Najwyższa Izba Kontroli poinformowała o wykryciu poważnych nieprawidłowości w działaniach zarządu spółki Elektrownia Ostrołęka. Chodzi o rozliczenie przerwanej inwestycji w blok węglowy Ostrołęka C. Według NIK, zarząd zaakceptował roszczenia wykonawcy na kwotę ponad 958 mln zł netto, nie dokonując ich odpowiedniej weryfikacji. Sprawa trafi do prokuratury.
Jak ustaliła Izba, wbrew interesowi spółki zarząd Elektrowni Ostrołęka pokrył roszczenia głównego wykonawcy inwestycji. Mimo to, nie przeprowadzono oceny zasadności ani wysokości żądań finansowych.
Zdaniem kontrolerów NIK przyczyną takich działań było dążenie do szybkiego rozliczenia nieudanej inwestycji. To miało otworzyć drogę do rozpoczęcia kolejnego projektu – budowy bloku parowo-gazowego, w którym węgiel miał zostać zastąpiony gazem ziemnym.
– Najwyższa Izba Kontroli przygotowuje zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na wyrządzeniu znacznej szkody majątkowej spółce Elektrownia Ostrołęka – poinformowano w komunikacie.
Straty liczone w miliardach
Spółka Elektrownia Ostrołęka została powołana do realizacji nowego bloku węglowego C o mocy około 1000 MW. Był on określany wówczas jako „niezbędny polskiemu systemowi elektroenergetycznemu”.
Kontrola NIK miała na celu zbadanie prawidłowości rozliczeń między spółką a generalnym wykonawcą oraz całego procesu zamykania inwestycji. To już trzecie postępowanie dotyczące projektu Ostrołęka C.
We wcześniejszych kontrolach przeprowadzonych w latach 2020 i 2021 Izba wystawiła negatywne oceny wszystkim skontrolowanym podmiotom. Wskazano wówczas, że w wyniku błędnych decyzji i zaniechań bezpowrotnie utracono ponad 1,3 mld zł.
Fiasko inwestycji w Ostrołęce
Budowa bloku węglowego w Ostrołęce miała być jednym z kluczowych projektów w sektorze energetycznym. W 2020 roku inwestycję wstrzymano, a później podjęto decyzję o jej zamknięciu i zmianie koncepcji na blok gazowo-parowy.
Fiasko projektu Ostrołęka C stało się symbolem nieudanych inwestycji w energetyce węglowej w Polsce. Do dziś budzi kontrowersje polityczne oraz gospodarcze.
Business Insider / Hanna Czarnecka