KOMENTARZ
Dorota Sierakowska
Analityk, Dom Maklerski BOŚ
Notowania ropy naftowej niezmiennie znajdują się pod presją podaży. Ostatnie kilka dni przyniosło serię zniżek notowań tego surowca. W rezultacie, cena ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych spadła z okolic 33-34 USD za baryłkę, notowanych jeszcze pod koniec stycznia, do rejonu 27 USD za baryłkę, czyli najniższego poziomu notowań ropy WTI od 2003 roku. Zejście cen tego surowca na nowe tegoroczne minima otworzyło im drogę do spadków do najmniej do okolic 25 USD za baryłkę.
Kontynuacja zniżek wydaje się prawdopodobna w obliczu braku wiary inwestorów w jakiekolwiek działania producentów ropy naftowej. Jeszcze pod koniec stycznia euforię inwestorów na rynku ropy naftowej wywołały słowa rosyjskich oficjeli o gotowości do współpracy z OPEC – jednak entuzjazm kupujących na rynku ropy został szybko zgaszony w obliczu braku konkretnych rozwiązań.
Wczoraj w dość enigmatyczny sposób na ten temat wypowiedział się Igor Sieczin, prezes państwowego Rosnieftu. Na konferencji w Londynie zasugerował on, że dobrym pomysłem byłoby cięcie produkcji ropy naftowej przez głównych światowych producentów o około milion baryłek dziennie. Miałoby to przyczynić się do zmniejszenia nadwyżki ropy na globalnym rynku, którą Sieczin oszacował obecnie na 1,5 mln baryłek. Według prezesa Rosnieftu, taki ruch doprowadziłby ceny ropy naftowej „do rozsądnych poziomów”. Jednocześnie jednak Sieczin unikał deklaracji, czy Rosja mogłaby być jednym z krajów realizujących taki plan. Zamiast tego, zaznaczył niejasno, że winnymi obecnej sytuacji na rynku ropy naftowej są jedynie „niektórzy producenci”. Chociaż Sieczin dobierał słowa ostrożnie, to w przeszłości był on znany ze zdecydowanej krytyki strategii OPEC i z zaprzeczania jakiejkolwiek możliwości współpracy Rosji z kartelem. Więc chociaż obecnie jego ton jest łagodniejszy, to solidarne cięcie produkcji ropy naftowej Rosji i innych producentów jest wciąż mało prawdopodobne.
Źródło: CIRE