ROZMOWA
Z Posłem do PE Konradem Szumańskim (PiS) o projekcie nowego Pakietu Klimatyczno-Energetycznego rozmawia Teresa Wójcik
TW: Przygotowywany jest Nowy Pakiet Klimatyczno-Energetyczny dla Unii Europejskiej. Komisja Europejska przygotowała propozycje do tego dokumentu. Niestety, dotychczasowa polityka klimatyczno-energetyczna okazała się błędna, czy wspomniane propozycje oznaczają jakąś korektą tej polityki?
KS: Pewną korektą będzie przypuszczalnie system rozliczania udziału energii ze źródeł odnawialnych. Ma to być wyższy wskaźnik – 27 proc. – ale liczony dla całej UE. Można oczekiwać większej elastyczności. UE niestety powtarza w tym samym pakiecie stare błędy w zakresie polityki redukcji emisji CO2. Proponowanie podwyższonego celu 40 proc. redukcji po 2020r. bez jakichkolwiek gwarancji podobnych zmian w głównych gospodarkach konkurujących z UE jest niemądre. UE niczego się nauczyła na doświadczeniu obecnego pakietu. Efekt demonstracji nie zadziałał, a koszty polityki klimatycznej negatywnie odbiły się na konkurencyjności europejskiej gospodarki. Czas, by od tego odejść. Szczególnie, że mamy jeszcze bardziej otwierać gospodarkę europejską na handel światowy.
TW: Wzrost udziału energetyki odnawialnej do 27 proc. w 2030 r. ma obowiązywać UE jako całość, a nie poszczególne państwa. Jakimi więc instrumentami KE będzie chciała czy mogła osiągnąć ten cel? Czym to zagraża Polsce?
KS: Ogłoszenie celu unijnego w miejsce celów narodowych to krok w kierunku elastyczności. W tym sensie to dobry pomysł. Państwa członkowskie mają bowiem bardzo różny potencjał korzystania z OZE. Jednak na ocenę tego fragmentu pakietu trzeba poczekać do ogłoszenia konkretnych zmian w prawie. Forsowanie OZE za wszelką cenę – w oderwaniu od warunków rynkowych, klimatycznych, finansowych jest jednym z kluczowych błędów polityki energetycznej UE ostatnich lat. Ta polityka jest odpowiedzialna za fragmentację rynku, zaburzenia pomocy publicznej i wzrost cen energii dla odbiorców indywidualnych i przemysłowych.
TW: Czy cele Nowego Pakietu dadzą się ekonomicznie pogodzić z negocjowaną właśnie umową o wolnym handlu UE/USA? Czy gospodarczo kraje UE nie będą stać na z góry przegranej pozycji w konkurencji z USA (tania energia, niezależność i praktycznie samowystarczalność energetyczna)?
KS: Aktualny stan europejskiej polityki klimatycznej i energetycznej sprawia, że nie jesteśmy w stanie podjąć skutecznej konkurencji z przemysłem amerykańskim. Jeśli ta umowa ma być podpisana, musi się wiele zmienić w tym obszarze. Kluczowym wskaźnikiem jest dysproporcja cen energii i gazu, jako surowca dla przemysłu chemicznego.
TW: KE nie zaproponowała nowych dyrektyw w sprawie łupków, są natomiast rekomendacje. Czy to znaczy, że takich dyrektyw nie będzie, czy Bruksela pozostawiła tę sprawę otwartą?
KS: Bruksela gra w tej sprawie nieczysto. Rekomendacje zostały zaprezentowane razem z nową polityką klimatyczną. Sugeruje się, że Polska z wdzięczności za spokój w obszarze łupków powinna przestać oponować przeciwko zaostrzaniu polityki klimatycznej. Te sprawy w żadnym razie nie powinny być łączone. To negocjacyjna pułapka. Trzeba też pamiętać, że rekomendacje idą dość daleko, nie będą łatwe do realizacji. A wtedy Komisja zyska pełne prawo do inicjatywy legislacyjnej, o czym pisze się w końcowej części tych rekomendacji. Najpóźniej w 2015 roku ta sprawa wróci.
TW: Jaki to musi mieć wpływ na wciąż nie gotowy projekt nowelizacji ustawy Prawo Górnicze i Geologiczne w Polsce?
KS: Realizacja rekomendacji Komisji Europejskiej oznacza konieczność przeprowadzenia zmian w polskim prawie, np. w przepisach dotyczących oddalenia instalacji łupkowych od skupisk ludzkich, czy oddalenia głębokości wierceń od wód gruntowych. Mamy na to 6 miesięcy. Biorąc pod uwagę fatalne dotychczasowe doświadczenia z przygotowaniem koniecznych zmian w polskim prawie, trudno sobie wyobrazić realizację rekomendacji w Polsce. A to otworzy drzwi do unijnej legislacji, która może być dla łupków bardzo niekorzystna.