(Bloomberg/Teresa Wójcik)
Na pozór luksusowe życie w Arabii Saudyjskiej nie uległo żadnym zmianom, władza królestwa raczej zdecyduje się na ogromny deficyt budżetowy niż na ryzyko zmiany polityki społecznej mimo spadku przychodów z eksportu ropy.
Krytyka rządu tego państwa przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, i inne międzynarodowe instytucje finansowe jest ostra, tym bardziej, że hojność monarchii wobec obywateli wcale nie maleje pomimo trudności. Po wstąpieniu na tron w styczniu króla Salmana wszyscy pracownicy państwowi otrzymali premie w wysokości dwumiesięcznych dodatkowych wynagrodzeń, co kosztowało ok. 30 mld dol. Dzięki kontynuacji polityki socjalnej, rynek konsumpcyjny w Arabii Saudyjskiej nie narzeka na spadek popytu, średnie miesięczne obroty wzrosły o ponad 10 proc., a wartość obrotów wyniosła 630 mld dol. W każdym razie kondycja rynku krajowego jest lepsza niż kondycja firm budowlanych tego kraju od czerwca ub.r., gdy załamały się ceny ropy na świecie.
„Sektor konsumpcji okazał się bardziej odporny niż w inne dziedziny gospodarki” – powiedział agencji Bloomeberg John Sfakianakis, dyrektor ds. Bliskiego Wschodu w firmie Ashmore Group w Rijadzie.,
Przedstawiciele ekskluzywnych francuskich sieci Ladurée i Fauchon, mówią, że spadek ilości klientów jest bardzo nieznaczny i planowane są co najmniej cztery nowe placówki w Rijadzie, Jeddah i Khobar. Nic się nie zmieniło, od edukacji – rząd wydaje miliardy dolarów rocznie na studia młodych za granicę – do taniej energii. Benzyna kosztuje znacznie poniżej 1 dol. za galon, a energia elektryczna jest tak tania, że mieszkańcy Rijadu mają niewielką motywację, aby wyłączyć klimatyzację, gdy wyjeżdżają na urlop.
Dotacje do paliwa będą Arabię Saudyjską kosztować w br. aż 58 mld dol. w tym roku, 8 proc. PKB, stwierdza firma Samba Financial Group w raporcie z sierpnia. Arabia Saudyjska zajmuje czwarte miejsce na świecie po Katarze, Kuwejcie i Luksemburgu pod względem dotacji do energii per capita i siódme pod względem wydanych na ten cel dolarów – informuje MFW.
Podczas gdy inne kraje Zatoki Perskiej, w tym Zjednoczone Emiraty Arabskie ograniczają dotacje, Arabia Saudyjska prawdopodobnie nie pójdzie w tę stronę – zauważa al-Turki Fahad, główny ekonomista Jadwa Investment. Choć minister ropy Ali Naimi powiedział w tym tygodniu, że rząd rozważa podniesienie krajowych cen energii, było to stwierdzenie odosobnione. Królestwo Saudyjskie do niedawna notowało nadwyżki budżetowe średnio o 7 proc. PKB rocznie przez okres 15 lat, więc obecny dramatyczny wzrost deficytu i spowolnienie gospodarki będą raczej wyciszane. Wzrost PKB wg Bloomberga w br. wyniesie prawdopodobnie 3 proc. wobec z 3,5 proc. w 2014 r.
Wysokie wydatki rządowe są też kluczowe dla saudyjskich wysiłków, by uniknąć zarażenia arabską wiosną. W br. zmarły król Andullah przeznaczył 130 mld dol. na tworzenie nowych miejsc pracy, budownictwo mieszkaniowe i wzrost wynagrodzeń. Za jego panowania cena baryłki ropy sięgała nawet 140 dol. i to zdaniem Gregory Gause profesora stosunków międzynarodowych na Teksaskim Uniwersytecie było jednym z powodów, że zapowiadane reformy nigdy się nie rozpoczęły. „A obecnie, gdy czasy są trudniejsze, niechęć do zwiększenia obciążeń obywateli jest większa, więc twarde decyzje się odkłada.” – twierdzi Gause.
– Następca zmarłego króla Abdullaha, jego brat Salman wprowadził przetasowanie w zespole ministrów zajmujących się gospodarką kraju, jego syn i następca tronu książę Mohammed bin Salman, stanął na czele nowego komitetu nadzorującego politykę gospodarczą i rozwój. Arabia Saudyjska prowadzi obecnie bardziej zdecydowana politykę zagraniczną i jest zaangażowana w wojnę domową w sąsiednim Jemenie. Trudno wobec tego nadążyć z radykalną zmianą polityki gospodarczej Arabii Saudyjskiej – twierdzi David Butter, analityk Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej współpracujący z Chatham House. Do podjęcia takiej zmiany potrzebne jest silne centrum polityczne i z tym jest obecnie problem, bo takiego centrum Arabia obecnie nie ma.