Najważniejsze informacje dla biznesu

Trump spełnia groźby, w życie wchodzą kolejne cła. Stawka dla Chin wynosi ponad 100 procent

We wtorek czasu wschodnioamerykańskiego weszły w życie cła zapowiedziane przez Trumpa drugiego kwietnia. W przypadku Unii Europejskiej wyniosły do 20 procent, a Chiny pierwotnie miały sięgnąć 34 procent. Po zapowiedzi przez Pekin ceł odwetowych prezydent USA zagroził dodatkowymi 50-procentowymi. Groźbę spełnił, podnosząc stawkę procentową w stosunku do Państwa Środka o 104 procent.

Konflikt celny nabrał impetu drugiego kwietnia, kiedy to Donald Trump ogłosił wprowadzenie ceł na większość partnerów handlowych USA, w tym Unię Europejską i Chiny. Swoją decyzję motywował wyrównaniem polityki handlowej i deficytem handlowym. W przypadku Państwa Środka podatek wyniósł 34 procent. Pekin odpowiedział analogicznym ruchem, zapowiadając własne cła czwartego kwietnia, a ich wprowadzenie 10.

Donald Trump zareagował krytyką partnera handlowego m.in. za ustanawianie rekordowych ceł, nielegalne subsydiowanie firmy i manipulacje walutami. Ostrzegł, aby Chiny się wycofały, w przeciwnym razie ósmego kwietnia wprowadzi dodatkowe 50-procentowe cło. Nie wycofał się ze swojej decyzji i minutę po północy cła weszły w życie (zarówno pierwotne 34 procent jak i kolejne 50 procent), tym samym stawka dla Chin wzrosła do 104 procent.

Nowe podatki uderzyły również w chińskie platformy e-commerce, np. Temu i Shein, które dostarczały paczki o niskiej wartości do USA. Cło w tym przypadku wyniosło 90 procent. Przesyłki z Chin o wartości poniżej 800 dolarów były do tej pory zwolnione z ceł.

Chińskie ministerstwo handlu skrytykowało zapowiedź Trumpa i stwierdziło, że USA popełniają „błąd po błędzie”

Nie tylko Chiny, kto jeszcze oberwał w wojnie handlowej?

Unia Europejska została obłożona cłem w wysokości 20 procent. W gorszej sytuacji jest Japonia (24 procent), Korea Południowa (25 procent) i Indie (26 procent). Cła powyżej 30 procent uderzyły w Tajwan (32 procent), Indonezje (32 procent), Bangladesz (37 procent), Wietnam (46 procent) i Kambodże (49 procent). USA wzięły na celownik łącznie 57 krajów.

Na polecenie prezydenta Trumpa jego administracja rozpoczęła osobne rozmowy handlowe, z każdym państwem, które zwróciło się o rozpoczęcie negocjacji. Jest to łącznie 70 podmiotów. Priorytetem mają być sojusznicy Stanów Zjednoczonych.

Cła, które weszły, w życie nie obejmują Kanady oraz Meksyku, które wcześniej zostały obłożone podatkiem. Podobnie niektórych towarów, które wcześniej zostały dodatkowo oclone, w tej grupie znalazły się m.in. stal, aluminium, samochody, miedź, półprzewodniki czy nośniki energii. Jeżeli wszystkie cła Trumpa wejdą w życie, średnia stawka wyniesie ponad 22 procent i będzie rekordowo wysoka.

– Mówię wam, te kraje dzwonią do nas, całują mnie po tyłku. Umierają, żeby zawrzeć umowę. „Proszę, proszę pana, zawrzyjmy umowę. Zrobię wszystko. Zrobię wszystko, proszę pana” – skomentował we wtorek Donald Trump.

Do ceł odniosła się Karoline Leavitt, rzeczniczka Białego Domu. Stwierdziła m.in. że Chiny chcą zawrzeć umowę tylko „nie wiedzą, jak to zrobić”.

– Prezydent Trump ma kręgosłup ze stali, nie złamie się – powiedziała w rozmowie z dziennikarzami.

Rynek reaguje

Giełdy zaliczyły spadek. Na koniec dnia Dow Jones (do którego należy m.in. McDonald i Wal-Mart) spadek o 320 punktów (0,84 procent) a S&P 500 (indeks giełdowy, w skład którego wchodzi ponad 500 przedsiębiorstw) spadł o 1,57 procent.

Rynek azjatycki również osiągnął straty. Nikkei 225 spadł w środę o 5,14 procent, hongkoński Hang Seng o trzy procent, a Topic stracił 4,54 procent.

Cła wpłynęły na waluty. Jen umocnił się o 0,75 procent, jednak większość azjatyckich walut straciła. Koreański won spadł do wartości około 1,4 dolara (spadek o niecałe dwa procent). Indeks dolara amerykańskiego spadł o 0,49 procent do 102,449.

Biznes Alert / PAP / CNN / Marcin Karwowski

USA wycofują wojsko z Jasionki. Gen. Polko: „Ameryka pokazuje, że nie ma zamiaru dalej w tym samym stopniu wspierać Ukrainy”

We wtorek czasu wschodnioamerykańskiego weszły w życie cła zapowiedziane przez Trumpa drugiego kwietnia. W przypadku Unii Europejskiej wyniosły do 20 procent, a Chiny pierwotnie miały sięgnąć 34 procent. Po zapowiedzi przez Pekin ceł odwetowych prezydent USA zagroził dodatkowymi 50-procentowymi. Groźbę spełnił, podnosząc stawkę procentową w stosunku do Państwa Środka o 104 procent.

Konflikt celny nabrał impetu drugiego kwietnia, kiedy to Donald Trump ogłosił wprowadzenie ceł na większość partnerów handlowych USA, w tym Unię Europejską i Chiny. Swoją decyzję motywował wyrównaniem polityki handlowej i deficytem handlowym. W przypadku Państwa Środka podatek wyniósł 34 procent. Pekin odpowiedział analogicznym ruchem, zapowiadając własne cła czwartego kwietnia, a ich wprowadzenie 10.

Donald Trump zareagował krytyką partnera handlowego m.in. za ustanawianie rekordowych ceł, nielegalne subsydiowanie firmy i manipulacje walutami. Ostrzegł, aby Chiny się wycofały, w przeciwnym razie ósmego kwietnia wprowadzi dodatkowe 50-procentowe cło. Nie wycofał się ze swojej decyzji i minutę po północy cła weszły w życie (zarówno pierwotne 34 procent jak i kolejne 50 procent), tym samym stawka dla Chin wzrosła do 104 procent.

Nowe podatki uderzyły również w chińskie platformy e-commerce, np. Temu i Shein, które dostarczały paczki o niskiej wartości do USA. Cło w tym przypadku wyniosło 90 procent. Przesyłki z Chin o wartości poniżej 800 dolarów były do tej pory zwolnione z ceł.

Chińskie ministerstwo handlu skrytykowało zapowiedź Trumpa i stwierdziło, że USA popełniają „błąd po błędzie”

Nie tylko Chiny, kto jeszcze oberwał w wojnie handlowej?

Unia Europejska została obłożona cłem w wysokości 20 procent. W gorszej sytuacji jest Japonia (24 procent), Korea Południowa (25 procent) i Indie (26 procent). Cła powyżej 30 procent uderzyły w Tajwan (32 procent), Indonezje (32 procent), Bangladesz (37 procent), Wietnam (46 procent) i Kambodże (49 procent). USA wzięły na celownik łącznie 57 krajów.

Na polecenie prezydenta Trumpa jego administracja rozpoczęła osobne rozmowy handlowe, z każdym państwem, które zwróciło się o rozpoczęcie negocjacji. Jest to łącznie 70 podmiotów. Priorytetem mają być sojusznicy Stanów Zjednoczonych.

Cła, które weszły, w życie nie obejmują Kanady oraz Meksyku, które wcześniej zostały obłożone podatkiem. Podobnie niektórych towarów, które wcześniej zostały dodatkowo oclone, w tej grupie znalazły się m.in. stal, aluminium, samochody, miedź, półprzewodniki czy nośniki energii. Jeżeli wszystkie cła Trumpa wejdą w życie, średnia stawka wyniesie ponad 22 procent i będzie rekordowo wysoka.

– Mówię wam, te kraje dzwonią do nas, całują mnie po tyłku. Umierają, żeby zawrzeć umowę. „Proszę, proszę pana, zawrzyjmy umowę. Zrobię wszystko. Zrobię wszystko, proszę pana” – skomentował we wtorek Donald Trump.

Do ceł odniosła się Karoline Leavitt, rzeczniczka Białego Domu. Stwierdziła m.in. że Chiny chcą zawrzeć umowę tylko „nie wiedzą, jak to zrobić”.

– Prezydent Trump ma kręgosłup ze stali, nie złamie się – powiedziała w rozmowie z dziennikarzami.

Rynek reaguje

Giełdy zaliczyły spadek. Na koniec dnia Dow Jones (do którego należy m.in. McDonald i Wal-Mart) spadek o 320 punktów (0,84 procent) a S&P 500 (indeks giełdowy, w skład którego wchodzi ponad 500 przedsiębiorstw) spadł o 1,57 procent.

Rynek azjatycki również osiągnął straty. Nikkei 225 spadł w środę o 5,14 procent, hongkoński Hang Seng o trzy procent, a Topic stracił 4,54 procent.

Cła wpłynęły na waluty. Jen umocnił się o 0,75 procent, jednak większość azjatyckich walut straciła. Koreański won spadł do wartości około 1,4 dolara (spadek o niecałe dwa procent). Indeks dolara amerykańskiego spadł o 0,49 procent do 102,449.

Biznes Alert / PAP / CNN / Marcin Karwowski

USA wycofują wojsko z Jasionki. Gen. Polko: „Ameryka pokazuje, że nie ma zamiaru dalej w tym samym stopniu wspierać Ukrainy”

Najnowsze artykuły