ANALIZA
Ośrodek Studiów Wschodnich
2 kwietnia nad ranem rozpoczęły się zaciekłe walki w strefie konfliktu karabaskiego. Obie strony użyły wszelkich dostępnych rodzajów broni (wyrzutnie rakiet, ciężka artyleria, czołgi, w ograniczonym zakresie także lotnictwo). Zginęło co najmniej 33 żołnierzy (18 armeńskich i 15 azerbejdżańskich) oraz kilku armeńskich cywilów; około 200 osób zostało rannych.
Ostrzeliwane były cele cywilne po obu stronach. Strony konfliktu oskarżyły się wzajemnie o rozpoczęcie walk. Zarówno strona azerbejdżańska, jak i armeńska potwierdziły, że oddziały azerbejdżańskie zajęły teren będący wcześniej pod kontrolą Ormian (w tym co najmniej 1 miejscowość). Według armeńskich źródeł większość utraconych pozycji zostało odbitych. 3 kwietnia Azerbejdżan oświadczył, że przychylając się do próśb międzynarodowych jednostronnie wstrzymuje działania zbrojne. Walki były jednak kontynuowane, zarówno 3, jak i 4 kwietnia.
Spośród reakcji międzynarodowych najszybsza była rosyjska: prezydent Władimir Putin wyraził poważne zaniepokojenie i wezwał do natychmiastowego wstrzymania ognia. Moskwa poinformowała jednocześnie o bieżącym kontakcie z obu stronami konfliktu na poziomie ministrów spraw zagranicznych i obrony. Turcja wyraziła pełne wsparcie dla strony azerbejdżańskiej, natomiast Iran – zaniepokojenie rozwojem sytuacji (w szczególności faktem, iż na jego terytorium spadły trzy rakiety odpalone podczas walk) i zaproponował mediację. Reakcje zachodnie (m.in. UE, USA, Grupy Mińskiej OBWE) sprowadziły się do tradycyjnych dla eskalacji napięcia w Karabachu apeli o natychmiastowe wstrzymanie walk.
Komentarz:
- Sądząc po przebiegu walk, inicjatorem eskalacji był prawdopodobnie Azerbejdżan, który w przeszłości wielokrotnie (i częściej niż strona armeńska) prowokował podobne sytuacje i zapowiadał przywrócenie kontroli nad Karabachem drogą zbrojną, jeśli zawiodą środki pokojowe. Oprócz motywacji międzynarodowej (wzmocnienie własnej pozycji w negocjacjach) istotna była również wewnętrzna (mobilizacja społeczeństwa wokół władz w obliczu dramatycznie pogarszającej się sytuacji społeczno-gospodarczej). Zdecydowanie mniej prawdopodobne jest sprowokowanie działań azerskich przez Ormian (lub Rosję, za pośrednictwem Ormian).
- Nie wydaje się prawdopodobne, że był to początek wielkiej ofensywy azerskiej w Karabachu (działania lotnictwa i sił rakietowych prowadzone były na zbyt małą jak na początek wielkiej ofensywy skalę). Można raczej sądzić, że działania azerskie były zaawansowanym testowaniem systemu obrony Karabachu. W ostatnich latach przestała być już aktualna formuła „zamrożonego konfliktu” – w Karabachu (ale też bezpośrednio między Azerbejdżanem i Armenią) toczyły się już działania zbrojne o stosukowo niskim stopniu intensywności, z potencjałem do błyskawicznego przekształcenia się w konflikt na pełną skalę.
- To, że Rosja od 1994 roku (podpisanie zawieszenia broni pod egidą Grupy Mińskiej) jest gwarantem status quo w Karabachu, nie oznacza, iż wznowienie walk nie może leżeć w jej interesie. Od paru lat na Kaukazie Południowym można zaobserwować umacnianie się wpływów rosyjskich, a od kilkunastu miesięcy spekuluje się na temat możliwości nowego, wzmacniającego pozycję rosyjską rozwiązania w Karabachu, którego głównym elementem miałoby być wysłanie do rejonu konfliktu rosyjskich sił pokojowych. Jak dotąd zasadniczo odrzucały tę opcję zarówno Azerbejdżan, Armenia, jak i państwa regionu oraz Zachód. Obecne zaostrzenie sytuacji może służyć realizacji koncepcji rosyjskiej. Na taki scenariusz wydawałaby się wskazywać bardzo szybka reakcja Rosji oraz fakt, że do zaostrzenia doszło w chwili, gdy prezydenci Armenii i Azerbejdżanu znajdowali się w Stanach Zjednoczonych (brali udział w szczycie nuklearnym). Moskwa kontestuje ostatnie propozycje Waszyngtonu – jednego z trzech obok Moskwy i Paryża współprzewodniczących Mińskiej Grupy OBWE – dotyczące kontroli linii wstrzymania ognia, obawiając się zwiększenia amerykańskiej obecności w regionie. Wybuch walk daje Moskwie argument, że propozycje te nie prowadzą do redukcji napięcia.
- W świetle dotychczasowych doświadczeń (przypadki eskalacji z poprzednich lat) wydaje się, że konflikt może zostać doraźnie wygaszony w najbliższych godzinach / dniach. Zarazem jednak bezprecedensowa skala obecnych walk oraz ogromna fala patriotycznego uniesienia w obu społeczeństwach (w Armenii przejawia się to m.in. w napływie setek ochotników do Karabachu) sugerują, że równie prawdopodobne jest jednak rozpoczęcie pełnowymiarowej wojny w ciągu najbliższych dni lub tygodni. Taka wojna mogłaby doprowadzić do poważnych zmian geopolitycznych na Kaukazie, idących w stronę umocnienia pozycji rosyjskich (bardzo zaniepokojona eskalacją jest już Gruzja) i osłabienia wpływów pozostałych graczy (Zachód, Turcja, Iran). Można oczekiwać podjęcia przez Rosję działań w charakterze siły rozjemczej (doraźna mediacja polityczna, w dalszej kolejności forsowanie wprowadzenia rosyjskich sił pokojowych do rejonu konfliktu). Mogłyby być one zaakceptowane na Zachodzie, obawiającym się kolejnego konfliktu i niezdolnego do działań samodzielnych (a zwłaszcza antyrosyjskich) na Kaukazie.
Źródło: Ośrodek Studiów Wschodnich