(Wiedomosti/Wojciech Jakóbik)
Dwa źródła gazety Wiedomosti w firmach naftowych przekonują, ze rząd rosyjski rozważa podwyżkę podatku od wydobycia wbrew obietnicom prezydenta Władimira Putina o pozostawieniu go na stałym poziomie do 2018 roku. Gazeta pozyskała nieoficjalne potwierdzenie tego faktu w ministerstwach finansów i energetyki Rosji.
Rosja chce zwiększyć wpływy do budżetu z sektora naftowego. Są możliwe dwie formuły. Pierwsza zakłada samo podwyższenie podatku. Wspierany przez Rosnieft manewr podatkowy polegają zaś na obniżeniu ceł na eksport ropy i produktów ropopochodnych w zamian za podwyższenie podatków od wydobycia węglowodorów. Proponuje on obniżenie cła z 59 procent w 2014 roku do 30 w 2017 oraz zwiększenie podatku od wydobycia ropy naftowej z 493 do 919 rubli za tonę. W ten sposób branża otrzymałaby formę rekompensaty za wyższe podatki, co pozwoliłoby jej lepiej radzić sobie na rynku ogarniętym kryzysem taniej ropy naftowej. Obie koncepcje z różnymi parametrami ścierają się obecnie w ministerstwie finansów – podają Wiedomosti.
Resort musi szukać środków, bo założył, że w tym roku średnia cena ropy naftowej wyniesie 60 dolarów za baryłkę. Teraz zrewidował to założenie do 50 dolarów, na czym stracił prawie 1 bln rubli wpływów. Ministerstwo zakłada dwa scenariusze. Cięcie wydatków o 830 mld lub 1,4 bln rubli. W każdym z nich niezbędne jest podniesienie wieku emerytalnego o pół roku i obniżenie wysokości emerytur dla emerytów pracujących z dochodem rocznym powyżej 500 tysięcy rubli. Pierwsze ma przynieść 112,7 mld rubli oszczędności w 2016 roku – czyli sześć razy mniej, niż planuje pozyskać z sektora naftowego. Jak podają Wiedomosti, resort poprosił o dodatkowy miesiąc na przygotowanie ostatecznej oferty.