Orliński: Uwolnić autostrady – ale czyim kosztem?

0
28

– Tekst Krzysztofa Króla zawiera wyłącznie argumenty przeciwko punktom poboru opłat na polskich autostradach i za ujednoliceniem systemu, najlepiej w formie elektronicznej winiety. Brakuje w nim jednak najważniejszego: próby zastanowienia się, dlaczego tego nie zrobiono w innych dużych krajach? – pisze w polemice z komentarzem doradcy Prezydenta RP na łamach „Gazety Wyborczej” dziennikarz Wojciech Orliński.

Orliński wskazuje, że w USA  istnieje system EZ Pass, który pozwala na zautomatyzowany pobór opłat za niektóre płatne drogi.

– Anegdotami o tym, jak się stoi w korkach we Włoszech, Francji czy w Stanach przy budkach poboru opłat (zautomatyzowanych lub nie – wbrew pozorom to niewiele poprawia), moglibyśmy się z Krzysztofem Królem przerzucać. Zapewne on też ma takie wspomnienia. Szkoda, że nie zrobił kroku dalej i się nie zastanowił, skąd ten problem. Ma rację, te budki to anachronizmy. Są pamiątką po czasach, w których władze postanowiły przyspieszyć budowę nowej drogi przez jakąś formę partnerstwa publiczno-prywatnego. Zwykle polegało to na tym, że prywatne konsorcjum dostawało koncesję na zarabianie na tych opłatach w zamian za jak najszybsze wybudowanie drogi, która potrzebna była na wczoraj – wskazuje dziennikarz.

Jak zaznacza Wojciech Orliński, z technicznego punktu widzenia włączenie koncesyjnych odcinków do powszechnego systemu poboru opłat jest bardzo proste. Problem jego zdaniem leży gdzie indziej, a mianowicie z tymi firmami trzeba by wynegocjować warunki finansowe tego włączenia.

– Nie możemy im tych koncesji tak po prostu odebrać. To byłoby niezgodne z prawem, o czym przekonaliśmy się w okresie IV RP, gdy minister Polaczek, zamiast budować autostrady, bezskutecznie szarpał się z koncesjonariuszami i przegrał w sądzie (co kosztowało nas wszystkich trzy lata opóźnienia i 2 mld złotych). Trzeba by te koncesje odkupić albo zaproponować koncesjonariuszom takie warunki, że na jedno wyjdzie. Czy naprawdę nie mamy teraz pilniejszych wydatków? – pisze Orliński.

Źródło: Wyborcza.pl