(Wiedomosti/Wojciech Jakóbik)
Do 2035 roku wydobycie ropy naftowej w Rosji może spaść o połowę. Rosyjskie ministerstwo energetyki przyjęło generalny plan rozwoju przemysłu naftowego na nadchodzące dwie dekady. Dziennik Wiedomosti dotarł do jego szkicu.
Plan generalny ma zastąpić obowiązujący obecnie dokument z cezurą 2020 roku, który został przyjęty pięć lat temu. Cena bazowa ma wynieść 80 dolarów za baryłkę ropy Urals w 2020 roku i 97,5 dolarów w 2030 roku.
Ministerstwo ustaliło, że wydobycie z już eksploatowanych pół może zapewnić połowę niezbędnej podaży. Reszta musi pochodzić z nowych złóż, których zasoby zostaną wykorzystane dzięki dalszej eksploracji i rozwoju projektów wydobywczych. W zakresie możliwości sięgnięcia po nowe złoża plan resortu zakłada cztery scenariusze.
Pierwszy jest umiarkowanie korzystny i uwzględnia cenę ropy na poziomie gwarantującym opłacalność poszukiwań, zniesienie sankcji zachodnich nie później niż w 2016 roku i optymalizację obciążeń podatkowych. Drugi to scenariusz bazowy, który przewiduje niskie ceny ropy i podtrzymanie sankcji. Przy uwzględnieniu planów przedstawionych przez firmy naftowe, powinien on pozwolić na utrzymanie obecnego poziomu wydobycia do 2022 roku.
Jest to jednak założenie kontrowersyjne, bo firmy wydobywcze jak Rosnieft i Gazprom Nieft przez sankcje ograniczające dostęp do kapitału oraz technologii, oraz tanią ropę naftową, zamrażają swoje programy poszukiwawcze. Nie zdołały dotąd znaleźć partnerów do projektów nowego wydobycia jak Wankor (najbardziej perspektywiczny projekt Rosnieftu) czy Bażenow (zagłębie łupkowe). Gazprom Nieft planuje zwiększać wydobycie z arktycznego złoża Prirazłomnoje, a w przyszłości uruchomić prace na polu Dolginskoje. Oba złoża znajdują się na szelfie arktycznym.
Na co wskazują Wiedomosti, żaden ze scenariuszy nie bierze pod uwagę wzrostu wydobycia ropy w porównaniu z 2015 rokiem. W wypadku utrzymania sankcji i niskich cen ropy Rosja spodziewa się jednak spadku wydobycia do 2035 roku, który ma wtedy sięgnąć w zależności od scenariusza od 1,2 do aż 46 procent. Wydobycie ma spadać ze względu na wyczerpywanie istniejących zasobów i niekorzystne otoczenie podatkowe. Ma za to rosnąć wydobycie kondensatu gazowego, w zależności od scenariusza o od 37 do 74 procent.
Rosjanie nie spodziewają się wzrostu zapotrzebowania na ropę w kraju, ale liczą na większe zakupy Chińczyków, którzy do 2035 powinni zwiększyć zamówienia o od 1,8 do 2,2 razy, czyli o 90-110 mln ton.
Eksport produktów ropopochodnych ma się rozwijać szczególnie w zakresie paliwa diesla. Problemem będzie jednak konkurencja z USA i Bliskiego Wschodu, która obniży ceny a razem z nimi marżę dla rosyjskich firm, które będą musiały walczyć o rynek.
Ministerstwo energetyki proponuje, aby firmy państwowe pomogły rozwijać wydobycie, któremu grozi znaczny spadek, a co za tym idzie możliwy jest istotny spadek dochodów do budżetu rosyjskiego, w ponad 70 procentach zależnego od sprzedaży węglowodorów. Resort zaleca rozdanie prywatnym firmom koncesji poszukiwawczych na szelfie arktycznym, poluzowanie regulacji na ich korzyść i preferencyjne akcyzy na paliwo.
Zgodnie z cyklami ekonomicznymi okres taniej ropy, jak to bywało w historii, także tym razem zostanie zakończony. Jeżeli potrwa dłużej niż dwa lata, a Rosja pozostanie w izolacji, może zakończyć się problemami z utrzymaniem reżimu Władimira Putina. Jeżeli potrwa krócej, a Rosjanie wyjdą z izolacji, Putin wyjdzie z kryzysu obronną ręką.