATO. Tematem było dalsze wsparcie dla Kijowa.
Rozdźwięk w sprawie zachodnich wojsk na Ukrainie
Rozmowy międzynarodowe dotyczą również potencjalnego wysłania na Ukrainę wojsk, które miałyby zapewnić trwałość potencjalnego pokoju. Obecnie spotyka się to z wyraźnym sprzeciwem Rosji. USA odmawiają deklaracji uczestnictwa w takim projekcie, ale władze zdają się być przychylne do tego by to Europa gwarantowała bezpieczeństwo w rejonie. Wielu sojuszników Ukrainy jest sceptyczny do delegowania swoich żołnierzy. Do tej grupy należą m.in. Niemcy, Włochy, Finlandia, Rumunia oraz Grecja.
Wśród państw otwartych na wysłanie swoich wojsk jest Dania, Belgia, Kanada i Portugalia. Prezydent Litwy stwierdził, że europejskie siły bezpieczeństwa są koniecznością, ale nie zadeklarował wprost wysłania litewskich żołnierzy. Największymi agitatorami pozostaje Francja oraz Wielka Brytania. Ich przedstawiciele udadzą się na Ukrainę, aby rozmawiać o tamtejszych siłach zbrojnych.
Zachowawcze w tej kwestii pozostają Czechy. Premier Petr Fiala podkreślił, że rozmowy na ten temat są przedwczesne. Stwierdził, że „temat jest w powietrzu, ale nie jest na stole”. Jego zdaniem przed faktyczną debatą zainteresowani powinni poznać szczegóły zawieszenia broni, aby określić status wojsk. Również przedstawiciele Norwegii i Szwecji nie udzielili jednoznacznej odpowiedzi. W Estonii oraz Łotwie toczą się dyskusje na ten temat.
Warszawa oficjalnie zadeklarowała, że nie wyśle swoich wojsk na Ukrainę. Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, powiedział, że może za to pełnić rolę węzła logistycznego. Polskę reprezentował na rozmowach premier Donald Tusk.
Żołnierze? Niekoniecznie. Broń? Czemu nie?
Wszystkie państwa, które uczestniczyły w spotkaniu są zwolennikami dalszego wspierania Ukrainy. Po spotkaniu nie ogłoszono opinii publicznej konkretnego wsparcia. Wyjątkiem była Francja. Paryż zadeklarował przeznaczenie około dwóch miliardów euro na nowy pakiet pomocowy, obejmujący samoloty oraz rakiety.
Przedstawiciele m.in. Wielkiej Brytanii, Niemiec oraz Ukrainy zaapelowali o niezdejmowanie sankcji z Rosji przed zawieszeniem broni.
W czwartek w Brukseli do tematu odniosła się Anitta Hipper, rzecznika Komisji Europejskiej.
– Zakończenie inwazji Rosji na Ukrainę i bezwarunkowe wycofanie wszystkich rosyjskich wojsk z całego terytorium Ukrainy jest jednym z głównych warunków wstępnych zmiany lub zniesienia sankcji nałożonych przez Unię Europejską – powiedziała.
Unia Europejska opowiedziała się za wysłaniem dwóch milionów sztuk amunicji artyleryjskiej Ukrainie oraz udzielenie pożyczki w wysokości 18 miliardów euro, której zabezpieczeniem będą zamrożone aktywa Rosji.
Zarówno europejscy przywódcy, jak i Zełenski są zgodni, że to ukraińscy żołnierze będą pierwszą linią obrony w przypadku gdy dojdzie do zawarcia pokoju.
– To oczywiste, że siła i liczebność armii ukraińskiej zawsze będą kluczową gwarancją naszego bezpieczeństwa. Musimy więc budować wszystko wokół tego, siły obronne, ich wyposażenie, technologię oraz skuteczność. To jest fundament – powiedział prezydent Zełenski po spotkaniu w Paryżu.
Reuters / PAP / The Moscow Times / Biznes Alert / Marcin Karwowski