(Reuters/Wojciech Jakóbik)
Chociaż rosyjski Rosatom podpisuje kolejne kontrakty na budowę reaktorów jądrowych na całym świecie, polityka zagraniczna Rosji szkodzi jego wizerunkowi i utrudnia działalność w Europie.
Portfolio Rosatomu jest obecnie warte 100 mld dolarów. W Europie upadają kolejne pomysły zaangażowania spółki w projekty, ze względu na coraz gorsze relacje Unii Europejskiej z Rosją po nielegalnej aneksji Krymu.
Pogorszone relacje z Turcją spowodowały, że zawieszono projekt Akkuyu. Ze względu na brak chętnych do finansowania upadł projekt Belen w Bułgarii. Przez niechęć krajów Unii Europejskiej do kupowania energii jądrowej z Kaliningradu upadł tamtejszy projekt Rosatomu. Czesi anulowali przetarg na rozbudowę elektrowni w Temelinie.
Projekt europejski, który postępuje, to węgierska elektrownia jądrowa w Paks. Komisja Europejska interweniowała, aby dostosować porozumienie między Budapesztem a Rosatomem do standardów europejskich. Kolejne przedsięwzięcie to udział Rosatomu w konsorcjum Fennovoima, które ma zbudować reaktor na półwyspie Hankivi.
Problemem dla Rosatomu jest rosnąca konkurencja ze strony amerykańsko-japońskiego Westinghouse oraz chińskiego CGN, które zamierzają zwiększać udziały na rynku europejskim i są traktowane bardziej przychylnie. Amerykanie modernizują reaktory na Ukrainie, a Chińczycy wspierają brytyjski projekt Hinkley Point.
Bez zdjęcia odium narzędzia polityki zagranicznej Kremla Rosatomowi będzie coraz trudniej konkurować o rynek europejski.