Od ponad trzydziestu lat w KGHM Polska Miedź podejmowane są koncepcje likwidacji odprowadzania wód zasolonych do Odry. Jedną z takich koncepcji była warzelnia. Przez lata, wobec zbyt dużej ilości wód (26 m sześc./min), było to przedsięwzięcie technicznie trudne do wykonania. Obecnie ich ilość wraz z wzrostem głębokości kopalń maleje nawet do 1-2 m sześc./min, co stwarza realne możliwości dla jej odsolenia w warzelni. Jest to zatem projekt ekologiczny, a nie tylko ekonomiczny. Dziś argumentem za projektem mogą być ceny miedzi na rynkach światowych.
Pojawiające się w mediach krytyczne materiały o trudnościach związanych z projektowaną warzelnią soli, powierzchownie i jednostronnie przedstawiają sytuację KGHM w tej sprawie.
Podnosi się stale dyskutowany element opłacalności inwestycji, która ma kosztować około miliarda złotych. Niedostrzegalny jest inny aspekt tej sprawy, choć w konsekwencji też sprowadzający się do zysków. Chodzi o ochronę Odry przed zasoleniem.
Odkrycie złóż soli
Przy tej okazji nie zauważa się, że wspomniany projekt warzelni soli, nie jest dla tej firmy elementem komercyjnym. Doskonałej jakości sól wydobywa ona bowiem ze swoich złóż w kopalni Polkowice – Sieroszowice.
Pokład kilkudziesięciometrowej grubości soli zalega tu nad złożem miedzi oddzielony warstwą dolomitu o grubości 60 m, której przebicie było ryzykowne i nieopłacalne dla górniczego dojścia do pokładu tej soli. Tymczasem sama natura podsunęła najlepsze rozwiązanie.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych minionego wieku, wraz z rozwojem robót górniczych i oddaniem nowego szybu SW-1 w obecnej kopalni Polkowice-Sieroszowice okazało się, że w jego pobliżu wspomniana warstwa dolomitu zmniejszyła swoją grubość do kilku metrów.
Okazję tę natychmiast wykorzystano i pochylnią przebito się do spągu złoża soli. Od tej chwili zaczęto myśleć o jego eksploatacji. Kiedy zorientowano się, że wydobycie soli wymaga koncesji i odprowadzenia opłat eksploatacyjnych, prowadzenia dokumentacji itp., to formalnie zrezygnowano z tego pomysłu. Nawet zdjęto widoczny na szybie dwumetrowej wielkości znak – NaCl.
Podziemna kopalnia soli
Ekonomiści jednak natychmiast policzyli, że odległe na kilometry chodniki komunikacyjne jest wielokrotnie taniej prowadzić w soli, łącząc nimi poszczególne oddziały, aniżeli w pokładzie rudy miedzi. Jest to nie tyle tańsze, co bezpieczniejsze, ponieważ w wyrobiskach solnych nie ma obwałów, tąpań i zagrożeń wymagających stałego stosowania obudowy wyrobisk.
Kształt eliptycznego półkola okazał się stabilny i najlepszy dla bezpiecznego prowadzenia wyrobisk solnych. Powoli powstawała podziemna kopalnia soli. Grubokrystaliczna biała i półprzeźroczysta sól na wszystkich, którzy pierwszy raz odwiedzają kopalnie robi niezwykłe wrażenie.
Eksploatacja prowadzona jest przy pomocy kombajnów chodnikowych urabiających ok. 800 t soli dziennie. Aktualnie w robotach udostępniających i komunikacyjnych wydobywa się z niego około 200 do pół miliona ton miliona ton soli rocznie w zależności od zapotrzebowania. Zawartość w niej NaCl wynosi 97-99 procent. O oryginalności tego złoża świadczą żyrandole w kopalni Wieliczka ozdobione kryształami soli z KGHM.
Dobry interes
Kilkadziesiąt osób załogi potrafi dobrze zarobić, sprzedając na pniu cały swój urobek. Cena hurtowa wynosi ok. 200 zł za tonę, co daje obrót od 40 do 100 mln zł rocznie. Zamówienia na tutejszą sól kopaną składają Czesi i Niemcy oraz pobliskie ZCH Rokita w Brzegu Dolnym.
Kontrahenci ci wymagają dużej czystości surowca, czemu nie może sprostać tania i powszechnie dostępna sól odpadowa, nadająca się jedynie do posypywania dróg w zimie. Udokumentowane zasoby bilansowe tego złoża wynoszą ok. 3 mld ton.
Jest to tylko cząstka tego wielkiego złoża soli, które jak się szacuje ma zasoby perspektywiczne w skali ok. 140 mld ton. Jak kolosalne jest to złoże może świadczyć fakt, że wydobycie standardowej piątej części jego zasobów to wartość kilka budżetów RP licząc tylko 15 gr za kilogram tego surowca, który w sklepie kosztuje ok. 1 zł.
Warzelnia dla celów ekologicznych
Warzelnia soli nie jest zatem KGHM potrzebna do jakichkolwiek ryzykownych inwestycji solnych, bo tego rodzaju zapewne zyski ma od dawna w swojej kopalni.
Ta inwestycja potrzebna jest dla ochrony Odry przed zasoleniem spowodowanym zrzucanymi wodami odprowadzanymi z odwodnienia kopalń.
Media piszące o warzelni martwią się, że tej wody jest coraz mniej i nie wystarczy jej dla osiągnięcia wymaganych zysków. Tymczasem w KGHM atmosfera w tej sprawie jest dokładnie odwrotna.
Solanka do struktur pogazowych
Trzydzieści lat temu podjęto studia nad zatłoczeniem jej do wyeksploatowanych przestrzeni w złożach gazu ziemnego. Opracowana została metoda odprowadzania tych wód rurociągiem do pobliskich wyeksploatowanych złóż gazu ziemnego. Projekt ten był wspierany przez czynniki rządowe i naukowe na najwyższym szczeblu.
Rozwiązanie to było już sprawdzone i szeroko stosowane w Stanach Zjednoczonych, co projektowi temu nadawało szansę na jego praktyczną realizację. Opracowano już Założenia Techniczno Ekonomiczne (ZTE) dla tego systemu. Zasolone wody z kopalń KGHM miały być odprowadzane do struktury pogazowej Borzęcin, po drugiej stronie Odry.
Długość rurociągu to około 60 km. Ponieważ w pobliżu znajdowały się kolejne struktury pogazowe, odprowadzanie tych wód mogłoby istnieć do końca funkcjonowania KGHM. Ukazały się na ten temat odpowiednie druki, publikacje i analizy dostępne w gronie zainteresowanych specjalistów i instytucji. Komputerowa symulacja wykazała, że do struktury Borzęcin możliwe jest zatłaczanie solanki KGHM przez blisko 15 lat.
Około 10 km na północ od niej położona jest następna struktura pogazowa Załęcze, która mogłaby przez kolejne 15 lat pobierać wody zasolone z KGHM. Autorzy opracowań naukowych tego systemu twierdzili, że jego wdrożenie może wyeliminować 80 proc. ładunku soli odprowadzanych przez KGHM do Odry.
Już wtedy zdawano sobie sprawę z tego, że koszt realizacji tego projektu będzie liczony w setkach milionów złotych, a być może nawet w miliardach. Jednakże ówczesny drastyczny spadek cen miedzi do 1200 dolarów za tonę, uniemożliwił jego realizację.
Ceny miedzi wspierają projekt warzelni
To jednak nie powinno być problemem, gdyż wysokie ceny miedzi na rynkach światowych dają wystarczające dochody na realizacje tego projektu.
Natomiast obecnie wspominana koncepcja odprowadzenia wód zasolonych do Bałtyku to czysta fantazja. Projekt warzelni to koncepcja czysto ekologiczna, oczywiście doskonale było by gdyby była ona samofinansująca się, ale tak wcale być nie musi i nie przeszkadza to w jej realizacji. Jej celem jest ochrona Odry przed zasoleniem, co ma też wymiar ekonomiczny, gdyż KGHM płaci z tego tytułu odpowiednie kwoty za odprowadzanie ładunków soli do Odry.
Adam Maksymowicz