Niemiecki europoseł Moritz Körner krytykował Komisję Europejską za odblokowanie funduszy dla Polski po objęciu władzy Donalda Tusk. W odpowiedzi europoseł Arkadiusz Mularczyk zarzuca mu arogancje, hipokryzje i stosownie podwójnych standardów. – Niemcy nie mają prawa pouczać Polski – podkreślił europoseł w rozmowie z Biznes Alert.
– Komisja Europejska popełniła błąd, odmrażając środki unijne dla Polski po wyborze Donalda Tuska na premiera, zanim reformy zostały wdrożone w praktyce – stwierdził Moritz Körner, niemiecki europoseł z frakcji Renew Europe, w rozmowie z Deutsche Welle. Jego zdaniem, jeśli nowy prezydent Karol Nawrocki zablokuje reformy dotyczące praworządności, fundusze europejskie dla Polski powinny zostać ponownie zamrożone. – Okres karencji dobiegł końca. Polska musi pokazać realne działania – dodał Körner.
Wypowiedź niemieckiego polityka spotkała się z ostrą reakcją strony polskiej. Europoseł Arkadiusz Mularczyk w rozmowie z Biznes Alert ocenił ją jako przejaw „wielkiej arogancji” młodych, lewicowo-liberalnych polityków niemieckich, którzy roszczą sobie prawo do pouczania innych narodów, w tym Polski, jak mają funkcjonować ich rządy i instytucje.
– Körner to polityk trzydziestokilkuletni, który mówi głośno to, co niestety jego starsi koledzy z niemieckiego establishmentu od lat po cichu realizują wobec naszego kraju – komentuje Mularczyk.
“Podwójne standardy i polityczna hipokryzja”
Zdaniem europosła PiS, wypowiedź Körnera to tylko kolejny przykład stosowania przez Brukselę podwójnych standardów wobec Polski.
– Rząd Zjednoczonej Prawicy został obłożony szeregiem warunków, kamieni milowych, które rzekomo musiał spełnić, by uzyskać środki unijne. Gdy władzę przejął Donald Tusk, środki zostały odblokowane niemal natychmiast, mimo że realnych reform nie wdrożono. To dowód na to, że cała procedura miała charakter pozorny i polityczny – ocenił Mularczyk.
Polityk wskazuje, że jednym z powodów tej presji była ofensywa Warszawy w sprawie reparacji wojennych od Niemiec.
– Polska przedstawiła raport, w którym oszacowaliśmy straty wojenne na ponad 6 bilionów złotych. To musiało zaboleć Berlin. Niemcy nie chcą rządu, który będzie te sprawy podnosił, więc wspierają politycznie tych, którzy będą milczeć – dodaje.
„Niemcy nie mają moralnego prawa nas pouczać”
– Niemcy są ostatnim narodem, który ma prawo pouczać Polskę w sprawach ustrojowych i prawnych. To oni rozpoczęli II wojnę światową, ponoszą za nią historyczną odpowiedzialność i do dziś nie uregulowali z nami kwestii odszkodowań – podkreśla Mularczyk. Zwraca też uwagę na „hipokryzję” niemieckich oskarżeń wobec Polski w kontekście praworządności. – W Niemczech sędziów mianują politycy – ministrowie sprawiedliwości. W Polsce tak nie jest, a mimo to nas oskarża się o upolitycznienie sądów – wskazuje.
Polska rozwija się za szybko?
Zdaniem Mularczyka, prawdziwą przyczyną nacisków ze strony Niemiec i części instytucji unijnych jest obawa przed rosnącą siłą Polski.
– Przez ostatnie 30 lat Polska notowała jeden z najszybszych wzrostów gospodarczych na świecie. Projekty takie jak CPK, atom, port w Świnoujściu czy rozwój energetyki zagrażały niemieckim interesom. To wzbudza niepokój w Berlinie – zaznaczył.
Europoseł powiedział, że niemieckie media, ale także fundacje i organizacje ekologiczne są wykorzystywane do torpedowania strategicznych inwestycji w Polsce, podobnie jak ma to miejsce we Francji.
– To często wyrafinowana forma polityki gospodarczej, w której pozornie neutralne hasła służą interesom niemieckiego przemysłu – mówił.
Zamrożenie środków? „Nie wykluczam”
Zapytany o ryzyko ponownego zamrożenia środków unijnych, jeśli prezydent Nawrocki nie podpisze ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości, Mularczyk odpowiada:
– Nie wykluczam takich prób. Choć dziś większości w PE może do takich rozwiązań nie być skłonna, to jeśli scena polityczna w Polsce przesunie się w prawo, a Platforma straci władzę, Bruksela może wrócić do starych metod – ostrzegał.
Podkreśla jednak, że w nowej sytuacji geopolitycznej – przy prezydencie Trumpie w USA – presja unijna na Polskę może być znacznie trudniejsza do utrzymania.
– Te działania mogą spotkać się z twardą amerykańską odpowiedzią – przewiduje.
Arkadiusz Mularczyk to były wiceminister spraw zagranicznych oraz długoletni poseł, od lat zaangażowany w temat reparacji wojennych od Niemiec. To z jego inicjatywy powstał rządowy raport dotyczący strat poniesionych przez Polskę w wyniku II wojny światowej, w którym oszacowano szkody na ponad 6 bilionów złotych. Jako eurodeputowany z ramienia Europejskich Konserwatystów i Reformatorów kontynuuje działania na forum Parlamentu Europejskiego, podejmując temat odpowiedzialności Niemiec za okupację i jej skutki.
DW / Hanna Czarnecka