Rosja i Turcja zgodziły się, że należy reaktywować projekt gazociągu Turkish Stream. Jednocześnie Moskwa przekonuje, że zatrzymany w 2015 roku przez Brukselę projekt South Stream jest osobną inicjatywą, która mogłaby również zostać wznowiona. Dlaczego?
– South Stream został swego czasu skutecznie zakwestionowany przez Komisję Europejską, jako niezgodny z polityką i prawem energetycznym UE i nie służący dywersyfikacji źródeł i tras przesyłu gazu. Ta sama argumentacja przemawia i jest używana dla zatrzymania Nord Stream 2 – przypomina w rozmowie z BiznesAlert.pl poseł do Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski.
Kilka dni temu premier Bułgarii Bojko Borysow rozmawiał telefonicznie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. W tej rozmowie obaj politycy zdecydowali, że Bułgaria i Rosja powołają grupy robocze, które opracują rozwiązania dla wznowienia dwóch wspólnych projektów energetycznych – gazociągu South Stream oraz nowej elektrowni jądrowej w Bułgarii.
Tymczasem poparcie dla realizacji gazociągu South Stream wyraził w gazecie Real News Sunday minister energetyki Grecji, Panos Skourletis. Odpowiedział też na pytanie o ponowne zbliżenie Rosji i Turcji, jako szansę dla projektu. – Nie jest to niezgodne z strategiami europejskimi – przekonywał.
– Ewentualna reaktywacja South Stream, o czym dziś mówią Grecja i Bułgaria, stwarzałaby niebezpieczny precedens torujący drogę dla Nord Stream 2 – mówi Saryusz-Wolski.
– W takiej sytuacji sprzeciw Włoch wobec Nord Stream mógłby zostać uchylony, jako że są one zainteresowane dostawami gazu z Rosji południowym szlakiem oraz pełnieniem roli południowego hubu gazowego – ocenia polityk. – Oznaczałoby to przejście Włoch z obozu przeciwników Nord Stream 2 do obozu tych którzy nań co najmniej przyzwalają, jeśli nie wręcz popierają. Mogłoby to przechylić szalę na rzecz Nord Stream 2, z wszystkimi tego fatalnymi geopolitycznymi konsekwencjami.
[tt]Rosja i Turcja po połowie podzielą się kosztami budowy lądowego odcinka gazociągu Turkish Stream[/tt], poinformował prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.
– Nie ma żadnych problemów z Turkish Stream. Zaproponowaliśmy, aby podzielić się po połowie kosztami tej części inwestycji, która będzie realizowana w naszym kraju. Uzgodniliśmy, że po tym jak Turkish Stream zacznie być budowany na terytorium Turcji, to razem z Rosją będziemy partycypowali w kosztach w stosunku 50:50 – powiedział Erdogan grupie tureckich dziennikarzy na pokładzie samolotu wracającego z Petersburga. 10 sierpnia naczelnik departamentu zarządzania projektami Gazpromu Anatolij Fajancew poinformował, że po rozpoczęciu prac związanych z Turkish Stream koncern zamierza powrócić do kwestii pozyskania finansowania na realizację podwodnej części gazociągu.
– [tt]Rosja chce otworzyć ponownie swą opcję południową, by móc nią grać i przeszkodzić UE[/tt]w dywersyfikacji dostaw gazu na kierunku południowym – dodaje rozmówca BiznesAlert.pl.