(Anna Kucharska)
W Niemczech rozpoczęły się konsultacje w sprawie „Planu rozwoju sieci gazowej 2016”. Niemieccy operatorzy systemu przesyłowego zalecają rozbudowę infrastruktury z uwzględnieniem planowanego gazociągu Nord Stream 2.
Operatorzy systemu przesyłowego gazu (FNB Gas) opublikowali 15 lutego dokument konsultacyjny odnośnie planu rozbudowy sieci gazowej, tzw. NEP Gas 2016. Po raz pierwszy NEP obejmuje podwójny podział źródeł dystrybucji wysokometanowego gazu ziemnego. Dodatkowy, drugi scenariusz przewiduje rozbudowę gazociągu Nord Stream, który ma w przyszłości pokrywać pokaźną ilość prognozowanego niemieckiego zapotrzebowania na gaz ziemny.
„W nadchodzących latach będą się zmieniać źródła dostaw gazu ziemnego, który jest nam potrzebny do realizacji zapotrzebowania na energię. To wyzwanie biorą pod uwagę operatorzy systemu przesyłowego zalecając taki wariant rozbudowy sieci, który stawia na bezpieczeństwo dostaw” – tłumaczy prezes FNB Gas, Inga Posch.
Dalszy rozwój infrastruktury przesyłowej gazu w Niemczech przewiduje znaczne uszczuplenie wewnątrzkrajowej produkcji, mniejszy import gazu o niższej kaloryczności i wynikającą z tego konieczność dostosowania niemieckiego rynku, jak również wymagań, które wynikają z koniecznością zapewnienia alternatywnej dystrybucji surowca. Z konkretnych zaleceń FNB rekomenduje następujący podział funduszy:
- dla wymogów roku 2022 przewidziane są inwestycje w wysokości około 3,6 miliarda EUR, z których ma zostać wybudowane 744 km połączeń gazowych oraz utworzona dodatkowa stacja kompresorowa z mocą około 425 MW;
- zapotrzebowanie do roku 2027 wymaga inwestycji w wysokości dodatkowych 0,8 miliarda EUR, które zwiększą ilość wybudowanych gazociągów do 802 kilometrów połączeń oraz podwyższą dodatkową przepustowość stacji kompresorowej do łącznie 526 MW.
Zgodnie z założeniami NEP Gas 2016 inwestycje mają zatem wynieść w sumie 4,4 miliarda EUR.
Jak podaje FNB Gas, operatorzy systemu przesyłowego traktują poważnie ciążącą na nich odpowiedzialność za transparentną i sensowną gospodarczo rozbudowę sieci. Kolejny NEP będzie utworzony, decyzją rządu federalnego, dopiero za dwa lata, tj. w 2018 r. „W ten sposób politycy dali nam możliwość, aby lepiej powiązać nasze plany z europejskimi i dzięki temu jeszcze silnej myśleć w kontekście ogólnoeuropejskim”, zaznacza przewodniczący FNB Gas, Ralph Bahke.
Uczestnicy rynku mają możliwość zajęcia stanowiska odnośnie opublikowanego na stronie internetowej FNB Gas dokumentu konsultacyjnego do 4 marca 2016. FNB zorganizował dodatkowo 25 lutego w Berlinie warsztaty konsultacyjne, w czasie których NEP Gas 2016 zostanie szczegółowo zaprezentowany.
Obecny plan rozwoju sieci gazowej 2016 jest już piątym takim projektem od 2012 roku. Jak informuje Federalna Agencji ds. Sieci na swojej stronie internetowej, NEP ma na celu opracowanie rozwiązań operacyjnych na kolejnych 10 lat w celu zapewnienia pewnej i niezawodnej pracy systemu przesyłowego. Stąd NEP musi obejmować wszystkie środki służące optymalizacji, wzmocnieniu i rozbudowie sieci zgodnie z aktualnym zapotrzebowaniem oraz zagwarantowaniu bezpieczeństwa dostaw.
Stowarzyszenie operatorów systemu przesyłowego gazu e.V. (FNB Gas e.V.) z siedzibą w Berlinie jest założonym w 2012 roku związkiem niemieckich operatów sieci i stanowi największe ponadregionalne i transgraniczne przedsiębiorstwo transportu gazu. Głównym celem merytorycznym zrzeszenia jest tworzenie planu rozwoju sieci gazowej. Ponadto zrzeszenie reprezentuje swoich członków jako partner do rozmów z decydentami politycznymi, mediami i opinią publiczną. Przedsiębiorstwa będące członkami zrzeszenia obsługują łącznie około 40 tys. km infrastruktury przesyłowej.
W Niemczech trwa dyskusja o Nord Stream 2
Niemiecka kanclerz Angela Merkel wielokrotnie przedstawiała elokwentne argumenty w celu przekonania partnerów w Unii Europejskiej do swych racji. Teraz powinna jednak posłuchać cudzych w sprawie budowy gazociągu z Rosji do Niemiec – twierdzą dziennikarze Bloomberga. Zespół redaktorów agencji zajął stanowisko w sprawie Nord Stream 2. Domaga się od Niemiec porzucenia projektu.
Gazprom podpisał z OMV, E.onem, Shellem i BASF/Wintershall podpisało memorandum o porozumieniu w sprawie budowy dwóch nowych nitek gazociągu Nord Stream ciągnącego się przez Morze Bałtyckie z Rosji do Niemiec. Ma pozwolić na podwojenie przepustowości z 55 do 110 mld m3. Będzie to prowadziło do ugruntowania pozycji Gazpromu na rynku europejskim, osłabienia dywersyfikacji źródeł dostaw do Niemiec i rynków, które korzystają z jego giełd gazowych, jak Polska, oraz osłabienia roli tranzytowej Ukrainy, co oznacza zaprzepaszczenie inwestycji w stabilizację polityczną tego kraju. Unia Europejska zainwestowała nad Dnieprem pieniądze, ale i ekspertyzę i zaangażowanie polityczne.
– Chociaż wydobycie w Europie spada, dodawanie tak wielkiej przepustowości z Rosji jest przeciwne z unijną polityką dywersyfikacji źródeł energii – piszą dziennikarze Bloomberga. Przypominają, że już pierwsze dwie nitki podzieliły politycznie Europejczyków. Były minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski porównał projekt do Paktu Ribbentrop-Mołotow.
– Merkel na pewno jest pod krajową presją na rzecz realizacji projektu. Nord Stream 2 uczyniłby z Niemiec dominujący hub gazowy dla Europy. Przynosząc korzyści finansowe i strategiczne – przyznają autorzy stanowiska. – Mimo to zysk Niemiec przyniósłby koszty innym krajom członkowskim oraz wspólnocie jako takiej. Poprzez stawianie wąsko pojmowanego interesu na piedestale, Merkel podważa swoje wysiłki na rzecz pozyskania krajów Europy Wschodniej do wspólnego rozwiązania kryzysu migracyjnego, wsparcia reform na rzecz utrzymania Wielkiej Brytanii w Unii i podtrzymania sankcji ekonomicznych wobec Rosji, do momentu, w którym wycofa wojska z Ukrainy.
Dziennikarze Bloomberga przypominają, że sprawa migrantów i tzw Brexit, zostaną omówione podczas szczytu Rady Europejskiej zaplanowanego na czwartek 18 stycznia. – Poprzez poświęcenie gazociągu, którego potrzebuje tak naprawdę tylko Rosja, Merkel mogłaby zabezpieczyć sprawy dużo ważniejsze dla całej Europy – konkludują autorzy.
Komisja nie zamierza niczego ułatwiać
Niemiecki rząd i narodowy przemysł muszą się zmierzyć z przeciwnym wiatrem z Brukseli. Komisja Europejska ma wyraźne wątpliwości co do tego, że rozbudowa bezpośredniego połączenia gazowego przez Morze Bałtyckie z Rosji do Niemiec jest zgodna z prawem europejskim i z interesem całej Wspólnoty.
Cytowany przez Frankfurter Rundschau Marosz Szefczovicz, wiceprzewodniczący Komisji UE ds. unii energetycznej, powiedział we wtorek w Brukseli: „Upewnimy się w każdym wypadku, że przepisy europejskie są w pełni przestrzegane”. Podkreślił on również: „Chcemy rozwiązań, które są dobre dla wszystkich państw członkowskich. Wierzę, że mamy środek i drogę, aby te cele osiągnąć.” Jednak to, jak i w jakiej formie urzędy mogą przeciwdziałać projektowi, Szefczovicz pozostawił kwestią otwartą.
Sprzeciw Wchodu i Południa
Budowa Nord Stream 2 obejmuje dwie nitki, które – razem z istniejącym już połączeniem – umożliwią przeniesienie niemal całości tranzytu rosyjskiego gazu z lądu na Morze Bałtyckie, omijając w ten sposób państwa pośredniczące. Dotychczasowe kraje tranzytowe, w tym Ukraina i Polska, stracą w ten sposób nie tylko ważne źródło dochodu, ale również staną się znacznie bardziej wrażliwe na naciski ze strony Rosji.
Również Włochy sprzeciwiają się projektowi, który jest konkurencją do upadłego planu budowy South Stream, za którym Włosi mocno agitowali. Gazociąg Południowy miał transportować rosyjski gaz do Europy Południowej i dalej do Centralnej, jednak w 2014 r. został zablokowany przez Komisję Europejską. Pewną rolę odegrały w tym również sankcje gospodarcze przeciw Rosji w związku z kryzysem ukraińskim.
Projekt gospodarczy czy polityczny?
Niemiecki rząd federalny argumentuje, że nie bierze udziału w projekcie Nord Stream 2 i że w tym przypadku jest to wyłącznie przedsięwzięcie prywatnych przedsiębiorców. Szefczovicz odrzucił takie przedstawienie sprawy we wtorek. „Jeszcze nie doświadczyłem tylu prywatnych projektów, które by były tak często dyskutowane na najwyższym szczeblu politycznym” – powiedział komisarz.
Z punktu widzenia Brukseli problematyczny jest przede wszystkim fakt, że rosyjski Gazprom odgrywa znaczącą rolę nie tylko przy obsłudze połączenia, ale także produkuje gaz, który jest przewidziany do transportu na Zachód. Taka koncentracja władzy w rękach tylko jednego dostawcy jest zgodnie z prawem Unii Europejskiej niedopuszczalna. To także był główny powód, dla którego projekt South Stream nie posunął się do przodu, a w końcu upadł.
Komisja Europejska ma także polityczne powody do obaw o Nord Stream 2. Wskazuje bowiem na to, że mocno nadszarpnięta finansowo Ukraina musi zostać uchroniona przed bankructwem miliardowymi subwencjami Zachodu. Rozbudowa istniejącego Gazociągu Północnego prowadzi do dalszego spadku dochodu z tranzytu rosyjskiego gazu.
Zwrot w stronę LNG
Poza sporem o Nord Stream 2, Komisja zaprezentowała we wtorek propozycje ustawy odnośnie do podniesienia bezpieczeństwa dostaw w całej Europie. W ten sposób wszystkie państwa członkowskie UE powinny się wspólnie zabezpieczać przeciw ograniczeniom dostaw gazu. W razie braku gazu w jednym państwie, jego sąsiedzi powinni służyć wsparciem i zagwarantować zaopatrzenie z własnych rezerw.
Władze w Brukseli chcą także uczynić porozumienia bilateralne między członkami UE i państwami trzecimi bardziej transparentnymi. W tym celu umowy powinny być sprawdzone przez Komisję pod kątem ich zgodności z europejskim prawem. Wreszcie należy poprawić dostęp wszystkich państw członkowskich do gazu skroplonego. Ponieważ LNG może być sprowadzany na statkach z dowolnego miejsca na świecie, stanowi solidny wkład w poprawę zależności Wspólnoty od takich dostawców jak Rosja.