icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Zaostrza się spór Gazpromu z firmami tureckimi. Czy Rosjanie stracą kolejny rynek?

(Hürriyet Daily News/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

Jeśli tureccy importerzy nie osiągną satysfakcjonującego porozumienia z Gazpromem, to rosyjski koncern będzie musiał odpowiedzieć przed międzynarodowym arbitrażem za zmniejszenie dostaw do Turcji. Taką informację podała gazeta Hurriyet.

Zdaniem jednego z rozmówców gazety pozwy będą składane osobno przez poszczególne spółki. Stroną pozwaną będzie spółka-córka Gazpromu – Gazprom Eksport – odpowiedzialna za sprzedaż gazu za granicą.

– Zgodnie z umową jakakolwiek sytuacja sporna, której nie uda się rozwiązać w przeciągu sześciu miesięcy, może zostać skierowana do trybunału arbitrażowego. Jeżeli Rosja postąpi z Turcją tak samo, jak z ukraińskim i litewskim rynkiem, to może stracić także rynek turecki – przypomniało źródło gazety.

1 marca turecka spółka Enerco poinformowała o tym, że Gazprom podjął jednostronnie decyzję o podniesieniu ceny błękitnego paliwa dostarczanego niezależnym importerom z Turcji i bez żadnego, oficjalnego wyjaśnienia zmniejszył wolumen dostaw surowca. Według spółki dostawy zaczęły być redukowane 24 lutego. Energo przekonuje, że strona rosyjska naruszyła prawo.

– Wszyscy importerzy, włącznie z nami, zgodzili się z Gazprom Exportem w kwietniu 2015 roku na rewizję ceny surowca. Wobec tego zakontraktowana cena uległa obniżeniu. Była to zmiana stała, a nie czasowa. W związku z tym żadna ze stron nie ma prawa zmieniać bądź uchylać tych warunków bez zgody partnera. Pod koniec ubiegłego roku Gazprom Eksport poprosił o przeanalizowanie cen. Nasz kontrakt na to pozwala, ale propozycje zmian powinny stać się przedmiotem rozmów, powinny być uzgodnione przez obie strony, ale w ostateczności zostaną skierowane do arbitrażu – czytamy w oświadczeniu tureckiej spółki, która podkreśliła także, że wobec Gazpromu niema żadnych zaległych zobowiązań.

Jak przypomina Hürriyet, zgodnie z umową z 2013 roku tureckie spółki importują rocznie 10 mld m3 rosyjskiego gazu. Według źródeł gazety, gdy w lutym Gazprom zredukował wolumen dostaw, trwały rozmowy na temat 10,25 procentowego dyskontu, ale niedawno Rosjanie poinformowali o jego wycofaniu ze względu ,,,różnice zdań w sprawie cen gazu”.

25 lutego informowano o zmniejszeniu dostaw rosyjskiego paliwa do Turcji poprzez tzw. zachodnią trasę czyli poprzez Ukrainę, Mołdawię, Rumunię i Bułgarię. Według danych spółki Bulgartransgaz 24 lutego w tym kierunku wielkość przesyłanego wolumenu była o 40 procent mniejsza od poziomu z dnia poprzedniego.

To Rosjanie mają powód do obaw

Rosyjski Gazprom zmniejszył dostawy gazu ziemnego dla prywatnych klientów w Turcji o 10 procent. Zrobił to ze względu na spór cenowy, o czym agencję Reuters poinformowało tureckie ministerstwo energetyki.

Do zmniejszenia dostaw doszło po tym, jak tureckie firmy odmówiły zapłaty za rachunki przedstawione przez Gazprom z ceną wyższą, niż ta pierwotnie ustalona przez Ankarę i Moskwę z rabatem na poziomie 10,25 procent.

Interfax podał, że do cięć doszło 10 lutego. Prywatni importerzy tureccy sprowadzają od Gazpromu do 10 mld m3 rocznie. Rosjanie odmawiają komentarza na ten temat.

Turcja importuje ponad połowę potrzebnego gazu z Rosji. Po tym jak zestrzeliła rosyjski myśliwiec przy granicy syryjskiej, relacje obu państw pogarszają się. W grudniu 2015 roku rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak rozwiał wszelkie wątpliwości i oficjalnie poinformował, że rosyjsko-turecki projekt Turkish Stream został zawieszony.

Wcześniej wicepremier Turcji Mehmet Simsek stwierdził, że jeśli Rosja wstrzyma dostawy gazu ziemnego do Turcji, to Ankara zwiększy zakup surowca w Azerbejdżanie oraz Iranie. Według niego nie jest wykluczone, że Ankara rozważy także kwestię dostaw dodatkowego wolumenu LNG.

Rosjanie sprzedają do Turcji 28-30 mld m3 gazu ziemnego rocznie. Po tym jak Ukraina zrezygnowała z rosyjskich dostaw w ogóle, Gazpromowi zależy na utrzymaniu sprzedaży, szczególnie wobec spodziewanego wzrostu konkurencji ze strony gazu skroplonego i innych alternatywnych źródeł dostaw surowca do Europy.

Turcy zapowiedzieli także, że w lutym ogłoszą przetarg na budowę gazociągu do irackiej Autonomii Kurdyjskiej. Wyniki mają zostać ogłoszone w połowie tego roku. Budowa magistrali miałaby zająć dwa lata. Po trzech latach eksploatacji mogłaby ona osiągnąć przepustowość do 20 mld m3.

Ważnym wymiarem starań dywersyfikacyjnych Ankary jest wola uczynienia z kraju pośrednika w dostawach gazu z różnych kierunków do klientów europejskich. Przez Turcję będzie przebiegał Gazociąg Transanatolijski (TANAP), czyli centralny element Korytarza Południowego wspieranego przez Komisję Europejską. Popłynie nim gaz z Azerbejdżanu (16 mld m3 rocznie, z czego 6 mld m3 do Turcji), a być może i z innych źródeł.

Sytuację importerów poprawia ciepła zima, która zmniejsza zapotrzebowanie na surowiec. Źródła Reutersa przekonują, że nie ma obecnie problemu niedoboru dostaw.

(Hürriyet Daily News/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)

Jeśli tureccy importerzy nie osiągną satysfakcjonującego porozumienia z Gazpromem, to rosyjski koncern będzie musiał odpowiedzieć przed międzynarodowym arbitrażem za zmniejszenie dostaw do Turcji. Taką informację podała gazeta Hurriyet.

Zdaniem jednego z rozmówców gazety pozwy będą składane osobno przez poszczególne spółki. Stroną pozwaną będzie spółka-córka Gazpromu – Gazprom Eksport – odpowiedzialna za sprzedaż gazu za granicą.

– Zgodnie z umową jakakolwiek sytuacja sporna, której nie uda się rozwiązać w przeciągu sześciu miesięcy, może zostać skierowana do trybunału arbitrażowego. Jeżeli Rosja postąpi z Turcją tak samo, jak z ukraińskim i litewskim rynkiem, to może stracić także rynek turecki – przypomniało źródło gazety.

1 marca turecka spółka Enerco poinformowała o tym, że Gazprom podjął jednostronnie decyzję o podniesieniu ceny błękitnego paliwa dostarczanego niezależnym importerom z Turcji i bez żadnego, oficjalnego wyjaśnienia zmniejszył wolumen dostaw surowca. Według spółki dostawy zaczęły być redukowane 24 lutego. Energo przekonuje, że strona rosyjska naruszyła prawo.

– Wszyscy importerzy, włącznie z nami, zgodzili się z Gazprom Exportem w kwietniu 2015 roku na rewizję ceny surowca. Wobec tego zakontraktowana cena uległa obniżeniu. Była to zmiana stała, a nie czasowa. W związku z tym żadna ze stron nie ma prawa zmieniać bądź uchylać tych warunków bez zgody partnera. Pod koniec ubiegłego roku Gazprom Eksport poprosił o przeanalizowanie cen. Nasz kontrakt na to pozwala, ale propozycje zmian powinny stać się przedmiotem rozmów, powinny być uzgodnione przez obie strony, ale w ostateczności zostaną skierowane do arbitrażu – czytamy w oświadczeniu tureckiej spółki, która podkreśliła także, że wobec Gazpromu niema żadnych zaległych zobowiązań.

Jak przypomina Hürriyet, zgodnie z umową z 2013 roku tureckie spółki importują rocznie 10 mld m3 rosyjskiego gazu. Według źródeł gazety, gdy w lutym Gazprom zredukował wolumen dostaw, trwały rozmowy na temat 10,25 procentowego dyskontu, ale niedawno Rosjanie poinformowali o jego wycofaniu ze względu ,,,różnice zdań w sprawie cen gazu”.

25 lutego informowano o zmniejszeniu dostaw rosyjskiego paliwa do Turcji poprzez tzw. zachodnią trasę czyli poprzez Ukrainę, Mołdawię, Rumunię i Bułgarię. Według danych spółki Bulgartransgaz 24 lutego w tym kierunku wielkość przesyłanego wolumenu była o 40 procent mniejsza od poziomu z dnia poprzedniego.

To Rosjanie mają powód do obaw

Rosyjski Gazprom zmniejszył dostawy gazu ziemnego dla prywatnych klientów w Turcji o 10 procent. Zrobił to ze względu na spór cenowy, o czym agencję Reuters poinformowało tureckie ministerstwo energetyki.

Do zmniejszenia dostaw doszło po tym, jak tureckie firmy odmówiły zapłaty za rachunki przedstawione przez Gazprom z ceną wyższą, niż ta pierwotnie ustalona przez Ankarę i Moskwę z rabatem na poziomie 10,25 procent.

Interfax podał, że do cięć doszło 10 lutego. Prywatni importerzy tureccy sprowadzają od Gazpromu do 10 mld m3 rocznie. Rosjanie odmawiają komentarza na ten temat.

Turcja importuje ponad połowę potrzebnego gazu z Rosji. Po tym jak zestrzeliła rosyjski myśliwiec przy granicy syryjskiej, relacje obu państw pogarszają się. W grudniu 2015 roku rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak rozwiał wszelkie wątpliwości i oficjalnie poinformował, że rosyjsko-turecki projekt Turkish Stream został zawieszony.

Wcześniej wicepremier Turcji Mehmet Simsek stwierdził, że jeśli Rosja wstrzyma dostawy gazu ziemnego do Turcji, to Ankara zwiększy zakup surowca w Azerbejdżanie oraz Iranie. Według niego nie jest wykluczone, że Ankara rozważy także kwestię dostaw dodatkowego wolumenu LNG.

Rosjanie sprzedają do Turcji 28-30 mld m3 gazu ziemnego rocznie. Po tym jak Ukraina zrezygnowała z rosyjskich dostaw w ogóle, Gazpromowi zależy na utrzymaniu sprzedaży, szczególnie wobec spodziewanego wzrostu konkurencji ze strony gazu skroplonego i innych alternatywnych źródeł dostaw surowca do Europy.

Turcy zapowiedzieli także, że w lutym ogłoszą przetarg na budowę gazociągu do irackiej Autonomii Kurdyjskiej. Wyniki mają zostać ogłoszone w połowie tego roku. Budowa magistrali miałaby zająć dwa lata. Po trzech latach eksploatacji mogłaby ona osiągnąć przepustowość do 20 mld m3.

Ważnym wymiarem starań dywersyfikacyjnych Ankary jest wola uczynienia z kraju pośrednika w dostawach gazu z różnych kierunków do klientów europejskich. Przez Turcję będzie przebiegał Gazociąg Transanatolijski (TANAP), czyli centralny element Korytarza Południowego wspieranego przez Komisję Europejską. Popłynie nim gaz z Azerbejdżanu (16 mld m3 rocznie, z czego 6 mld m3 do Turcji), a być może i z innych źródeł.

Sytuację importerów poprawia ciepła zima, która zmniejsza zapotrzebowanie na surowiec. Źródła Reutersa przekonują, że nie ma obecnie problemu niedoboru dostaw.

Najnowsze artykuły