KOMENTARZ
Gustav Gressel
European Council on Foreign Relations
Jakie są szanse na to, że Niemcy wycofają się z Nord Stream 2 w odpowiedzi na informację ich wywiadu o tym, że Rosja używa migrantów do destabilizacji sytuacji w ich kraju?
W każdym kraju innym, niż Republika Federalna Niemiec, rosyjskie próby manipulowania opinią publiczną, jak te z minionych miesięcy, doprowadziłyby do natychmiastowego zatrzymania projektu jak Nord Stream 2.
Sprawa „naszej Lisy”, czyli dziewczynki pochodzenia rosyjskiego, rzekomo pohańbionej przez muzułmańskich imigrantów w Niemczech, chociaż okazała się propagandowym kłamstwem, jest tylko szczytem góry lodowej. W Skandynawii służby specjalne Rosji organizują przerzuty migrantów przez norweską i fińską granicę. Prześwietlają i segregują tych, których przybycie do Europy uznają za korzystne. Chociaż większość uchodźców w Niemczech znalazło się tam, docierając do celu przez Bałkany, gdzie Rosja nie może kontrolować ich strumienia, można uznać, że agenci i prowokatorzy reżimu syryjskiego prezydenta Baszara Asada mogą się znaleźć wśród nich – nawet w małych ilościach. Można tylko spekulować jak wielu z nich urządza incydenty, jak ten z Kolonii. (Migranci mieli napastować seksualnie mieszkanki miasta podczas nocy sylwestrowej – przyp. red.). Typowi kryminaliści pochodzenia arabskiego nie szukają zainteresowania mediów i policji, co w oczywisty sposób zaszkodziłoby ich działalności.
Rosjanie używają także innych narzędzi. Mobilizacja Russlanddeutsche, czyli obywateli Niemiec rosyjskiego pochodzenia, przy sprawie Lisy pokazuje ścisłą koordynację i mobilizację rosyjskich organizacji piątej kolumny, jak Alternative fur Deutschland (AfD), a nawet Nationaldemoratische Partei (NPD) – partii neonazistowskiej. Rosyjska propaganda miała duży udział we wzmożeniu niemieckiej ksenofobii. Rosja i jej fuhrer, Władimir Putin, stanęli w centrum fantazji o odbudowie autorytarnego, jeśli nie faszystowskiego, rządu w Belinie. Uzależnienie polityczne od Rosji byłoby najważniejszym warunkiem wstępnym do realizacji takiego celu. AfD ma obecnie poparcie w wysokości 12 procent z tendencją rosnącą i razem z postkomunistycznym Die Linke mogłoby dać Rosji wpływ na 20-25 procent posłów Bundestagu. Chociaż nie jest to większość, może uczynić trudnymi zabiegi o stworzenie koalicji.
W międzyczasie [tt] Moskwa sięga po najbardziej zbuntowanych przedstawicieli partii rządzących Niemcami, aby destabilizować rząd [/tt] . Horst Seehofer z CDU odbył podróż do Moskwy, co zręcznie podchwyciły rosyjskie media. Konserwatyści krytyczni wobec polityki migracyjnej Kanclerz Angeli Merkel są dla Rosji łatwym łupem. Wabikiem może być jednak również współpraca ekonomiczna, biorąc pod uwagę braki wiedzy na temat realnego stanu rosyjskiej gospodarki, który czyni taką kooperację wątpliwą pod każdym względem. Wśród socjaldemokratów z SPD, trwają dyskusje na ten temat. W sondażach partia otrzymuje 20-25 procent, co czyni jej elity nerwowymi. Częsta obecność Gerharda Schroedera w niemieckich mediach świadczy o przynajmniej częściowej tęsknocie za jego czasami, jako modelu do naśladowania. W czasach, gdy był on kanclerzem współpraca z Rosją była intensywna.
[tt] Rosja używa dwóch strategii: przewrotu poprzez wywołanie niepokojów społecznych oraz poprzez tworzenie rozłamów partyjnych [/tt] . To wszystko w celu destabilizacji obecnego rządu, a szczególnie kanclerz Angeli Merkel. Wobec takich działań żaden inny kraj nie rozważałby pogłębienia swej współzależności energetycznej z graczem, który jest sprawcą całego zamieszania. Problem polega na tym, że niemiecka polityka energetyczna nie uwzględnia tej logiki.
Niemieckie firmy energetyczne i prywatne przedsiębiorstwa mają wolną rękę dopóki działają w zgodzie z niemieckim prawem. Cel uniezależnienia sektora energetycznego od politycznych wpływów to ważny element tradycji politycznej w Niemczech. Ostatecznie gazociąg Nord Stream 2 ma zbudować prywatne konsorcjum, chociaż ma poparcie polityczne wicekanclerza Sigmara Gabriela i jego frakcji w rządzie. Mimo to, [tt] Merkel nie posiada magicznego czerwonego guzika, który pozwoliłby poprzez naciśnięcie zablokować projekt [/tt]. Jego realizacja, jak i zablokowanie, to raczej długi, biurokratyczny proces z udziałem wielu interesariuszy, z których najważniejszym ciałem regulacyjnym jest Komisja Europejska.
W tym kontekście słowa Merkel o tym, że Nord Stream jest projektem czysto komercyjnym nabierają głębszego znaczenia. [tt] Rząd nie będzie mieszał się do przedsięwzięcia ze względów pryncypialnych [/tt], ale z jednocześnie nie będzie się starał o wyłączenie spod europejskich zasad dla niego. Jako, że udziały Gazpromu na niemieckim rynku są już teraz wysokie, ta firma raczej nie dostanie pozwolenia na sprzedaż większej ilości gazu poprzez niemiecką sieć przesyłową. Z tego samego względu dwie istniejące nitki Nord Stream mogą działać tylko w oparciu o częściowe wyłączenie spod prawa antymonopolowego.
Jeśli Komisja Europejska będzie stanowczo bronić zasad europejskiego rynku energetycznego, Nord Stream 2 będzie nieopłacalny ekonomicznie. To jedyna opcja dopuszczalna dla niemieckich konserwatystów na „bezbolesne zabójstwo” projektu. Nie chcą oni dalszego upolityczniania rynku energii w Europie. Merkel zasugerowała nawet, by nowe gazociągi omijające Ukrainę musiały rekompensować straty dla Kijowa z tytułu zmniejszenia zysków z tranzytu. Była to sprawa, która wywołała furię premiera Włoch Matteo Renziego na szczycie Rady Europejskiej. Konieczność opłacania rekompensat przy niskich cenach gazu czyniłaby projekt Nord Stream 2 jeszcze mniej opłacalnym.
Problemem jest to, że [tt] w grę wchodzą oprócz niemieckich, także interesy Holendrów, Brytyjczyków, Austriaków i Czechów [/tt]. Nie chcą oni porażki Nord Stream, a Włosi pragną powrotu do południowego projektu South Stream. Nawet „bezbolesne zabójstwo” Nord Stream 2 w ich przekonaniu stanowiłoby precedens do obchodzenia się w podobny sposób z innymi rosyjskimi projektami. Kraje, jak Polska, chcą z kolei „bolesnego zabójstwa” Nord Stream, jako dowodu na zaangażowanie Niemiec w budowanie europejskiego bezpieczeństwa energetycznego. Rosja nie chce zaś budować nieopłacalnego gazociągu. Szacuje, że czasy Merkel są policzone tak, czy owak, a nowa władza w Berlinie będzie bardziej ugodowa.
Na razie Nord Stream 2 nie jest przedmiotem politycznych decyzji. Ani w kontekście rosyjskiej destabilizacji politycznej Niemiec, ani w targach energetycznych innych krajów europejskich. Pryncypialne podejście Berlina, który za wszelką cenę chce uniknąć upolitycznienia tego tematu, może być wiarą w iluzję i naiwnością wobec strategicznego i agresywnego wykorzystywania polityki energetycznej przez Rosjan. Mimo to będzie ono przez jakiś czas aktualne, ze względu na silne zakorzenienie wśród niemieckich konserwatystów. Biorąc pod uwagę poparcie wicekanclerza Niemiec dla projektu, w kraju nic poza wspomnianym „bezbolesnym zabójstwem” Nord Stream 2 przez Komisję nie jest na chwilę obecną możliwe.