icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Zwrot Turcji ku Rosji w energetyce bez konkretów

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Przywódcy Turcji i Rosji spotkali się w Petersburgu by rozmawiać o wznowieniu współpracy politycznej i gospodarczej. Energetyka zajęła ważne miejsce w rozmowach, ale nie przyniosły one żadnej wiążącej umowy.

Prezydent Rosji Władimir Putin ocenił, że Turkish Stream zawsze był projektem „dedykowanym Turcji”, oddzielnym względem South Stream przeznaczonym dla klientów europejskich. To zmiana w stosunku do deklaracji Rosjan z 2015 roku, kiedy South Stream zatrzymała Komisja Europejska, a ci prezentowali Turkish Stream jako alternatywę, na którą Komisja nie będzie miała wpływu.

Deklaracja Putina o tym, że Turkish Stream ma służyć dostawom gazu ziemnego do Turcji to minimalizacja projektu. Pierwotnie zakładał on zastąpienie South Stream. Miał osiągnąć tę samą przepustowość 63 mld m3 rocznie i składać się z czterech nitek.

Nord Stream 2 zdecyduje o przyszłości Turkish Stream

Minister energetyki Rosji przyznał, że pierwsza nitka Turkish Stream mogłaby powstać w 2019 roku. Trwają rozmowy o budowie drugiej nitki. Według prezydenta Władimira Putina, bez gwarancji ze strony Unii Europejskiej nie powstanie druga linia. Chodzi o deklarację zainteresowania zakupem gazu przez klientów w Unii Europejskiej.

W podobnym tonie Putin wypowiedział się na temat anulowanego projektu South Stream. Dodał, że tylko „żelazne gwarancje” Unii dla projektu mogłyby spowodować jego wznowienie, a takich brak. Rosjanin zwrócił uwagę, że Bułgaria wyraziła zainteresowanie South Stream i będą kontynuowane rozmowy na ten temat. Nie była to konkretna deklaracja. Europejczycy musieliby jednak zbudować unijny odcinek gazociągu samodzielnie, niezależnie od Gazpromu, aby nie spowodować negatywnej reakcji Brukseli. Zabrakło postanowień w tej sprawie.

Wobec planów budowy Nord Stream 2 o przepustowości 55 mld m3 przy założeniu, że nie zablokuje ich sprzeciw państw europejskich, minimalizacja Turkish Stream wydaje się logiczna. Gaz z Nord Stream 2 mógłby docierać na Bałkany.

Jest to koncepcja nie bardziej karkołomna niż nadzieje na wybudowanie przez kraje bałkańskie odnogi Turkish Stream samodzielnie, biorąc pod uwagę opór Brukseli wobec dofinansowania projektów, które nie służą dywersyfikacji. Przyszłość Turkish Stream będzie zależała od powodzenia Nord Stream 2.

Brak umów

Turecki prezydent Recep Erdogan zapowiedział, że Turkish Stream może posłużyć do dostaw dla klientów w Turcji i Europie. Wyszedł tym samym naprzeciw oczekiwaniom Rosjan, którzy chcieli zbudować dwie z czterech planowanych pierwotnie nitek gazociągu. Pierwsza miałaby posłużyć dostawom do Turcji, a druga do eksportu na terytorium Unii Europejskiej.

Erdogan zapowiedział, że realizacja projektu rozpocznie się „tak szybko, jak będzie to możliwe”. Nie wiadomo jednak kiedy będzie to możliwe. Minister Nowak przyznał, że prace mogłyby ruszyć w październiku, kiedy teoretycznie może zostać podpisana umowa międzyrządowa w sprawie Turkish Stream.

Przywódcy Rosji i Turcji nie przełamali w Petersburgu impasu w sprawie sporu o ceny dostaw gazu z Rosji do Turcji, a był to jeden z warunków wznowienia Turkish Stream. Nie wiadomo, czy w październiku dojdzie do podpisania umowy międzyrządowej w sprawie gazociągu.

Putin i Erdogan potwierdzili wolę realizacji projektu elektrowni jądrowej Akkuyu. Razem z Turkish Stream ma zostać wpisana na listę projektów strategicznych. Ani rosyjski Gazprom i turecki BOTAS, ani Rosatom nie podpisały żadnej umowy w Petersburgu.

Pokaz siły Putina

Konkretne postanowienia z Petersburga to, co ważne, zgoda Moskwy na stopniowe znoszenie sankcji gospodarczych Rosji wobec Turcji i wola wzmocnienia wymiany handlowej po odprężeniu relacji. Ankara zgodziła się na osobne rozmowy na temat wojny w Syrii, bo do tej pory nie ma porozumienia w tej sprawie.

Ze względu na to, że Turcy chcieli odnowienia współpracy gospodarczej z Rosją, Putin wykorzystał spotkanie z Erdoganem na potrzeby wizerunkowe. Propagandowa telewizja Russia Today posunęła się nawet do analizy mowy ciała tureckiego prezydenta i doszła do wniosku, że rosyjski polityk go zdominował. Gospodarz spotkania w Petersburgu odegrał pokaz siły wobec prezydenta Turcji, który został postawiony w roli powracającego syna marnotrawnego. Jeśli chodzi o fakty, zwrot Turcji ku Rosji na płaszczyźnie energetycznej wygląda na razie blado.

Więcej: Reaktywacja Turkish Stream bez umowy

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Przywódcy Turcji i Rosji spotkali się w Petersburgu by rozmawiać o wznowieniu współpracy politycznej i gospodarczej. Energetyka zajęła ważne miejsce w rozmowach, ale nie przyniosły one żadnej wiążącej umowy.

Prezydent Rosji Władimir Putin ocenił, że Turkish Stream zawsze był projektem „dedykowanym Turcji”, oddzielnym względem South Stream przeznaczonym dla klientów europejskich. To zmiana w stosunku do deklaracji Rosjan z 2015 roku, kiedy South Stream zatrzymała Komisja Europejska, a ci prezentowali Turkish Stream jako alternatywę, na którą Komisja nie będzie miała wpływu.

Deklaracja Putina o tym, że Turkish Stream ma służyć dostawom gazu ziemnego do Turcji to minimalizacja projektu. Pierwotnie zakładał on zastąpienie South Stream. Miał osiągnąć tę samą przepustowość 63 mld m3 rocznie i składać się z czterech nitek.

Nord Stream 2 zdecyduje o przyszłości Turkish Stream

Minister energetyki Rosji przyznał, że pierwsza nitka Turkish Stream mogłaby powstać w 2019 roku. Trwają rozmowy o budowie drugiej nitki. Według prezydenta Władimira Putina, bez gwarancji ze strony Unii Europejskiej nie powstanie druga linia. Chodzi o deklarację zainteresowania zakupem gazu przez klientów w Unii Europejskiej.

W podobnym tonie Putin wypowiedział się na temat anulowanego projektu South Stream. Dodał, że tylko „żelazne gwarancje” Unii dla projektu mogłyby spowodować jego wznowienie, a takich brak. Rosjanin zwrócił uwagę, że Bułgaria wyraziła zainteresowanie South Stream i będą kontynuowane rozmowy na ten temat. Nie była to konkretna deklaracja. Europejczycy musieliby jednak zbudować unijny odcinek gazociągu samodzielnie, niezależnie od Gazpromu, aby nie spowodować negatywnej reakcji Brukseli. Zabrakło postanowień w tej sprawie.

Wobec planów budowy Nord Stream 2 o przepustowości 55 mld m3 przy założeniu, że nie zablokuje ich sprzeciw państw europejskich, minimalizacja Turkish Stream wydaje się logiczna. Gaz z Nord Stream 2 mógłby docierać na Bałkany.

Jest to koncepcja nie bardziej karkołomna niż nadzieje na wybudowanie przez kraje bałkańskie odnogi Turkish Stream samodzielnie, biorąc pod uwagę opór Brukseli wobec dofinansowania projektów, które nie służą dywersyfikacji. Przyszłość Turkish Stream będzie zależała od powodzenia Nord Stream 2.

Brak umów

Turecki prezydent Recep Erdogan zapowiedział, że Turkish Stream może posłużyć do dostaw dla klientów w Turcji i Europie. Wyszedł tym samym naprzeciw oczekiwaniom Rosjan, którzy chcieli zbudować dwie z czterech planowanych pierwotnie nitek gazociągu. Pierwsza miałaby posłużyć dostawom do Turcji, a druga do eksportu na terytorium Unii Europejskiej.

Erdogan zapowiedział, że realizacja projektu rozpocznie się „tak szybko, jak będzie to możliwe”. Nie wiadomo jednak kiedy będzie to możliwe. Minister Nowak przyznał, że prace mogłyby ruszyć w październiku, kiedy teoretycznie może zostać podpisana umowa międzyrządowa w sprawie Turkish Stream.

Przywódcy Rosji i Turcji nie przełamali w Petersburgu impasu w sprawie sporu o ceny dostaw gazu z Rosji do Turcji, a był to jeden z warunków wznowienia Turkish Stream. Nie wiadomo, czy w październiku dojdzie do podpisania umowy międzyrządowej w sprawie gazociągu.

Putin i Erdogan potwierdzili wolę realizacji projektu elektrowni jądrowej Akkuyu. Razem z Turkish Stream ma zostać wpisana na listę projektów strategicznych. Ani rosyjski Gazprom i turecki BOTAS, ani Rosatom nie podpisały żadnej umowy w Petersburgu.

Pokaz siły Putina

Konkretne postanowienia z Petersburga to, co ważne, zgoda Moskwy na stopniowe znoszenie sankcji gospodarczych Rosji wobec Turcji i wola wzmocnienia wymiany handlowej po odprężeniu relacji. Ankara zgodziła się na osobne rozmowy na temat wojny w Syrii, bo do tej pory nie ma porozumienia w tej sprawie.

Ze względu na to, że Turcy chcieli odnowienia współpracy gospodarczej z Rosją, Putin wykorzystał spotkanie z Erdoganem na potrzeby wizerunkowe. Propagandowa telewizja Russia Today posunęła się nawet do analizy mowy ciała tureckiego prezydenta i doszła do wniosku, że rosyjski polityk go zdominował. Gospodarz spotkania w Petersburgu odegrał pokaz siły wobec prezydenta Turcji, który został postawiony w roli powracającego syna marnotrawnego. Jeśli chodzi o fakty, zwrot Turcji ku Rosji na płaszczyźnie energetycznej wygląda na razie blado.

Więcej: Reaktywacja Turkish Stream bez umowy

Najnowsze artykuły