AktualnościSurowceWęgiel. energetyka węglowa

Górnicy szykują rządowi niespokojną jesień

Górnicy w kopalni węgla kamiennego. Związkowcy zapowiadają protesty w obronie wydobycia węgla kamiennego. Odmiennie podchodzą przedstawicieli górników wydobywających węgiel brunatny. Fot.: Polska Grupa Górnicza

Związkowcy na Górnym Śląsku zapowiadają protesty. Bronią kopalni i wydobywanego tam węgla kamiennego, który może być zastąpiony węglem z taniego importu. Odmienna sytuacja panuje w górnictwie węgla brunatnego, którego formalnie sytuacja jest identyczna. Z tą różnicą, że natychmiastowe zamykanie kopalń nie jest możliwe, gdyż surowca tego nie można importować. Zapowiadane energetyczne zastąpienie węgla brunatnego energetyka jądrową to jeszcze daleka przyszłość.       

Na Górnym Śląsku trwa górniczy atak związków zawodowych na rządowe propozycje dotyczące pozostałych jeszcze kopalń węgla kamiennego. Po wypowiedzi ministra Miłosza Motyki, który oświadczył, że rząd nie będzie dopłacał do nierentownych inwestycji i działań nastąpiła związkowa reakcja.

Jeszcze większe ich obawy budzi zaprezentowany niedawno rządowy projekt Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r. z perspektywą do 2040 r. (KPEiK), który w wielu punktach stoi w rażącej sprzeczności z postanowieniami umowy społecznej rządu z branżą węglową.

List do ministrów

W nawiązaniu do tych wypowiedzi i dokumentów, kilka dni temu NSZZ „Solidarność” Regionu Śląsko-Dąbrowskiego skierowała pismo do szefa resortu aktywów państwowych Wojciecha Balczuna i ministra energii Miłosza Motyki w sprawie pilnego spotkania na temat realizacji umowy społecznej dotyczącej górnictwa. Pismo to podpisane w imieniu sygnatariuszy przez Dominika Kolorza, przewodniczącego śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” zostało 11 września przesłane obu ministrom.

Górnicze centrale związkowe zażądały, aby spotkanie odbyło się niezwłocznie oraz aby poza szefami resortów aktywów państwowych i energii uczestniczyła w nim też minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. Jeżeli nie dojdzie do tego spotkania, związkowcy będą protestować. Planują oni blokadę Sławkowa, gdzie miliony ton importowanej stali niszczą ich zdaniem polskie hutnictwo i spółki takie jak JSW.                                        

Niespokojna jesień

Górnośląscy związkowcy, sądzą że jesień będzie niespokojna, bo rząd sam wywołuje te niepokoje, ignorując problemy Śląska i górnictwa. Bogusław Hutek, przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ ”Solidarność”, w wypowiedzi dla lokalnych mediów powiedział, że dobrze by się stało, gdyby rząd wreszcie przystąpił do realizacji wszystkich zapisów umowy społecznej. Również tych mówiących o niezbędnych inwestycjach, które powinny zostać przeprowadzone, aby kopalnie mogły funkcjonować do 2049 roku. Tymczasem jak twierdzi, jest dokładnie na odwrót.

Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 roku z perspektywą do 2040 roku przewiduje przeznaczenie kwoty wynoszącej między 380 miliardów na węgiel, a bilion złotych na rozwój odnawialnych źródeł energii każdego typu. Uważa on, że jest to prosta droga do uzależnienia energetycznego Polski od surowców, których nie posiadamy i od obcych państw, które te surowce wydobywają. Stwierdził też, że jednocześnie porzucamy własny węgiel, co jest kompletnym absurdem. Zasygnalizował protesty na większą niż dotąd skalę przeciwko, jego zdaniem, szalonym pomysłom Brukseli z Europejskim Zielonym Ładem i umową Unia Europejska – Mercosur na czele.

Hutek swoją wypowiedź podsumowuje  stwierdzeniem, że czas dyskusji na ten temat już minął. Teraz jest pora na działanie, które w mediach odbierane jest jako zapowiedź strajku generalnego.

Spokój w węglu brunatnym

Odmienna sytuacja panuje w górnictwie węgla brunatnego. Jest to znamienne, gdyż formalnie sektor ten jest tak samo skazany jest na likwidację, jak górnictwo węgla kamiennego. Związkowe zaniepokojenie i tam istnieje, ale nie ma ono charakteru otwartych protestów. I nie wynika to wcale z planów budowy kolejnych elektrowni jądrowych.  

O tym dlaczego górnictwo węgla brunatnego spokojne jest o swoją przyszłość liczoną w dziesięcioleciach wyjaśnia wypowiedź Herberta Gabrysia – byłego podsekretarza stanu w Ministerstwie Przemysłu i Handlu (1994 – 96), zamieszczoną w najnowszym niskonakładowym biuletynie branżowym Węgiel Brunatny. Twierdzi on, że ryzyko blackoutu jest realnym zagrożeniem również dla Polski. Przerwy w dostawach, takie jak niedawne awarie w Hiszpanii i Portugalii, pokazują, że żadna gospodarka nie jest na to do końca odporna.

W okresach szczytowego zapotrzebowania, zwłaszcza w dniach słabego wiatru czy braku słońca, bilansowanie systemu staje się wyzwaniem. W 2024 roku import mocy w okresach szczytowego zapotrzebowania wyniósł 7 260,5 MW, co pokazuje, że Polska polega na zagranicznych dostawcach w kluczowych momentach.

Aby uniknąć kryzysów, zdaniem byłego ministra, niezbędne są inwestycje w inteligentne sieci (Smart Grid), które mogą dostosowywać się do popytu i zwiększać elastyczność systemu oraz w magazynowanie energii. Bez tych rozwiązań ryzyko poważnych problemów z dostawami energii w najbliższej dekadzie jest bardzo realne, szczególnie w sezonie zimowym.

Niekoniecznie z krajowego węgla kamiennego

Z wypowiedzi tej wynika, że aktualnie węgiel kamienny nadal dominuje w miksie energetycznym (35,16 procent), a węgiel brunatny jest na drugim miejscu (22,46 procent), to jego przyszłość jest bardziej pewna, aniżeli energetyki opartej na węglu kamiennym.

Sugestie byłego ministra są takie, że wynika to z czysto przyrodniczych i handlowych właściwości obu fizycznie różniących się od siebie tych surowców energetycznych. Przede wszystkim z tego, że węgla kamiennego na świecie nie brakuje i na globalnym rynku można go zakupić w dowolnych ilościach. Dlatego istnienie polskiego górnictwa węgla kamiennego nie jest rządowym priorytetem, tym bardziej, że ceny importowe są konkurencyjne dla kosztów jego krajowego wydobycia. Nasze elektrownie na węgiel kamienny mogą pracować niekoniecznie na krajowym surowcu energetycznym.                                                                            

Rezygnacja z węgla brunatnego nie wchodzi w rachubę

Całkiem inaczej przedstawia się spraw węgla brunatnego, którego ze względu na jego sypkie właściwości i gigantyczne ilości dla potrzeb energetycznych nie można kupić za granicą. Rezygnacja zaś z 22 procent wytwarzanej przez niego energii nie wchodzi w rachubę w sytuacji jej deficytu. Tym bardziej, że kopalnia Turów posiada zasoby przemysłowe, czyli nadające się do opłacalnego wydobycia w ilości 245 mln ton. Przy aktualnym wydobyciu 7 mln ton zapewnia to jej istnienie przez kolejne 35 lat.

Znacznie gorsze perspektywy są dla Bełchatowa – Szczercowa, gdzie zasoby przemysłowe wynoszą 440 mln ton. Przy wydobyciu w ilości 30 mln ton wystarczy ich na 14 lat.  Perspektywy dla tej kopalni nie zostały do końca jeszcze rozstrzygnięte. Chodzi o budowę pierwszej elektrowni jądrowej na Pomorzu. Jej otwarcie miało się zbiec z zamknięciem kopalni i elektrowni Bełchatów, której moc wynosi 5096 MW, a nowa elektrowni jądrowa ma mieć moc 3750 MW. Do bełchatowskiej elektrowni brakuje jej 1300 MW, które prawdopodobnie pokryte zostanie z innych źródeł.                                            

Opóźnienia

Jeżeli jednak nastąpią dalsze opóźnienia w realizacji elektrowni jądrowej, to zamknięcie bełchatowskiej elektrowni stanie pod znakiem zapytania. W tej sytuacji może dojść do odwrócenia decyzji dotyczących złoża węgla brunatnego Złoczew o zasobach około 600 mln ton i rządowego zezwolenia na jego eksploatacje, aby przedłużyć istnienie bełchatowskiej elektrowni przynajmniej do czasu uruchomienia jej jądrowego następcy. W ten sposób elektrownia w Bełchatowie uzyskałaby 20 lat dalszego istnienia.

To wszystko jest znane w środowisku węgla brunatnego, dlatego tamtejsze związki zawodowe nie protestują czekając cierpliwie na korzystny dla nich rozwój sytuacji energetycznej kraju.                

Adam Maksymowicz


Powiązane artykuły

17.11.2025. Premier Donald Tusk (2P), minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński (3P) oraz minister - członek Rady Ministrów, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak (3P) przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa w okolicy miejscowości Mika, 17 bm. Premier ogłosił, że doszło do aktu dywersji; eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. (jm) PAP/KPRM

Premier o dywersji na kolei: Podejrzani dwaj Ukraińcy działający z Rosją

– Osoby podejrzewane o akt dywersji na kolei to obywatele Ukrainy współpracujący z rosyjskimi służbami – poinformował w Sejmie premier...
Inspekcja. Fot. Freepik

Przedsiębiorcy o inspekcji pracy: Nowe uprawnienia budzą wątpliwości

Konfederacja Lewiatan, zrzeszająca przedsiębiorców z różnych sektorów gospodarki, komentuje trzecią wersję projektu zmian w ustawie o Państwowej Inspekcji Pracy (PIP)....

Motyka odpowiada na projekt prezydenta zespołem specjalnym

Ministerstwo energii powołało specjalny zespół do opracowania rekomendacji i założeń do propozycji przepisów dot. kształtowania i kalkulacji taryf dla energii...

Udostępnij:

Facebook X X X