KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
W poniedziałek 18 stycznia, po ogłoszeniu przez Organizację Narodów Zjednoczonych, że Iran spełnił wymogi niezbędne do zniesienia sankcji ekonomicznych, ceny baryłki ropy naftowej na giełdach spadły do poziomów najniższych od 2003 roku.
Zniesienie obostrzeń USA i Unii Europejskiej oznacza koniec limitu eksportu ropy naftowej z Iranu, które w 2011 roku spowodowały spadek sprzedaży za granicę z 3 do około 1 mln baryłek dziennie. Irańczycy twierdzą, że mogą szybko zwiększyć swój eksport o 500 tysięcy baryłek dziennie. Taki wzrost dodałby wolumen do nadpodaży surowca panującej na rynku. Przewidują to uczestnicy rynku, co rodzi dalsze spadki cen ropy naftowej.
W poniedziałek Brent sięgnął na krótki pułapu 27,67 dolarów za baryłkę. To poziom najniższy od 2003 roku. Potem wzniósł się powyżej 28 dolarów. WTI spadł do 28,36 dolarów, poziomu najniższego od 13 lat, by potem podnieść wartość do 28,84 dolarów za baryłkę. Według Departamentu Energii USA w 2016 roku „efekt Iranu” dla ceny ropy naftowej wyniesie minus 16 dolarów za baryłkę.
Giełdy w krajach Bliskiego Wschodu zareagowały spadkami w niedzielę po ogłoszeniu wieści na temat Iranu. Indeksy w Jemenie spadły do poziomu z 2004 roku – podaje Reuters. Giełda irańska zyskała, ponieważ zniesienie sankcji oznacza przywrócenie Iranowi dostępu do systemu międzynarodowych transakcji bankowych SWIFT. Do tej pory Irańczycy musieli handlować z zagranicą na zasadzie barterów, by ominąć zakaz korzystania z przelewów zagranicznych. Z tego względu przykładowo wymieniali swą ropę na rosyjskie zboże i sprzęt rolniczy.
Zniesienie sankcji ONZ nie oznacza, że Stany Zjednoczone zamierzają zrewolucjonizować swoje podejście do reżimu w Teheranie. W poniedziałek 18 stycznia wprowadziły nowe sankcje ze względu na program rakietowy Iranu, który według Waszyngtonu uwzględnia nielegalny handel bronią na Bliskim Wschodzie. Przedstawiciele Teheranu uznali nowe obostrzenia za bezpodstawne prawnie i moralnie. Przypomnieli, że Amerykanie sprzedają broń za „dziesiątki miliardów dolarów” państwom regionu.
Odpowiedzią Unii Europejskiej na spełnienie wymogów zniesienia sankcji przez Iran jest zapowiedź wizyty unijnej delegacji w lutym. Oceni ona techniczne możliwości współpracy energetycznej Iran-Unia Europejska. Dostawy węglowodorów z tego kraju mają stanowić alternatywę dla dostaw rosyjskich. – Pierwsza misja oceny technicznej w sektorze energetycznym do Irnau odbędzie się na początku lutego – zadeklarował komisarz ds. energii i klimatu Miguel Arias Canete. Nie ograniczał pola współpracy do węglowodorów. Mówił o niej także w kontekście odnawialnych źródeł energii i energetyki jądrowej.
Iran zareagował na zniesienie sankcji USA i Unii Europejskiej wezwaniem do reformy i zmniejszenia zależności od sprzedaży ropy naftowej. Prezydent Hassan Rouhani ocenił, że budżet irański nie może pozostawać w tak znacznej zależności od petrodolarów, jak obecnie. Powodem cięć wprowadzonych na 2016 rok, miała być właśnie niska cena ropy. Iran jest petro-state, czyli państwem, którego wydatki są uzależnione od dochodów ze sprzedaży czarnego surowca. Zamierza zmienić ten stan rzeczy, między innymi poprzez otwarcie na zagraniczne inwestycje. Na to liczą wielkie koncerny z Unii Europejskiej, dla których misja Brukseli w Teheranie może otworzyć drogę do konkretnych porozumień handlowych.
Powrót Iranu na rynek będzie miał także efekt wtórny. Należy się spodziewać, że poza wolumenem z Iranu, presję na cenę ropy będzie wywierać także jego polityka cenowa. Jeżeli Teheran chce odzyskać klientów w Unii Europejskiej, będzie musiał przedstawić ofertę bardziej korzystną, niż Arabia Saudyjska, czy Rosja, które już walczą o rynek, na przykład w basenie Morza Bałtyckiego. Iran posiada największą na świecie flotę tankowców. Posiada 42 największe obiekty tego typu zdolne do przetransportowania 2 mln baryłek ropy każdy. Konkurencja może odbywać się także w sektorze rafinerii, w które mógłby chcieć zainwestować Iran, by poszerzyć rynek zbytu dla swej baryłki.
Na atrakcyjne oferty od rywalizujących eksporterów liczy Polska. PKN Orlen sprowadził już próbną dostawę od Królestwa Arabii Saudyjskiej, w oczekiwaniu, że pojawią się kolejne okazje do opłacalnych zakupów. Delegacja firmy odwiedzała Teheran wraz z przedstawicielami rządu. Na kontrakty liczy także gazowe PGNiG, które bardziej niż na surowiec, liczy jednak na umowy w sektorze upstream. Iran ogłosił już, że zamierza sprzedać udziały w projekcie Iran LNG, który zakłada budowę gazoportu o przepustowości 10,8 mln ton LNG rocznie. Został on zatrzymany wraz z wprowadzeniem sankcji, a obecnie Iran chce go wznowić z udziałem europejskiego Linde. Rozważa także udział Francji, Niemiec i Belgii w budowie floty gazowców. Eksport gazu z Iranu do Europy ma według deklaracji irańskich największą opłacalność drogą morską. Teheran zamierza zbudować terminale o łącznej przepustowości 40 mln ton LNG rocznie, czyli ponad 54 mld m3 na rok. To ponad pięć razy więcej, niż importuje obecnie Polska, sprowadzająca około 10 mld m3 rocznie.